Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Kung Fu Panda

30 Lipiec 2008, 12:43 
Kompozytor: Hans Zimmer
John Powell

Rok wydania: 2008
Wydawca: Universal Music

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Kung Fu Panda

 Płytę dostarczyła firma:
Universal Music
W recenzji zeszłorocznego Filmu o pszczołach pisałem o tym, jak prężnie rozwija się dziś animacja filmowa. Ostatnie premiery tylko potwierdzają niesłabnącą moc twórczą artystów z Disney`a/Pixara, DreamWorks, Aardman Animations i innych studiów. Dwie animacje, które możemy w tym miesiącu oglądać na ekranach - Wall-E i Kung Fu Panda - dowodzą także dużej różnorodności w ramach gatunku. Już sam fakt, że tych filmów nie można nawet porównywać świadczy o zdrowszej, niż jeszcze parę lat temu, konkurencji wytwórni - nie ściągają one od siebie nawzajem pomysłów, a wysuwają swoje własne propozycje. Kung Fu Panda Johna Stevensona i Marka Osborne`a nie ma większych ambicji artystycznych, jest komedią skierowaną głównie do dzieci, a swoje przeznaczenie spełnia znakomicie. To schematyczna, ale urocza i bardzo zabawna historia pewnego grubego i niezdarnego misia pandy, któremu marzy się zostać wojownikiem kung-fu. W wyniku niespodziewanych okoliczności trafia on do mistrzów (wyraźna parodia klasztoru Shaolin), gdzie pod okiem wątpiącego w umiejętności pandy trenera będzie szkolony do obrony przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Typowa bajka od zera do bohatera, ale ogląda się ją z dużą przyjemnością.

Informacja, że muzykę do Kung Fu Pandy skomponuje Hans Zimmer, rozbudziła nadzieje miłośników kompozytora na efektowną kompozycje. W Soundtracks.pl pisaliśmy o tym, jak twórca Cienkiej Czerwonej Linii pojechał do Chin, gdzie rozgrywa się akcja filmu, szukać inspiracji i ustalać szczegóły z Narodową Orkiestrą Symfoniczną. Po jakimś czasie do Hansa Zimmera dołączył jednak John Powell, co niektórym złośliwcom pozwoliło przypuszczać, że słynnemu Niemcowi zabrakło pomysłów i szuka pomocy u swojego kolegi z Remote Control. Niestety chyba mieli oni rację. Artyści wspólnymi siłami skomponowali niezbyt ciekawą muzykę złożoną ze schematów, znanych z ich wcześniejszej twórczości.

Muzykę do Kung Fu Pandy wyróżnia oczywiście wschodni klimat, kreowany przez charakterystyczną melodykę opartą na pentatonice, instrumentarium oraz rytmy, przywodzące na myśl antyczne Chiny. Poza tym omawiana kompozycja niczym więcej się nie wyróżnia. Film artyści zilustrowali w sposób bardzo konwencjonalny i nie zwracający specjalnej uwagi widza. Usłyszymy w nim banalny chiński temat, dynamiczną akcję z dobrze znanym połączeniem orkiestry symfonicznej z elektroniką Remote Control, w scenach komicznych skradające się motywy smyczków, grających *pizzicato, patetyczną harmonikę Zimmera oraz perkusyjną rąbankę Powella. Słowem, poprawna ilustracja i nic więcej.

Zarówno w filmie, jak i na płycie moją uwagę zwróciły tylko dwa utwory. Pierwszy - prześmiewczy Hero z zabawnym *beatem i parodystyczną melodią trąbek, świetnie podkreślający komizm snu głównego bohatera, otwierającego film. Oraz drugi - piosenka Kung Fu Fighting, wykonywana przez Joe`a Blacka i Cee-Lo Green, trochę w stylu disco, kojarząca się z utworami popularnej formacji Bee Gees. Moim zdaniem tylko te dwie kompozycje w Kung Fu Pandzie wydają się niewymuszone, artystycznie prawdziwe. Do reszty raczej nie chce się wracać.

Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz   (Inne recenzje autora)





Lista utworów:

1. Hero - 04:42
2. Let The Tournament Begin - 01:59
3. Dragon Warrior Is Among Us - 02:57
4. Tai Lung Escapes - 07:06
5. Peach Tree Of Wisdom - 01:53
6. Accu-Flashback - 04:05
7. Impersonating Shifu - 02:18
8. Sacred Pool If Tears - 09:51
9. Training Po - 01:28
10. The Bridge - 03:23
11. Shifu Faces Tai Lung - 04:47
12. The Dragon Scroll - 02:31
13. Po Vs. Tai Lung - 02:41
14. Dragon Warrior Rises - 03:22
15. Panda Po - 02:39
16. Oogway Ascends - 02:04
17. Kung Fu Fighting - 02:30

Razem: 60:16

Komentarze czytelników:

Mystery:

Moja ocena:

Po takim duecie zawsze można spodziewać się świetnej muzyki. Tutaj jednak panowie rozczarowują prawie na całej linii. Jest kilka fajnych utworów, ale, żeby tej muzyki słuchać i do niej wracać, to raczej nie. Poprawna ilustracja, nic więcej. Nie wiem tylko po co, angażowano China National Symphony Orchestra, skoro i tak brzmi to jak score ze stajni Remote Control.

Mefisto:

Moja ocena:

Dokładnie - ja też się zgodzę z recenzją oraz oceną. Pierwsze tracki najlepsze, potem wkrada się sztampa i nuda.

Marek:

Moja ocena:
bez oceny

Bo Powell ostatnio wyraźnie znudzony jest animacją (Horton, chociaż ma trochę fajnych pomysłów, to taki odgrzewany kotlet), a Zimmer... no wiadomo, co od dłuższego czas uskutecznia:P W zasadzie po przesłuchaniu Pandy miałem wrażenie, że większosc highlightów tej płytki to właśnie Powell, ale nie wracałem już do niej, żeby dokładniej to zanalizowac. Wolę Newmana.

Koper:

Moja ocena:

Nie przesadzajcie, aż takie złe to nie jest. :] Wiadomo, że to tylko animacja + MV, więc zbyt dobrej pracy nie można oczekiwać. :D Najlepsze tracki to 1 i 8, reszta mi się już zlewa i nawet co przyjemniejsze fragmenciki giną trochę w tym wszystkim. Ogólnie lepiej mi się tego słuchało niż Simpsonów, ale fakt faktem, że obaj panowie mogli się bardziej postarać.

Niemoidian:

Moja ocena:

Score bardzo przeciętny, nie ma praktycznie na czym ucha zawiesić, choć z pewnością solidnie współdziała z obrazem. Zgadzam się z Markiem, że najciekawsze kawałki są w stylu Powella. Ciężka ręka Zimmera zdecydowanie nie sluży tej płycie... Wygląda na to, że ilekroć HZ działa w duecie z kimś znanym, daje z siebie zaledwie 50%. "Simpsoni" (jakkolwiek zasilani rzeszą ghostwriterów) byli o klasę lepsi.


  Do tej recenzji jest jeszcze 6 komentarzy -> Pokaż wszystkie