James Horner w nawale pracy

Może lepiej, żeby Horner zajął się tylko jednym, albo dwoma filmami, a nie brał się za wszystko. No, chyba, że spłynęło na niego natchnienie z niebios.

Przychylność niebios by mu się przydała :) A tak serio to czekam w sumie tylko na "The New World", bo po kolejnym Zorro nic się ciekawego nie spodziewam, zresztą pierwszy też za ciekawy nie był.

Ryzykowne stwierdzenie sformułował Arek. Moim zdaniem każda kompozycja Williamsa ma jakąś wartość. Jedna jest lepsza, druga gorsza, ale zawsze trzyma poziom, chociażby pod względem technicznym. Horner natomiast nie mając oryginalnych pomysłów prezentuje nam pozbawione logiki oraz emocji "produkty dźwiękowe" i dyskwalifikuje się tym samym nawet jako hollywodzki rzemieślnik.

"Dno"? No to stwierdzenie zakrawa na przypuszczenie, że pan Arek nie słuchał żadnej z ostatnich płyt Williamsa w całości. Bo można lubić jego styl lub nie, ale po dziś dzień większość jego produkcji jest co najmniej dobra.

Eh chłopaki czemu wy się dajecie złapać na takie liche prowakcje??? Przecież to wszystko grubymi nićmi szyte, a pan Arek pieje teraz z waszej naiwności, bo ktoś mu odpowiedział na jego komentarzyk... Spasujcie (że użyje tego brydżowego określenia) zobaczycie to najlpeszy sposób na takich chojraków. Wiem coś o tym...

Ale czasem jak ktoś sprowokje to ......