RELACJA: Chernobyl - Live Concert
14 Październik 2019, 20:17
?Vichnaya Pamyat?  - nasza relacja ze światowej premiery koncertu muzyki z serialu ?Charnobyl?: 
 Kraków i jego organizacje kulturalne znów dały radę! Na Festiwalu Unsound, którego hasłem przewodnim w tym roku była solidarność, odbyła się w 
minioną sobotę światowa premiera koncertu muzyki nagrodzonej nagrodą 
Emmy z hitowego tegorocznego serialu "Czarnobyl". Islandzka kompozytorka i wiolonczelistka Hildur Gudnadottir, autorka tej muzyki, pojawiła się osobiście w Krakowie, oraz zagrała i 
wykonała wokalizy na scenie. W związku z bardzo dużym zainteresowaniem i
 wyprzedanymi od dawna biletami, na wystosowaną dwa tygodnie temu prośbę
 organizatorów, artystka zgodziła się zagrać nadprogramowo drugi, 
powtórkowy koncert dzień później w niedzielę, który zapowiedziano 
tydzień temu.
 Proces powstawania muzyki do ?Czarnobyla? miał charakter praktyczny, 
oraz bardzo nietypowy i oryginalny w tej branży. Kompozytorka wybrała 
się na Litwę do nieczynnej Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej, która 
pochodzi z tego samego okresu i ma reaktor tego samego typu, więc brzmi 
identycznie jak zniszczona elektrownia czarnobylska. Punktem wyjścia dla
 tej ścieżki dźwiękowej są zrealizowane tam żywe nagrania terenowe. 
Serial ?Czarnobyl? bazuje na wydarzeniach, które są nie tylko prawdziwe,
 ale też miały ogromny wpływ na życie wielu żyjących wciąż osób, stąd 
też całej ekipie twórców bardzo zależało, aby ta produkcja była jak 
najbardziej wiarygodna. I to - jak już wiedzą osoby znające ten serial -
 doskonale się im udało.
 Gudnadottir będąc ode mnie zaledwie 2 
lata starsza, również nie pamięta wiele z czasów katastrofy, bo była 
wtedy bardzo małym dzieckiem. Jak wspominała w wywiadach, chciała w tej 
muzyce przede wszystkim uchwycić brzmienie radioaktywności i to, jak ona
 oddziałuje na przestrzeń dookoła ludzi. Muzyka odegrała ważną rolę w 
sportretowaniu tej przestrzeni, bo przecież radioaktywność jest jednym z
 głównych bohaterów ?Czarnobyla?. Nie możemy jej zobaczyć, ale jest ona 
obecna, wyczuwalna, niemal możemy ją usłyszeć. A przynajmniej temu miały
 służyć kompozycje Gudnadottir. Dlatego artystka zaczęła od rejestracji 
naturalnych dźwięków elektrowni atomowej, takich jak rożnego rodzaju 
szumy, świsty, dudnienia, czy szczęk uderzanych o siebie metali.
 
Muzyka z ?Czarnobyla? jest głęboko zakorzeniona w serialu, bardzo 
podporządkowana obrazowi i sprawdza się tam dobrze, w wielu momentach 
bardzo dobrze, stąd nie dziwi uhonorowanie tej ścieżki dźwiękowej 
najbardziej prestiżową nagrodą w światowym przemyśle telewizyjnym - 
nagrodą Emmy. Gudnadottir nie przestała tu być wierna swojemu stylowi muzycznemu. Ta 
muzyka jest ciężka, często asłuchalna i inna niż to, do czego 
przyzwyczaiła nas współczesna hollywoodzka muzyka filmowa. Jej styl 
zbudowany na różnych tonacjach, zniekształceniach i naturalnych 
dźwiękach elektrowni, jest dużym wyzwaniem do słuchania w oderwaniu od 
serialu. Mówiąc szczerze ten styl przestaje prawie w całości 
funkcjonować przy słuchaniu samej płyty CD wydanej przez słynną 
wytwórnię Deutsche Grammophon, z którą Gudnadottir podpisała kontrakt na wyłączność zaledwie tydzień temu. 
 Z tego też powodu obawiałem się trochę tego koncertu, bo muzyka dronowa
 oderwana od obrazu to jest coś, czego moje uszy bardzo lubią unikać, 
ale kolejny raz potwierdziło się stare przysłowie, że na odbiór muzyki 
duży wpływ ma otoczenie i sytuacja, w jakiej jej słuchamy. A miejsce to 
było szczególne i trafione w dziesiątkę, bo koncerty odbyły się w 
opuszczonej, po-PRL-owskiej fabryce "Telkom Telos SA" niedaleko Nowego Kleparza. Odrapane ściany, zwisające pourywane kable, 
stare świetlówki, metalowe rury i stelaże, oraz inne elementy naturalnej
 scenografii w połączeniu z bardzo trudną w odbiorze poza serialem 
muzyką, stworzyły bardzo osobliwy klimat. Budynek nawiązał swoistą 
symbiozę z dronowymi, industrialnymi i niepokojącymi dźwiękami, które 
Gudnadottir skomponowała do tego wstrząsającego, faktograficznego 
serialu HBO.
 Dramaturgia muzyki, przetworzone dźwięki, pomruki, szczęk metali i 
inne, złożyły się na nastrój strachu, momentami zadumy i dźwięków 
nuklearnej groźby. To wszystko oczywiście przywoływało też skojarzenia 
do opuszczonych budynków w mieście Prypeć po katastrofie elektrowni 
atomowej w Czarnobylu. Trudno mi teraz wyobrazić sobie lepsze miejsce na
 ten koncert i lepszą oprawę scenografia-światło-dźwięk, bo to zupełnie 
zmieniło znaczenie i duchowość tej muzyki, ułatwiło jej odbiór i 
podniosło rangę słuchalności. Ale zdania o osobnym bycie tej muzyki na 
CD nie zmieniam - do słuchania przy kominku z dobrą książką i 
kieliszkiem wina w ręku, ten soundtrack się po prostu nie nadaje. 
 Warto wspomnieć również o unikalności sceny, która była zbudowana w 
formie koła, a dookoła niej rozmieszczeni byli widzowie na 
nienumerowanych miejscach stojących. Taki układ sceny to wyjątkowa 
rzadkość na koncertach jakiegokolwiek gatunku muzyki, a jeśli chodzi o 
muzykę filmową, to nigdy nie widziałem tego typu ustawienia sceny na 
koncercie, a ?trochę? ich w życiu już widziałem... Gudnadottir na scenie
 towarzyszyło jeszcze trzech muzyków, a cały koncert trwał niepełne 55 
minut i był jedną długą suitą bez przerw między utworami, co 
wyeliminowało przerywanie koncertu brawami widowni. Widzowie słuchali 
występu w absolutnej ciszy i skupieniu. Był to również pewnego rodzaju 
gustowny hołd dla tysięcy ludzi, którzy zginęli podczas katastrofy 
czarnobylskiej elektrowni, oraz później z powodu jej skutków i chorób 
popromiennych. ?Vichnaya pamyat? czyli ?wieczna pamięć?, jak brzmi jeden
 z tytułów utworów na płycie i tytuł jednego z najmocniejszych odcinków 
tego serialu...
 Gudnadottir - skromna i przemiła 37-latka, która 
zaraża nieustannym uśmiechem - po koncercie i zejściu ze sceny od razu 
wyszła do małej grupy fanów czekających na nią wciąż przy scenie i 
rozdawała autografy oraz pozowała do zdjęć. Takie zachowanie tuż po 
koncercie widziałem do tej pory wśród filmowych kompozytorów tylko raz -
 w wykonaniu Briana Tylera na jego koncercie w Londynie. Duży szacunek za takie pełne życzliwości 
zachowania, bo fani muzyki filmowej i kompozytorów filmowych mają 
niestety wciąż wyjątkowo mało okazji na całym świecie, by spotkać swoich
 mniejszych lub większych ulubieńców.
 Artystka była oficjalnie 
jako solowy muzyk po raz pierwszy w Polsce, a do Krakowa przyleciała po 
niedawnej wizycie na Festiwalu w Wenecji, gdzie aktualnie wyświetlany i 
triumfujący w kinach "Joker" z jej kapitalnie działającą w filmie muzyką wygrał Złotego Lwa za 
najlepszy film, a ona sama otrzymała za tę muzykę nagrodę dziennikarzy i
 jest obecnie pewną kandydatką do oscarowej nominacji. 
 Trzeba też podkreślić, że odnosząca ostatnio duże sukcesy artystyczne 
artystka mogła przecież wybrać na koncertową premierę muzyki z 
?Czarnobyla? każde miasto na świecie - w tym Berlin, w którym mieszka na
 stałe. Zdecydowała się jednak zaprezentować swoją muzykę premierowo 
właśnie w Krakowie, co jest dużym wyróżnieniem i kolejną już nobilitacją
 wizerunkową dla miasta, ale Kraków jak żadne inne miasto w Polsce i 
jedno z nielicznych na świecie bardzo mocno przyciąga kompozytorów 
filmowych już od wielu lat. Wierzę, że będzie przyciągało ich nadal !
 Brawa dla organizatorów za muzyczny refleks, programową odwagę i 
organizację tego eventu, o który zaraz z pewnością będą walczyć inne 
festiwale muzyki alternatywnej na świecie.
(tekst: Adam Krysiński)