Ze wszystkich gatunków filmowych, do których Bernstein pisał muzykę najbardziej podobają mi się jego komedie (dominowały w latach 80). Niezwykle melodyjne i bardzo "westernowskie" tematy przewodnie oraz sporo militarystyki, którą uwielbiam. Nawet do słabszych filmów Bernstein pisał dobrą muzykę (tak jak Goldsmith) - "Airplane", "Stripes", "Ghostbusters", "Spike Like Us", "Tree Amigos!", "Funny Farm" i inne. Western odcisnął się na trwałe w jego twórczości. Ostatnim filmem, będącym połączeniem obu tych gatunków, był "Wil Wild West" (1998) - świetny score. W muzyce Bernsteina było także mnóstwo jazzu oraz melodyjnego dramatu (patrząc tylko na te ostatnie projekty: "The Age Of Innocence", "The Deep End Of The Ocean" i "Far From Heaven"). Bez wątpienia ze śmiercią Elmera Bernsteina, tak jak Jerry`ego Goldsmitha, odszedł jeden z największych kompozytorów filmowych w historii. |