Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Szepczące ściany (The Whisperers)

07 Maj 2005, 10:52 
Kompozytor: John Barry

Orkiestracje, dyrygent: John Barry
Trąbka solo: John Barry

Rok wydania: 1967/1998
Wydawca: Rykodisc

Muzyka na płycie:
Szepczące ściany (The Whisperers)

Odtwarzaj / Zatrzymaj

Szepczące ściany to piąty już kolejny film Briana Forbesa, do którego napisał muzykę John Barry. Jest to studium starości i historia samotnej staruszki, której wydaje się, że w jej domu zamieszkały duchy. W tym dramacie psychologicznym główną rolę zagrała Dame Edith Evans - jedna z najwybitniejszych brytyjskich aktorek XX wieku. Jej kreacja w tym filmie przeszła ponoć do historii. Evans otrzymała za nią Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie, nagrodę Nowojorskich Krytyków Filmowych a także była nominowana do Oscara. Warto jeszcze wspomnieć, że rok po śmierci aktorki, w 1977r Brian Forbes napisał jej biografię - Ned`s Girl. Przyznam, że niestety nie dane mi było obejrzeć Szepczących ścian. Ten film nigdy nie dotarł do naszego kraju, jak również na Zachodzie nie został jeszcze wydany na DVD.

To trzecia po Królu szczurów i Deadfall ilustracja muzyczna skomponowana przez Johna Barry`ego do filmów Briana Forbesa, która ukazała się na płycie kompaktowej. Przed ocenieniem pracy Anglika, warto może wspomnieć o procesie powstawania tej ilustracji muzycznej. Kompozytor na życzenie reżysera zaczął pisać muzykę tuż przed rozpoczęciem zdjęć, mając do wglądu gotowy scenariusz filmu. Aby muzyka jak najdoskonalej pasowała i oddawała klimat filmu, Barry często przebywał na planie produkcji, komponując muzykę w trakcie powstawania dzieła filmowego - co niektóre sceny były nawet układane pod muzykę. To co dziś wydawałoby się w sumie oczywiste i powszechne, wtedy zdarzało się niezmiernie rzadko i jak stwierdził Brian Forbes chyba tylko John Barry miał ten komfort.

Kompozytor tym razem zrezygnował ze śmiałych eksperymentów i wybrał sprawdzony, kameralny zestaw instrumentów, których często używał w tym okresie twórczości, czyli m.in. klawikord, ksylofon, trąbka, *smyczki i sekcja drewniana. Są cztery tematy główne i myślę, że praktycznie każdy z nich jest wart uwagi. Pierwszy temat główny (będący zarazem tematem tytułowym), współ-dominujący na albumie jest pełen rezygnacji i psychicznego cierpienia. Harfa i klawikord symbolizują kruchość ludzkiego istnienia a solowe skrzypce - przerażającą samotność. Temat otwiera i zamyka album spinając go klamrą. W Sticks And Stones Barry prezentuje smutny, nostalgiczny motyw w aranżacji na trąbkę. To kompozycja, którą można by nazwać odą do młodości. Jako ciekawostkę podam fakt, że na trąbce gra sam kompozytor. Mimo, że we wczesnym okresie twórczości Barry był pół-zawodowym trębaczem i szczególnie lubił ten instrument, to jednak gdy zaczął komponować do filmów, już bardzo rzadko zdarzało mu się wykonywać partie na trąbce. Zbliżony w wyrazie jest trzeci temat w aranżacji na klarnet i sekcję smyczkową zdominowaną przez wiolonczele, który pojawia się w utworze Nobody And Nothing. Najjaśniejszym punktem pracy Anglika jest jazzowa wersja Nobody And Nothing - świetny, popisowy kawałek z odrobiną ironii i brawurowym saksofonem tenorowym w roli głównej. Jeszcze większy kontrast w zestawieniu ze sporą częścią score`u przynoszą utwory The Tree Attackers i The Razor Attack. To napisane z przymróżeniem oka żwawe, pulsujące kompozycje akcji z "pizzicato" instrumentów drewnianych, wyznaczającym rytm ksylofonem oraz fortepianem.

The Whisperers to muzyka wiarygodna emocjonalnie, napisana ze zrozumieniem emocji i zachowań człowieka w "trzecim wieku" - podejrzewam, że bardzo dobrze musi funkcjonować w połączeniu z dziełem Briana Forbesa. Myślę przy tym jednak, iż każdego słuchacza zaznajomionego z twórczością angielskiego kompozytora, album ten pozostawi z uczuciem niedosytu. Jest to bowiem najsłabszy spośród score`ów Johna Barry`ego napisanych dla Briana Forbesa, jedno z najbardziej rzemieślniczych dokonań Anglika i dzieło pozbawione błysku geniuszu. Kompozytora z Yorku stać na zdecydowanie więcej. Nadto kilka innych czynników sprawia, iż The Whisperers z pewnością niezbyt często będzie gościł w odtwarzaczu nawet najbardziej zagorzałego fana Johna Barry`ego. Przeważa w tej kompozycji bardzo depresyjny, smutny klimat zaś stanowiące przeciwwagę dla poważnych kompozycji utwory akcji to muzyczny archaizm do jednorazowego skonsumowania. *pizzicato

Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:
Wczytywanie ...


Lista utworów:

1. Main Title - The Whisperers - 2:48
2. Listen to This - 0:19
3. Sticks and Stones - 2:52
4. The Three Attackers - 2:28
5. Nobody and Nothing - 3:26
6. Nothing Racy - 0:28
7. Nobody and Nothing - Jazz - 4:03
8. The Letter - 3:57
9. Is the Wireless on? - 0:15
10. The Razor Attack - 1:57
11. We Danced Home Again - 3:04
12. You`re on Your Own Again - 2:48
13. Looking for the Whisperers - 0:13
14. Are You There? - End Title - 3:23

Razem: 32:08

Komentarze czytelników:

Adam Krysiński:

Moja ocena:

Powiem krótko... Nie lubię tej płyty. Słuchałem parę razy i nie zamierzam do niej wracać. Jest to kolejny album Maestro z tych, które mi nie leżą - szczególnie dyskografia lat 60 i początków 70, oczywiście z wyjątkami. Czekam jednak aż Varese wznowi ten tytuł :] Wznowiła już sporo płyt wydanych przez Ryko, więc może się wznowienia tego tytułu też doczekam(y)...

Flaco:

Moja ocena:

A mnie sie ten album podobał.Przypomina klimatem inną pozycję Barryego mianowicie " Seance on a wet Afternoon " ( Seans w dreszczowe popołudnie ) także w rezyseri Bryana Forbesa.Mam nadzieje że ktos zdecyduje sie wydac ten album bo naprawde warto.

Damian Sołtysik:

Moja ocena:

Niestety tak często bywało w przeszłości z kinem artystycznym, że niski budżet powodował, że nie ukazywał się oficjalnie soundtrack. Taki los spotkał kilka wyśmienitych ilustracji Barryego jak wspaniałe Walkabout (nigdy nie wydane oficjalne nagranie, tylko re-recording) czy właśnie Seance On a Wet Afternoon. To był jeden z pierwszych poważnych projektów Anglika, bardzo oryginalna i klimatyczna muzyka z tego filmu stała się klasykiem. Tak jak wielu fanów Barryego bezskutecznie czekam wiele lat aż ta wyśmienita ilustracja Anglika ukaże się na cd. Niestety marne są szanse, ponieważ oryginalne taśmy najprawdopodobniej zaginęły, a nawet jeżeli istnieją to bardzo trudne byłoby namierzenie posiadacza(a konkretnie wytwórni, wytwórnia która wyprodukowała film już nie istnieje) praw autorskich do muzyki.

Janusz Pietrzykowski:

Moja ocena:

Moim zdaniem to poprawna kompozycja ale nic więcej. Zresztą film jest też mocno osobliwy(nie widziałem ale po opisach i nazwisku reżysera można się tego spodziewać) ale jednocześnie kameralny. Więc nie mamy tu muzyki "bombastycznej" ale raczej "low-key" a taka nie musi każdemu odpowiadać. Ja najbardziej chyba cenię jazzową wersję "Nobody and nothing". Zaś "Seance On A Wet Afternoon" to muzyka o klimatach kryminalno-ezoterycznych jeśli można się tak wyrazić...ma inny charakter niż Whisperers. I fakt - jest świetna, zwłaszcza motyw "The Ransom" ze sceny "odebrania" okupu przez Richarda Attenborough. Sam Barry powiedział w jednym z wywiadów, że paradoksalnie ale właśnie muzyka do niezależnych produkcji typu "Seance On A Wet Afternoon" czy "Four In The Morning" rozsławiła go wśród reżyserów i producentów filmowych. Oczywiście sława związana z 007 była tu nie bez znaczenia, ale Barry w filmach "arthouse" czyli niezależnych, często średnio- lub niskobudżetowych wprowadzał nietypowe elementy jak nowe, niespotykane dotąd aranżacje czy instrumentalizacje. A "Seance On A Wet Afternoon" to w istocie świetny kryminał z lat `60. Polecam!!!!