Nowe fragmenty....09 Kwiecień 2005, 22:40 Uprzedzam od razu wszystkich tych, którzy chcą aby score z ?Episode III?
był dla nich niespodzianką, i nie chcą sobie psuć przyjemności
premierowego odsłuchu, aby nie sięgali po poniższy spoilerowy materiał.
Jednak wszyscy ciekawi najnowszej muzyki maestro Williamsa, mają okazje
ściągnąć nieco ponad 28 minut tej partytury: utwór ?Anakin vs Obi Wan? (Marsz Imperialny w całej pięknej okazałości :P [3,71 MB] oraz ?Star Wars and The Revenge Of The Sith?, ?Battle Of The Heroes?, ?A New Hope and End Credits? [archiwum RAR, 22 MB]. Dodam że warto posłuchać, ponieważ wrażenie jest piorunujące.
Według najnowszych informacji, premiera albumu ma odbyć się 2 maja, a jego cena, to ok. 60zł
InGen: | Już cały album krąży po sieci... | | Caparso: | Wrażenie jest piorunujące, to prawda. Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać premiery... | | MaciekG.: | Bajka :) Słyszałem że gdzieś w sieci można pobrać cały album - niewiem czy to prawda. Już niemogę się doczekać. | | al-karnak: | Nie Obi Van tylko Obi WAN... Co do muzyki. Nie podoba misię. Battle of the Heroes jest przybajerowaną kopią z "Crossing the Atlantic" z Amistad. Utwór "A New Hope and End Credits" to jedna wielka kicha. Williams zrobił sobie radosną rundkę po tematach z E4, nie denerwowało by to gdyby nie ten "Throne Room", który wogóle nie pasuje do tematyki i klimatu E3!! | | Paweł: | Ja juz od wczorajszego wieczora mam cały album :)))) Jakość dobra, z wyjatkiem czartego utworu, który został chyba zle skompresowany i jest w wersji mono. Zresztą, niewazne, przezcie wkrotce i tak pojawi się CD. Muzyka fantastyczna, brak słów. Nie mogę przestać słuchać:) | | al-karnak: | Ja też mam cały album i jestem głeboko rozczarowany. Wole stary dobry Old Trilogy, lub nawet E1. Co do utworu 4: nie wiem skąd ssałes ten track, ale ja mam w git jakości. | | MaciekG.: | Czy to co można pobrać z sieci to rzeczywiście to? Bo mi to się wydaje trochę dziwne tak na miesiąc przed premierą. Lucas tak pilnie strzeże tajemnicy o swoim filmie a o muzykę by nie zadbano i pozwolono tak szybko ją spiracić i to jeszcze przed oficjalnym wydaniem. Sam nie wiem. | | Rafalski: | tak, to jest faktyczny score już, ja będę miał wieczorkiem :P puki co jestem bardzo usatysfakcjonowany tym co usłyszałem :] | | Olek Dębicz: | No...to będzie bardzo dobry soundtrack. Przesłuchałem tych trzech utworów i podobało mi się. Może bez jakiejś euforii, ale podświadomie machałem głową w takt muzyki :-). Mam nadzieję, że znajdzie się jakiś temat liryczny (ale nie taki kiczowaty jak w "Ataku Klonów"), bo w opublikowanym materiale mamy wyłącznie akcje. W muzyce cały czas coś się dzieje, jest ogromne tempo, rozbuchana orkiestra...brakuje mi tylko czegoś bardziej charakterystycznego jak np. temat z mrocznego Widma ( drugi utwór )...no, ale czekam z niecierpliwością na płytę :-) | | Michał: | Zdołałem już przesłuchać cały album. Zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest sporo nowej, oryginalnie skomponowanej muzyki. Kilka aranzacyjnych nawiązań (tuba w Palpatines Teaching ala temat Jabby z ROTJ).Bardzo dramatyczna jest to muzyka i momentami bardzo agresywna, wiec tym bardziej boli, że w kilku utworach pojawia się autoplagiat. Anakin vs Obi-Wan - zerżnięte z ESB, nie jakaś inna aranżacja tematu Vadera, ale nuta w nute odnowa zagrane (The Clash of Lightsabers). Orkiestra czyściej troche brzmi. To samo z End Credits. Dobrze, że chociaż Throne Room został troche rozbudowany. Nie mam nic przeciwko tym zabiegom, fajne nawiązania, ale czemu to wstawiać na płytę. I tak jest wyjątkowo krótka jak na OST z Gwiezdnych Wojen - tylko 70 minut, z tego ponad 10 to dokładne powtórki tego co słyszeliśmy wcześniej. Oj, zaboli jak się okaże po projekcji filmu, ile to fajnej muzyki nie znalazło się na płycie, a mogło gdyby nie te nawiązania. Ale i tak potrafi zaprzeć dech i wywołać dreszczyk. Jak za starych dobrych czasów. | | al-karnak: | a Battle of the Heroes najbardziej boli... | | Paweł: | Ja tylko powtórze: Fantastyczny soundtrack! Premiera płyty w Polsce nie 12 maja, jak Sony informowało na poczatku, tylko 2 maja. Sam powiniem mieć tydzień wczesniej:) Juz nie mogę się doczekać! | | Adam Krysiński: | Score jest naprawdę kapitalny! Ma parę małych minusów, owszem, ale nie ma idealnych ścieżek (chyba). Według mnie te małe minusy to: za mało marszu imperialnego, brak wyrazistego tematu miłosnego (coś na miarę genialnego "Across The Stars") i chyba za krótki czas trwania. No i coś za mało tego muzycznego chaosu, który tak znamy z pozostałych scorów :) Ale czy to wada - chyba nie. Ogólnie to chyba najlepszy score od czasów "Imperium Kontratakuje" i może "Mrocznego Widma". Williams doskonale podsumował Trylogię - nie wykorzystał zbyt dużo starych tematów (tego się obawiałem - chwała mu za to). Ja nie oczekiwałem zbytnich cudów po tym, ale naprawdę jestem pozytywnie zaskoczony. Absolutnie maksymalna ocena odemnie! Te parę drobnych minusów niweluje cała reszta. Dla mnie dzieło i tyle. W tym roku liczy się tylko Williams, a jeszcze przecież czeka nas "Wojna Światów" i "Pamiętniki Gejszy"! Ciekawe czy doczekamy się wydania "Ultimate Edition 2CD" - może Lucas czekał by wydać "Atak Klonów" do czasu pojawienia się "Zemsty Sithów"? Kto wie... Może za rok czy dwa doczekamy się Epizodu 2 i 3 w wersji 2CD :D Teraz z niecierpliwością czekam by zobaczyć jak muzyka sprawuje się w filmie i czy więcej niż 30 minut, czy mniej, nie zamieścili na CD :] Score już można przedpremierowo zamawiać w naszych sklepach (np. Merlin). Absolutna rekomendacja ode mnie - John znów zmiażdżysz/zmiażdżyłeś miliony fanów :) Ave! | | Janusz Pietrzykowski: | No niestety - tak jak większość scorów do SW i ten nie podziałał na mnie...Owszem - John Williams skomponował w historii SW kilka świetnych tematów, jak choćby "Imperial March" ale reszta to tak mocny chaos, że tego nie da się słuchać. Williams zresztą nie tylko w SW jest kompletnie ilustracyjny(z małymi wyjątkami). Nic nadzwyczajnego moim zdaniem. Wolę zdecydowanie drugie, bardziej dramatyczne "wcielenie" Williamsa i dlatego najbardziej oczekiwany soundtrack przeze mnie, jaki będzie skomponowany przez Johna Williamsa w najbliższym czasie to "Memoirs Of The Geisha". Natomiast tu - w Episode 3 Williams rzeczywiście "mniej szaleje" w kilku kompozycjach, które wydają się być bardziej stonowane, dramatyczne. Ale już np. "Anakin vs. Obi-Wan" to mix "Imperial March" z Harrym Potterem(charakerystyczne "diaboliczne" smyczki), zaś tytułowy utwór "Star Wars and Revenge Of The Sith" nadaje się do słuchania tylko przez pierwsze trzy, cztery minuty. Wysłuchałem całego scoru - żeby uprzedzić ewentualne zarzuty co do niekompetencji w mojej opinii - i powtórzę - nic nadzwyczajnego - to kolejny Williams, jakich dużo. Strasznie ilustracyjny, hałaśliwy i tylko dla prawdziwych Starwarso-maniaków. No i niczego na razie nie zmiażdżył:):):);). | | Batek: | No niestety mnie nie zachwiciły te trzy utwory. Myślałem, że Battle of Heroes wywoła u mnie jakieś emocje ale wywołał nic. Kurde, jak już się zatrudnia chór, to chyba można go użyć w bardziej wyrafinowany sposób, bo te całe "aaaaaaaaa" to tylko denerwują - słowa są potrzebne jak w Duel of The Fates. Mała pożyczka z Requiem Mass Mozarta i już ma się Battle of Heroes a nie Battle of Loosers. Ale to pierwsze wrażenia - zobaczymy jak będzie po całej płycie i po filmie. Może się mylę. | | MaciekG.: | Przesłuchałem cały album i jestem pod wielkim wrażeniem. A te wspaniałe chóry, rewelacja. Szkoda że trochę zepsułem sobie przyjemność odsłuchania oryginału w maju. Ale tam jeszcze będzie DVD więc jeszcze jest na co czekać. A soundtrack już teraz z czystym sumieniem polecam fanom Williamsa i nie tylko. Moja ocena już teraz to 5/5 :) :) | | al-karnak: | do Bartka: w pełni poprieram. Przy pisaniu partytury Williams mógłby ruszyć troszke głową, a nie iść na łatwiznę (tyczy się także skopiowanego schematu BotH z "Crossing the Atlantic" z Amistad)!! | | Rafalski: | Ja naprawdę nie wiem gdzie ty widzisz kopię Crossing the Atlantic w Battle of the Heroes⌠tu i tu są chóry, ale melodia i charakter utworu zupełnie inny ⌠Złej baletnicy i rąbek u spódnicy⌠| | Paweł: | Nie ma tu w ogóle mowy o czyms takim jak kopiowanie czy auoplagiat. Zreszta, w muzyce klasycznej, a wiec i filmowej, tego typu ewentualne podobieństwa, sa bardziej wyznancznikiem stylu danego kompozytora, a nie braku umiejetnosci tworzenia nowych tematow. Co w tyum zlego, ze ktos korzysta czasem z palety charakterystycznych dla sibie dźwięków i berzmien, skoro tworzy z tego intrygującą, nową jakość? Jesli Williams sam z siebie zrzyna, jak niektorzy tu sugeruja, to to samo tyczy się Mozarta, Beethovena, Debussyâego czyPendereckiego. Dajcie spokoj - to jaksa aberracja. Jesli sie komus nie podoba, niech wyskoczy z innymi argumentami. Kolejny raz, słysząc nowa muzyka Williamsa, ciesz się,ye dane jest mi pozna tak niebywala muzykę. Innymislowy â? gęba mi się uśmiecha jak nigdy:) I za te wspaniale emocje Mu dziekuje, zamiast psiosczyc, ze cos tam jest podobne. Nie podba się â? spożytkujcie energie na wychwalanie innych kompozytorow â? wielu z nich jest na pewno jest tego wartych. Pozdrowienia! | | Rafalski: | Jasne, znów popieram Pawła (to ja już chyba ci 2 piwa wiszę :P:P:P | | Neimoidian: | Co do motywu z "Amistad" to nie mogę się na razie wypowiedzieć (jedni go słyszą inni nie), natomiast cytaty z poprzednich (przyszłych) części są raczej umyślnym cytatem niż autoplagiatem. Zgodnie z ideą reżysera (czy dobrą to można się spierać) muzyka (jak i wydarzenia z samego filmu) mają "rymować" z tym co zdarzy w kolejnych częściach. Stąd w EIII "Clash of the lightsabres" albo "Throne Room" (będąca formą zapowiedzi następnego odcinka w napisach końcowych) a takze powtórka pewnych melodii z EI (tym razem już dokonana przez samego kompozytora a nie montażystów dźwięku). A last but not least - jak się od prawie 50 lat robi scorey to trudno cały czas zaskakiwać czymś nowym, jeszcze bardziej nietypowym. I tak JW trzyma formę do pozazdroszczenia. | | al-karnak: | "Ja naprawdę nie wiem gdzie ty widzisz kopię Crossing the Atlantic w Battle of the Heroes" - chyba mało znasz ten utwór, albo jesteś ślepym fanem Williamsa, który nie chce uwieżyć w to że nawet on siebie potrafi kopiować i to bezczelnie | | MaciekG.: | O Jezu! Zaraz się znowu wszyscy pokłócą i jak zwykle to bywa o Williamsa. | | lumpy: | Właśnie jestem w trakcie odsłuchu Ep. III i muszę przyznać, że Williams spisał się bardzo dobrze. Z pewnością nie jest to dzieło oryginalne ani rzucające na kolana, ale idealnie wpisuje się w konwencje filmu, no i reszty soundtracków spod znaku Star Wars. Wszelkie zarzuty właśnie na temat braku inwencji Johna proponuje wsadzić pod poduszkę, gdyż są nieuzasadnione. Ta muzyka musiała być taka, jaką dostaliśmy/dostaniemy na płycie. A uwagi typy: "tu wykorzystał motyw z tej części, a tutaj z tamtej" nie przemawiają do mnie gdyż takie reminescencje muszą się pojawić z racji ciągłości serii. Tak jak przewijają się ci sami bohaterowie przez różne epizody, tak i w muzyce te same/zmodyfikowane tematy pojawiają sie na różnych częściach soundtracków. A pan Al-Karnak mógłby zachować swoje złośliwe uwagi dla siebie, gdyż mam wrażenie, że tylko szuka sposobności by komuś dopiec. Pozdrawiam! | | Olek Dębicz: | Mam cały score i...moje odczucia są podobne jak u Janusza...no może ciut bardziej pozytywne. Największą wadą tej płyty jest wg mnie brak jakiegoś charakterystycznego tematu, motywu, czegokolwiek. Mamy tu wyłącznie "rozbuchaną" orkiestrę, która cały czas "wypluwa" masę dźwięków ( ale robi to perfekcyjnie :) )...Wprawdzie dobrze się tego słucha, ale...ewidentne zżynki ze Strawińskiego osiągnęły tu apogeum...a więcej napiszę w komentarzu pod recenzją Rafała, bo mi się teraz nie chce :) | | Janusz Pietrzykowski: | Rzeczywiście, dyskusja niebezpiecznie skręca w stronę jatki...Ale prawda jest jak zwykle gdzieś pośrodku. Faktem jest, że w jakiejkolwiek serii filmowej muzyka jest elementem spajającym i co do tego nie powinno być wątpliwości. Każda zmiana stylu może doprowadzić do zmiany charakteru obrazu. Przykładem niech będzie wyświechtany 007 - Kamen zrobił underscore, który w Bondzie się nie sprawdza. Arnold w ostatnim DAD też za bardzo zaszalał - tyle, że z elektroniką, zamiast pozostać przy klimatach z TND. Więc nie wymagajmy, żeby i Williams "szokował" czymś kompletnie nowatorskim, zwłaszcza w serii filmowej. Ale z drugiej strony przyznać trzeba również sprawiedliwie, że Williams ma swój charakterystyczny styl i wiele jego tematów - zwłaszcza z filmów sci-fi brzmi naprawdę bardzo podobnie, więc - bądźmy szczerzy i przyznajmy - Williams też się powtarza. Ale tutaj powstaje problem. Bo o ile wielu potrafi skrytykować innych kompozytorów za brak pomysłowości i powielanie się - to już w odniesieniu do JW nie przechodzi im to przez gardło. Dla jasności - ja jako wielbiciel Johna Barry`ego potrafię przyznać, że brzydko mówiąc - spaprał kilka ostatnich(i nie tylko) partytur, nie wzbogacając ich o pewną świeżość. To samo można powiedzieć o Williamsie i nie tylko o nim. Cenię go jak powiedziałem już za dramatyczne scory, jak "Listę Schindlera", "Prochy Angeli" a także za takie świeżo brzmiące soundtracki jak "The Eiger Sanction". Ale jako kompozytor filmów akcji po prostu do mnie nie przemawia. I niestety ale często w takich filmach się powtarza, co nie znaczy, że tworzy dokładnie tak samo brzmiące tematy - ale naprawdę brzmi baaardzo podobnie. | | Babuch: | Jak milo czytać racjonalne komentarze. Janusz ma racje w tym co pisze. Jak przesłucham drugi raz ten score to się może jeszcze odezwę. A co do kopii z Amistad. Oczywiście że jest. Jeśli mówimy o autoplagiatach Hornera powiedzmy tez o autoplagiatach Williamsa. Ranga podobieństwa jest tu mniej więcej taka jak Titanic vs Enemy ta the gates. Nie jest to dokładnie przepisana nutka w nutkę, ale podobieństwo jest duże. Zbyt duże by go nie dostrzec. | | Michał: | Mam wrażenie, że piewcy Johna Williamsa nie są w stanie lub po prostu nie chcą zauważyć jednego prostego faktu. Problem ten pojawił się już przy okazji Ataku Klonów. Co prawda tam z powodów technicznych, ale jednak, wykorzystano duże fragmenty partytury z The Phantom Menace. Dobrze, że nie znalazła się ona na płycie. Teraz mamy do czynienia z wykorzystaniem fragmentów partytury z Nowej Nadzieji i Imperium Kontratakuje. I nie przekonuje mnie twierdzenie, że jest to nawiązanie i jako takie się sprawdza. Nie ma tu mowy o wykorzystaniu starych tematów (to wiadomo, że było tak zawsze i całe Gwiezdne Wojny na tym stoją). Mamy tu doczynienia z lenistwem i użyciem tej samej partytury (tego samego zapisu nutowego) z jednego filmu w innym. Tyle tylko, że w tym przypadku zostało to od nowa nagrane i bezsensownie umieszczone na płycie. Uwielbiam Williamsa i bardzo go szanuje, nie sądze, żeby to był jego pomysł - widzę w tym rękę Lucasa, który dla sobie tylko znanych powodów wpada na takie "genialne" pomysły i po prostu psuje cały efekt. Ja też lubie Marsz Imperialny, dlatego tym bardziej drażni mnie, że nie mogę go posłuchać w kolejnej nowej aranżacji, ale serwuje mi się odgrzewane danie. | | Michał: | Co do autoplagiatu "Amistad", to w większości zagranicznych serwisów też to zauważają - mowa jest o podobnym zapisie nutowym, wręcz bliźniaczym podobieństwie. Więc chyba coś w tym musi być. Mi akuratnie ten temat bardzo podszedł, chociaż w wersji Anakin vs. Obi-Wan wyczuwam podobieńtwo w rytmie do innego kawałka z ESB - Hyperspace. Tutaj uważam akurat, że efekt jest swietny. | | Tomek: | Czy przeciętny kinoman, który zasiądzie na sali kinowej z popcornem czekając na zapirające dech w piersiach widowisko zauważy, że John Williams wykorzystał w Battle of Heroes temat Cinque z Amistadu? Ludzie, nie dajmy się zwariować. Williams nie tworzył tej muzyki dla nas, wariatach muzyki filmowej ;-), którzy rozbierają muzykę ze Star Wars na czynniki pierwsze. Napisał to po to, by perfekcyjnie pasowła pod obraz, co założę się, tak też się stanie. Muzyka ze Star Wars i Williams mają tego pecha, że są tak popularne i doskonale znane, do tego dochodzi spełnienie oczekiwań, które nie ukrywajmy są ogromne, czy jesteśmy fanami Williamsa/SW czy nie. Trudno by Williams, który z wszystkich "wielkich" kompozytorów swojego pokolenia (on, Goldsmith, Bernstein, Barry, Morricone, Kilar, może ktoś jeszcze) non stop pisał na najwyższym poziomie i najbardziej oryginalnie. Tego się po prostu nie da, zresztą on i tak jedyny w tej chwili z grupy twórców, którą tu wymieniłem jest jescze na absolutnym topie, może i pisze tylko dla Spielberga, Lucasa i Harryego, ale jest. Nawiązuje do swojej twórczości i twórczości klasycznej, której jest zaprzysięgłym fascynatem gdzie się da i jak się da, tylko kwestia jest w jaki sposób się to robi, a robi to z niezwykłą klasą. Dlatego też jego autoplagiaty nie są tak "widoczne" jak np. prace Hornera. Dodatkowo ma tego pecha iż jego tematy są tak znane i tak zapadjące w pamięć. A to, że wykorzystuje dużo motywów/rozwiązań z poprzednich epizodów to chyba oczywiste, przecież facet pisze szósty raz do tego samego filmu! Jaka widownia zaakceptuje Star Wars bez tematu Mocy, Lukea, Yody itd.? Myślę, że oczekiwania zmiażdżą ten score od strony krytyki, prawdopodobnie zupełnie niesłusznie. | | al-karnak: | "...Z pewnością nie jest to dzieło oryginalne ani rzucające na kolana, ale idealnie wpisuje się w konwencje filmu, no i reszty soundtracków spod znaku Star Wars..." - co do tego pierwszego to się zgodzę, co do drugiego powiem tak: konwencja filmu swoją drogą, a jak to wypadnie na ekranie to zobaczymy za miesiąc. Fakt faktem, że soundtrack SW E3 w porównaniu do poprzednich ścieżek dźwiękowych z tej serii wypada baaardzo blado, prawie na równi z AOTC (a tam poza Across the Stars i tematem Kamino nic ciekawego nie było). "Wpisywanie się w konwencję soundtracków spod znaku Star Wars, to niezbyt adekwatne określenie", co prawda nawiązania tematyczne do OT są (choć miejscami nie nawiązują tylko kopiują, patrz End Credits i wałkowany do znudzenia Throne Room z E4), ale przepych i wszędobylstwo ciężkostrawnego underscore raczej odpychają niż przyciągają (za wyjątkiem interpretacji tematu Grieavusa). "...A pan Al-Karnak mógłby zachować swoje złośliwe uwagi dla siebie, gdyż mam wrażenie, że tylko szuka sposobności by komuś dopiec..." - gdybym pisał to z czystej złośliwości pojechałbym ostrzej. Nie jestem przeciwnikiem twórczości Williamsa, gdyż cenie sobie wiele jego kompozycji jak E.T., Schindlers List, czy chociażby te z poprzednich części SW (np The Phantom Menace). Staram się po prostu zwrócić uwagę na pewien fakt, że Williams w tej partyturze wypadł bardzo mizernie jak na swoje możliwości, co powoduje oburzenie od strony zagorzałych fanów tego kompozytora. | | Anonim: | Hmm...czy wypadł aż tak mizernie?? Po przesłuchaniu tych czterech utworów stwierdzam, że nie jest źle... nie jest też rewelka, ale lepiej niż PM i AOTC, gdzie było średnio i momentami badziewnie. No i dodam jeszcze tylko, że mimo tego, że jestem fanem Williamsa nie spodziewałem się, że muza z ROTS wgniecie mnie w fotel i tak też się stało, ale jak powtarzam, wcale nie jest narazie tak tragicznie. Poczekam jednak na pełne wydanie i wtedy ocenię.PROTTEN | | Neimoidian: | Prawda jest taka, że dla JW ta muzyka nie ma takiego statusu jak dla fanów. Ma do niej większy dystans i stąd nie widzi problemu w cytowaniu poprzednich częsci. Mnie też się to nie podoba za bardzo bo wolę jak płyta ma prawie 100% nowego materiału (niczym świetny TPM). Ale jak spojrzymy w przeszłość "Powrót Jedi" też miał fragent "Throne Room" w napisach, a w kilku scenach użyta była muzyka z "Imperium Kontratakuje" i "Nowej Nadziei" ("Hyperspace", "Tie Fighter Attack" w scenie ataku na reaktor GŚII!!!) nie mówiąc już o tym, że tematem przewodnim był cały czas znany z "Imperium..." marsz! I nikt się nie emocjonuje z tego powodu teraz.
A co do podobieństw - to chyba każdemu kompozytorowi się to zdarza. Kupiłem dziś sobie składankę Johna Barryego - muzyka piękna, ale przy odrobinie dekoncentracji gubiłem się czasem zastanawiając się czy słucham ten utwór czy już inny. Niektóre z nich są po prostu tak do siebie podobne. Nie chcę nic tym ujmować Barryemu, który wybitnym kompozytorem jest. Może to kwestia nieosłuchania. Ale i on, i Zimmer, i Horner, i Williams, i każdy inny kompozytor co dużo robi, zaczyna co pewien czas robić muzykę bardzo podobną i będącą gratką głównie dla fanów danego brzmienia.
I nie ma co się licytować na to kto ma racje. Fanom Williamsa nie przetłumaczy się, że jego muzyka to tylko hałas, bo ten hałas kochają, nawet jak nie jest niczym nowym w karierze. U JW motyw z "Across the Stars" słychać było już w "Nixonie" (stąd ten utwór został dany na ICO na prima aprilis). Pamiętam z autopsji, że nieraz słuchając jakiś ilustracyjnych kawałków JW miałem wrażenie, że podobne połączenie kilku nut slyszałem u niego już wcześniej. Ale trudno z tego robić jakiś spektakularny zarzut. Jeśli komuś to nie przeszkadza, to super. Jak komuś się to nie podoba, to jego strata ;). Ale trudno rozpatrywać to w obiektywnych kategoriach dobrze/źle. Czas pokaże, czy muzyka zostanie w pamięci ludzi czy nie. | | Paweł: | Ech... Piekny cytat dla wszytskich malkonetntów: "John Williams at his worst is what most other composers couldnt achieve on their best" :))) | | Paweł: | I nie zapominajmy: Williams nie pisze muzyki dla fanów, dla garstki soundtrackowych napaleńców ;-), tylko DO FILMĂ?W. Z tą subtelną różnicą, że w Jego przypadku - bardziej moim zdaniem niż jakiegokolwiek kompozytora (a cenię jeszcze naprawdę wielu) - wszystko brzmi tak, jakby było pisane właśnie dla fanów. I kto wie, czy to nie jest właśnie największa wielka siła muzyki tego człowieka. A âZemsta Sithówâ? Kiedy słucham tej płyty, mam wrażenie, że urodziłem się tylko po to, by ją usłyszeć :). Maksymalne PIĂąĂ! | | Janusz Pietrzykowski: | Nie zgodzę się z tym, że Williams nawet w najgorszych swoich scorach, w najsłabszej formie to Williams godzien pozazdroszczenia przez innych kompozytorów. Myślę, że niekoniecznie chcieliby inni mieć na swoim koncie takie "perełki" jak kiepskie "Heartbeeps", "The Accidental Tourist"(którego nominowanie do Oscara było totalną pomyłką) czy nawet "Presumed Innocent". To tylko trzy przykłady, a Williams napisał więcej przeciętnych soundtracków. Fakt, że tworzy do filmów, ale z opinią, że pasuje to idealnie także dla słuchaczy już się nie mogę zgodzić - przynajmniej jeśli chodzi o filmy sci-fi. I nie bądźmy bałwochwalczy... | | JeRzy: | Dzisiejsza informacja na Onet.pl:
"Album "Nevermind" grupy Nirvana oraz ścieżka dźwiękowa do filmu "Gwiezdne wojny" trafiły do amerykańskiej Biblioteki Kongresu jako część kulturowej spuścizny dla przyszłych pokoleń. (...)" | | Janusz Pietrzykowski: | Towarzystwo rzeczywiście ma doborowe Williams. Z wyjątkiem Nirvany może i jeszcze paru muzyków...Faktycznie - to plus, że zostały SW włączone do Biblioteki Kongresu. Ale nie zapominajmy, że to USA, a Williams to Amerykanin z krwi i kości, więc każdy popiera swego. Ja osobiście włączyłbym do zasobów jeszcze parę innych ścieżek, o ile ich tam już wcześniej nie dołączyli...np. Nino Rotę, czy Manciniego. | | Kriss: | Czy wy nie widzicie w jaki perfidny sposob J.W. potraktował swoich fanow, po prostu nas olał...A ja juz sobie myslałem ze po swietnej sciezce do filmu Terminal Pan Williams sie wreszcie przebudzi i zaprezentuje nam cos co powali nas wszystkich na kolana...A tu co nieziemski autoplagiat tylko szkoda ze wy tego nie słyszycie "Dodam że warto posłuchać, ponieważ wrażenie jest piorunujące." nawet po was bym sie tego nie spodziewal
| | MaciekG.: | Nie mam zamiaru się kłócić ale ponad połowa negatywnych komentarzy na temat nowej płyty Williamsa jest z palca wyssana i napisana po tylko aby wkurzyć fanów Johna. Jak wam się nie podoba to płyta na półkę odstawić i nie słuchać. Bo wydaje mi się że jakby specjalnie szukacie mankamentów tych nagrań aby potem dopisać kolejny złośliwy komentarz. A to jest dopiero żałosne. A do pana Pawła to Williams raczej ma pojęcie o tym że ma fanów bo inaczej pisał by tylko do filmów. A przecież wszyscy doskonale wiemy że wydaje też albumy zupełnie niezwiązane z tą tematyką. | | Thedues: | A ja myślę ze Williams się powoli wypalaâŚ. jest teraz na średnim poziomie. Czasem uda mu się zrobić coś dobrego! Jednak ROTS to nie jest jakiś rewelacyjny score skoro wszyscy najeżdżali na Hornera jak cos plagiatował to, czemu nie można tego wypowiedzieć Williamsowi??? A plagiat jest bardzo widoczny choćby przez was wspominane nawiązanie do Amistad w jednym utworze. Skoro są tak duże rozbieżności w ocenie tego soundtracku to znaczy ze każdy z nas ma trochę racji, a to niestety oznacza ze mamy doczynienia z przeciętną muzyką a nie żadnym arcydziełem na 5!!!! Niech Bóg ma w opiece wszystkich ślepych fanatyków Johna, którzy nie są wstanie pojąc iż ich Maestro poległâŚ(choć nie wiem czy to też nie wina Lucasa-jeśli chodzi o poziom soundtracku i wskazówki dla Johna kiedy zaczął układać nutyâŚ;)) Pozdrawiam | | MaciekG.: | Niewiedziałem że jestem ślepy. Dzięki za nowinie. Fani Williamsa są ślepi. Ciekawe jak my piszemy te komentarze he he he :) | | Janusz Pietrzykowski: | Pax, pax!!! Nie kłóćmy się bo nie ma to większego sensu. Dyskusję powinniśmy prowadzić na normalnym poziomie a nie obrzucać się inwektywami. Zresztą, jak tak dalej pójdzie to z pewnością wkroczy do akcji jeden z redaktorów-cenzorów i połowa albo nawet i więcej komentarzy pójdzie "w eter":):):). Williams skomponował ROTS i jednym on się podoba(nawet bardzo) a innym - nie. I na tym skończmy, bo przekonywanie jednych przez drugich i na odwrót do niczego nas nie doprowadzi. Nikt nie ma patentu na nieomylność, a muzyka jest kategorią bardzo ocenną, nieobiektywną jeśli chodzi o wrażenia estetyczne. Dlatego też takie rozbieżności w ocenie soundtracków. | | Rafalski: | Racja. Maciek, też daj sobie spokój, bo to nie ma sensu, niech sobie piszą, psioczą, i narzekają, to ten naród najlepiej potrafi robić. | | Anonim: | Patrzę tak sobie z boku na tą całą, burzliwą dyskusję i jest to żenujące. Czy naprawdę jest o co kruszyć kopie ? Odnoszę wrażenie, że niektórzy ortodoksyjni fani Williamsa odbierają krytykę najnowszego dzieła swojego idola tylko jako czystą złośliwość innych. Zrozumcie, że nikt Wam nie chce dopiec są po prostu ludzie, którym ten ost się nie podoba ! Panie Maćku czy uważasz, że skoro innym nie leży ta muzyka to mają milczeć ? Gdzie jest napisane, że tylko same superlatywy mają być w komentarzach skoro niektórzy są tą ścieżką mniej lub bardziej rozczarowani? Ma Pan monopol na to co się ma podobać a co nie a jak nie to stulić dzioby ?
Był kiedyś taki obiegowy żart :
"Powiedz kto jest twoim idolem i dlaczego Lenin ?"
Odnoszę wrażenie, że niektórzy akceptowali by komentarze jedynie w tym duchu. | | karcharoth: | Mnie score Williamsa się podoba - nawet bardzo. Dostałem to czego się spodziewałem, a może nawet więcej. Autoplagiaty wcale mnie nie rażą. Koniec i kropka. | | Kriss: | Słuchajecie zjerzdzacie Zimmera za brak oryginalnosci, autoplagiaty ale jak wasz mistrz dopuscił sie ewidentnego plagiatu to wy tego nie widzicie: Lubie tworczosci Williamsa nawet bardzo ale po tym albumie spodziewalem sie czegos troche innego | | Czarodziej: | Muszę powiedzieć, że dyskusja ta mnie śmieszy. Cały problem polega na tym, że oczekiwania po tej ścieżce były duże. Owszem. Battle of the Heroes, Titanic w kosmosie, itd. Części osób partytura ta się nie podoba. Powiem, że do rozczarowanych zaliczam się i ja, zwłaszcza, że takie Padmes Ruminations brzmi jak muzyka z Troi i to Troi Jamesa Hornera. Cóż, nie świadczy to dobrze, ale niektórzy i tak wolą ten utwór od Hornera, bo to John Williams. Fanatycy Williamsa są zaślepieni, muszę się niestety z tym zgodzić. Battle of the Heroes jest znakomite, ale jest tak naprawdę połączeniem Amistad z Dies Irae Mozarta. General Grievous brzmi świetnie, ale można by to zastąpić dowolnym utworem akcji z ostatnich dwóch/trzech lat (czy to Zam the Assasin czy nawet Spyders albo Pre-Crime to the Rescue). Poza tym, underscore. Po Williamsie można więcej oczekiwać. Świetne underscore ma Raport mniejszości, świetne ma też Catch Me If You Can (tak, bardzo ten score cenię). A tu co mamy? Strawińskiego, trochę Szostakowicza, trochę kliszowych lamentów w stylu wspomnianej już Troi czy nawet Gladiatora. Sprawa jest prosta. Williams się powoli wypala. wchodzi w ostatni okres swojej kariery. Trzeba sie z tym pogodzić, chcemy czy nie. My Polacy umiemy tylko narzekać? Panie Rafale, jeśli coś rozczarowuje, to mamy prawo o tym mówić, czy to John Barry, Herrmann czy nawet Williams. | | Rafalski: | Jasne, piszcie, przecież po to jest opcja komentarzy :P | | Paweł: | Najbardziej zadziwiające jest to, że krytycy tej muzyki nie mogą się nawet powstrzymać do premiery filmu, która - jak to często bywa - daje nieco inny, pełniejszy obraz muzyki (wiadomo: Williams napisał znacznie więcej). Owszem, ja też siłą rzeczy âZemsty Sithowâ jeszcze nie widziałem, wiec całości dzieła ocenić na razie nie mogę. Jednak to, co słyszę na albumie, mnie zachwyca. Zachwyca też większość moich znajomych, jak i np. recenzentów zagranicznych (przynajmniej na razie). Owszem, zawsze można się do czegoś przyczepić, ale przyrównywanie do Troi... (!?!) A co Do âDies Iraeâ, ta przepiekna część wiadomego âRequiemâ również bardzo wiele zawdzięczała â? klimatem! - zupełnie innej kompozycji, o pięćset lat starszej od Mozarta. U Williamsa zachowany jest jedynie podobny nastrój, i to wszystko. Aranżacja, motywy etc są zupełnie inne. Coż, Metallicy też zdarzało się odwoływać do muzyki takich Black SabbathâŚ. Może więc rozszerzmy tę dyskusję? Moze także i Mozarta okrzyknijmy plagiatorem? Tak, to genialny pomysł, godny wielu wygłaszanych tu opinii. Wtedy przynajmniej ktoś zwróci uwagę na to, co mamy do powiedzenia. Nie podoba się? Wasze prawo, ale i wasza strata. Za kilka lat i tak nikt nie będzie tego pamiętał, w przeciwieństwie do krytykowanej tu muzyki, która pozostanie w sercach ludzi na zawsze. Z mojej strony finito. Pozdrowienia dla wszystkich :) | | MaciekG.: | Panie Anonim. Nie nie uważam że mam monopol na to co się komu ma podobać a co nie. Wyrażam po prostu swoją opinie na temat, tak jak pan i inni. I nie dam sobie powiedzieć że niektórzy w swoich komentarzach nie zaczepiają i nie prowokują, wystarczy dobrze poczytać. A po drugie to wcale nie uważam się za âślepego fanatykaâ jak ktoś ładnie napisał. Po prostu jest sobie grupa osób która musi swoje powiedzieć i tyle.A do fanów Williamsa powiem jedno â? następnym razem nie dajmy się głupio sprowokować. Z mojej strony to koniec komentowania. Pozdrawiam. | | GoNzO: | ehhh te wszystkie komentarze przeciwko scoreom Williamsa... ci którzy są od początku przeciwko niemu i tak juz tacy pozostaną (z tego co pamiętam to kilku zażyłych krytyków JW którzy wypowiadają sie także i tutaj obsmarowali błotkiem tez JURASSIC PARK, któremu to do pięt osiągnięcia ich idoli nie dorastają). to jest prawdopodobnie to... niejasne przeświadczenie o wyryskaniu systemu, poddaniu się jakiejś mrocznej sile, zrobieniu czegoś wbrew prawdzie i pieknie... prawie orgazm panowie??? nie macie zadnych argumentów przeciwko Williamsowi który w przeciwienstwie do innych nigdy nie schodzi ponizej okreslonego poziomu (po prostu czasem ktos w tym samym okresie napisze soundtrack wybitny - lepszy od obecnego Williamsa, ale są to przypadki raz na jakis czas), autoplagiaty... pokacie mi kompozytora który tego nie robi!!! nie ma takiego. kazdy z nich zostawia w swoich dziełach trochę powtórek - jedni zwalają to na styl, inni na swego rodzaju autograf, jeszcze inni (ci bardziej nienawidzący) na BRAK POMYSłOW. a moze by sobie tak dać z tym spokój? to co do tej pory słyszałem z ROTS jest bardzo dobre i nie widzę sensu takiego obsmarowywania tego scoreu :P proponuję by każdy komentujący dopisywał tez imię i nazwisko swojego idola. wtedy tak bardzo przez was szykanowanym fanom JW i muzyki tegoż człowieka będzie łątwiej się bronić! powytykamy sobie niedociągnięcia w muzyce waszych mistrzów, jakiś ich score obrzucimy mięskiem... tylko zastanówcie się ilu kompozytorów jest w stanie wytrzymac współzawodnictwo z Johnem Williamsem? i czy wasz idol je wytrzyma? pozdrowienia dla wszystkich nienawidzących :P | | Czarodziej: | Oczywiście, że Mozart sam był plagiatorem, ale raczej autoplagiatorem i to nie mniejszym niż Horner słyszałem, że do jednej sonaty ściągnął drugą część innej, tylko tonację zmienił. Wracając do problemu braku pomysłu, to trzeba się zastanowić nad jedną rzeczą. Williams znany jest z komponowania mocnego tematu, który prowadzi każdą ścieżkę. W przypadku sequeli, temat ten pojawia się obok innych, wyjątkiem jest The Lost World, gdzie do tematu z Welcome to Jurassic Park (nie jestem pewien tytułu, chodzi o to, jak przylatują do Parku i potem jadą do Hammonda już na wyspie) odniesień prawie nie ma (trochę może szkoda, chociaż jak spojrzeć na film, miejsca na to za bardzo nie ma, dość mądrze Williams przypomina go tam, gdzie pojawia się oryginalne logo parku). W przypadku Phantom Menace było to arcydzieło Duel of the Fates (też nie za często powtarzane, ale wystarczająco), w przypadku Ataku klonów regularnie powtarzane Across the Stars (wiadomo, temat miłosny), w przypadku Zemsty Sithów mamy Battle of the Heroes. Powtórzone jest tylko w Anakin vs Obi-Wan (pomijając End Credits) i to nawet nie w całości. Poza tym mamy ze dwa/trzy powtórzenia Imperial March, raz Across the Stars, w pięknej aranzacji. Problem Zemsty Sithów polega na dużej ilości mało inspirującego underscore, trzeba to powiedzieć niestety. Wyżyny Williams osiąga w Anakins Betrayal, które przypomina najbardziej dramatyczne chyba w jego karierze Immolation z Listy Schindlera. Padmes Ruminations brzmi jak Troja Hornera, tak. Elektronika, bardzo zresztą średnia, i ryczący wokal żeński będący realizacją kliszy datującej się już chyba na Ostatnie kuszenie Chrystusa (Peter Gabriel), a odnowione przez Gladiatora i regularnie powtarzane w epice (wybija się trochę Ostatni samuraj, Król ARtur, Four Feathers, Troje (Yared też użył wokalu etnicznego, ale było to dużo bardziej przemyślane), Pasja Debneya.Jest to już irytujące. Można stworzyć inny, chóralny lament. Przypomnijmy tylko Lament Gandalfa z Władcy Pierścieni (The Bridge of Khazad-dum, dla przypomnienia). A w akcji nawiązania do Strawińskiego zaczynają, jak mówi Olek, przekraczać już poziom przyzwoitości. We wspomnianym Padmes Ruminations pojawiają się też takie nawiązania do Szostakowicza, które od razu dają skojarzenia z twórczością Jamesa Hornera w ostatnich czterech latach (od Wroga u bram). Oskarżanie Williamsa nie jest wynikiem wrodzonej nienawiści do kompozytora. Ja osobiście bardzo cenię tego kompozytora, wystarczy sama Lista Schindlera, ale nie zapomnijmy też o Parku Jurajskim, wczesnych odcinkach Trylogii (przy Ataku klonów poziom trochę spadł), Szczęki czy niedoceniane AI, Catch Me If You Can, Presumed Innocent. Cenię go za wielki talent dramatyczny. ALe ta partytura mnie rozczarowuje. | | GoNzO: | Czarodzieju... twoj ostatni komentarz jest poo prostu znakomity. ma w sobie wszystko (obiektywizm, trzeźwe spojrzenie i jasną myśl). brakuje tam tylko wzmianki o E.T., Hook, Superman... :) Ciebie ROTS rozczarowywuje, mnie sie fragmenty które słyszałem podobają:) posłucham wiecej, zobaczę... ale pewnie i tak zdania nie zmienie;P tylko mnie za to nie zlinczujcie :) | | Michał: | To sie wam na pewno nie spodoba. Wiekszość z nas pewnie i tak będzie chciała sięgnąć po ten soundtrack na CD. Na Merlinie można go już zamawiać w przedsprzedaży - zgadnijcie jaka cena - 91 zl. Mam nadzieje, ze to tylko jakaś dezinformacja i ktos pojdzie po rozum do głowy. Chociaż w naszej rzeczywistości wszystkiego można się spodziewać. Przecież ma być tam też dvd, wiec czemu nie poszalec z ceną. Tylko, że była mowa, że owe dvd miało być całkowicie za darmo | | Patryk: | Gonzo a może niektórzy mają paru idoli,nie ograniczają się do jednego.Wybierają to co najlepsze z całej dziedziny jaką jest muzyka filmowa,a nie ograniczają się do jednego stylu. Rozmawiamy tutaj na temat najnowszej muzyki Williamsa,to nie jest temat o obrzucaniu mięskiem kompozytorów.A na zadane przez Pana pytanie odpowiadam tak â? są kompozytorzy,którzy swoim kunsztem dorównują Williamsowi,ale na pewno jest ich niewielu.Tak samo jak panu W zdarzają się im słabsze scory,w końcu kompozytor też człowiek i swoje słabsze momenty w życiu ma.I na miłość boską nie pisz rzeczy typu:muzyce z Jurrasic Park osiągnięcia innych kompozytorów nie sięgają do pięt.Bardzo cenię ten score,ale na jakiej podstawie piszesz takie kategoryczne stwierdzenie??.Chyba,że potrafisz wyjaśnić wyższość tej muzyki nad czołowymi dokonaniami innych wielkich kompozytorów takich jak Kilar,Morricone,Barry,Glass,Lorenc i jeszcze wielu innych(a śmiem twierdzić,że tego nie da się wyjaśnić,przynajmniej ja bym nie potrafił ;D).A co do ROTS-wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił,miałem trochę wyższe oczekiwania,ale oprócz wybitnego New Hope inne części też za bardzo nie przypadły mi do gustu,więc nie powinienem się dziwić.Jak już wspomniał Czarodziej są świetne utwory(moją perełką na albumie jest The Immolation Scene),ale przy underscorze nie mogę usiedzieć.Mam trochę mieszane uczucia co do chóru,brzmi fajnie(a dla mnie najważniejsza jest słuchalność),ale jest jakiś mało kreatywny.Cały czas wałkują to samo.To wszystko i tak jest nieważne-jestem przekonany,że razem z filmem muzyka ta wypadnie dużo lepiej.PS:Gonzo nie traktuj tego komentarza jako zaczepki(jeśli tak było to z góry przepraszam),ale czasami mam wrażenie,że są ludzie którzy wierzą w ogólnonarodowy spisek,który ma na celu obrzucanie błotem Williamsa. | | Rafalski: | Taki mały komentarz dotyczący ceny tego albumu (90zł) â? k***, chyba kogoś pop****ło!!! Nie wiem jak wy, ale ja sprowadzam z USA, wychodzi 2 dychy taniej. | | Tomek: | żeby tylko 2 dychy. Na amazonie kosztuje w przedsprzedaży 13.49 USD, rachunek jest bardzo prosty 13.49x3.15=42.50 zł!!! Czyli niemalże 50% taniej (nie liczymy kosztów wysyłki ani w Polsce, ani z USA do Polski - tylko cenę detaliczną). Rozbój, złodziejstwo i chamstwo w biały dzień. Cały świat kupi ten soundtrack na zasadzie 2CD w cenie 1 (tak jak np. The Matrix Reloaded), a w naszym piekiełku oskubią biednego fana muzyki filmowej... Oby ta cena została sprostowana... | | Rafalski: | dodam że wychodzi 60zł przesyłką, bo przeciez nie podjadę po drodze do stanu Waszyngton, by odebrać tą płytkę:P. Natomiast cena detaliczna tak - jest połowę tańsza (ok 45zł) | | Thedues: | Tak panie âślepy fanatykuâ nie możesz spojrzeć na płytę obiektywnie wiec jesteś zaślepiony w twórczości Williamsa i cóż ja mogę na to poradzić może się kiedyś wyleczysz i spojrzysz troszkę w innym kierunku i w końcu uda Ci się dostrzec jak bardzo się myliszâŚ
a może i nieâŚ.:P wszystko jedno⌠Twoje zdanie⌠możesz nawet sobie zdjęcie Johna zawiesić nad łóżkiem obyś tylko mógł je zobaczyćâŚ:P ehhhh Pozdrawiam (Koment dotyczy wyłącznie MaciekG.)
| | Asix: | LUDZIE dajcie już sobie spokój. Cała ta dyskusja "fani Williamsa kontra reszta świata" naprawdę robi się niesmaczna. Aż boję się pomyśleć co się będzie działo gdy pojawi się na stronie recka soundtracka. Radzę więc oszczędzać siły bo pewnie znów wkrótce będziemy mieli "powtórkę z rozrywki".
A do Redaktorów mam prośbę. Szybko dajcie jakieś kolejne, ciekawe newsy do komentowania bo się chłopy tu pozabijają :)
| | GoNzO: | tak tak... z recenzją to dopiero pióra będą :D ale jak wiadomo ja opowiem sie po stronie piękna i prawdy ;) na razie skończmy juz te przedbiegi bo jak pisał przdmówca bedziemy potrzebować sił na to co sie bedzie działo jak tylko bedzie rećka (ja juz szykuje armate i moje kung-fu na tych wszystkich z negatywnymi komentarzami i ocenami nizszymi od ogólnie przyjętej ;D). a co do JURASSIC PARK... trzeba po prostu posłuchać i nic dodać nic ująć! PIĂąKNE, ARCYDZIEłO!!! | | MaciekG.: | To ty się mylisz Thedues , a jak potrzebujesz się leczyć to się lecz, bo Ja nie muszę. A jak będę chciał sobie zdjęcie Williamsa nad łóżkiem powiesić to sobie po wiesze â? a to raczej nie twój interes prawda? (Ta część komentarza skierowana była do pana Theudes.)
Faktycznie z ceną przesadzili !!! Jak zamawiałem to jeszcze pisało 60 zł. Co za ludzie. Trzeba będzie sobie importować skoro taniej. | | Paweł: | Uwaga! Cena płyty nie bedzie wynosić 90 zlotych - to pomyłka systemu. Rozmawialem własnie z zajmuącą się tym osobą z polkiego oddziału Sony Classical. Plyta bedzie sprzedawana w cenie pojedyńczej, około 60 zł, i ten sklep internetowy tez to wkrótce poprawi. ZMIENCIE BłĂąDNą INFORMACJĂą W NEWSIE | | Paweł: | aha - polska premiera nie 12, a 2 maja! | | InGen: | Same dobre wiadomości :) Będziemy mieli płytę przed Amerykanami :> i po całkiem ânormalnejâ cenie. | | Thedues: | OK. Stop z mojej strony Przepraszam pana Macka.G - nie będę się z Tobą kłócił bo to nie ma sensu⌠Jeżeli uważasz ze to Arcydzieło to uszanuje Twoje zdanie. Niestety ja tak nigdy nie napisze i proszę o uszanowanie mojego... Co do ceny to jest ona zabójcza! Lepiej będzie chyba zessac ze netu i zaoszczędzić⌠a może kiedyś będzie w sklepach i to po niskiej cenie.(Ja kupiłem oryginał SW-PM za 10 zł!!!! z wyprzedaży w TESCO;))) PozdrawiamâŚ. | | Czarodziej: | Bardzo dziękuję Gonzo za miłe słowa. No cóż, zawsze staram się znaleźć obie strony medalu. Miałem po prostu duże oczekiwania. | | Michał: | Dobrze, że się wyjaśniło z ceną płyty i datą wydania. O jedno zmartwienie mniej-:))). Musze powiedzieć, że czym dłużej słucham tej płyty, tym bardziej zaczyna mi sie podobać. Mam tylko nadzieje, że doczekamy się wydania 2-płytowego, bo na pewno sporo niezłej muzyki pominięto aranżując ten album. | | Patryk: | Owszem Gonzo,Jurrasic Park to IMO też jest znakomity score(z jednym z moich ulubionych utworów w ogóle-Journey to the Island),ale zdanie,że osiągnięcia innych kompozytorów nie sięgają do pięt panu W jest zbyt mocne.Mogłeś napisać,że tak jest według ciebie,ale ty to napisałeś jakby to była logiczna dla każdego sprawa.Właśnie takie opinie pachną z lekka(a może nawet i nie z lekka)fanatyzmem.Pozdrawiam serdecznie | | Neimoidian: | I o co w tym wszystkim chodzi??? Raczej tylko o odbieranie opinii do siebie - ktoś pisze, że Williams cieniuje, a ktoś inny, który kocha te scorey, to jest już potwarz, bo nie dość, że mówi źle o kompozytorze, to jeszcze pośrednio dewaluuje gust fana. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, taka w końcu natura ludzka. Warto przeto starać wyrażać swoje zdanie w sposób nieintruzywny, z wyraźnym wskazaniem na subiektywność swojej opinii. To chyba jedyne wyjście. I warto równiez powstrzymać się od oceniania, kto podchodzi do słuchania muzyki w sposób dobry (tzn nie ogranicza się do bycia fanem jednego kompozytora) a kto w sposób zły. Bo to też do niczego nie prowadzi. Bo w końcu kto ma decydować, kogo się słucha i czyją twórczość się szanuje. Ja jestem fanem Williamsa i dla mnie każde nowe dzieło kompozytora jest wydarzeniem i wywołuje niezdrowe podniecenie. To jedyny twórca, ktory jest w stanie wywołać mi ciarki na plecach. Lecz gryzę się w język, gdy ciśnie mi się określenie go najlepszym kompozytorem. Bo jakim prawem jego muzyka ma być lepsza od innej. Jest inna, nieraz bardziej ją lubię, ale to nie znaczy, że tamta jest gorsza, a ta lepsza, że tamtej nie lubię i w zasadzie nikt inny nie powinien bo to dno. Poza Williamsem słucham też innych kompozytorów - jednych bardzo lubię (jak Lorenc - mimo że stylistycznie drugi kraniec w por. z muzyką JW), inni obecni sa na playliście tylko pro forma. I stąd raczej sądzę, że brak mojej zgdy na wady znajdowane przez różnych recenzentów to wynik zaślepienia. Raczej to nie uznawanie czegoś za wadę i dziecięca radość na każdą kolejną porcję muzyki w stylu który kocham. | | Patryk: | @Neimoidian .No i to mi właśnie cały czas chodzi.Ja również jestem miłośnikiem(prawie że fanatycznym ;D) dwóch kompozytorów(nie ważne jakich),podoba mi się większość ich dzieł,ale przy konstruowaniu wypowiedzi staram się nie urażać gustów innych ludzi zakładając,że muzyka moich ulubieńców jest o klasę wyższa od muzyki innych kompozytorów.Serce mi podpowiada,że tak rzeczywiście jest,ale rozum karze twierdzić,że nie da się tego wyjaśnić w sposób logiczny(bo niby jak udowodnić wyższość jednej bardzo dobrej muzyki nad inną bardzo dobrą muzyką??).Dlatego gdy mówię o twórczości owych kompozytorów w samych superlatywach wyrażnie zaznaczam,że jest to opinia subiektywna.Zdaje sobię sprawę,że komuś może się ta muzyka nie podobać i ja to szanuję.Ale "trochę" zeszliśmy z tematu i ja już więcej nie zaśmiecam tego wątka PS:Przesłuchałem jeszcze dwa razy ROTS od ostatniej wypowiedzi i muszę stwierdzić,że muzyka podoba mi się bardziej niż przy początkowym zapoznaniu.Przekonałem się już całkowicie do chóru.W wielkim skrócie - solidna "czwórka" | | dobrze poinformowany: | A czy wiecie, że to co sobie po nocach zssaliście torrentem z sieci jest fake`iem. Tylko dwa czy trzy utwory w ramach promocji śa identyczne z tymi jakie znajda sie na wydaniu majowym. To pierwsza tego typu zagrywka Lucasa i Johna W. ale należało sie tego spodziewac po poprzednich przeciekach zarówno filmu jak i muzyki. Takze komentarze do wysłuchanej muzyki tracą sens, gdyz prawdziwy score pozmamy dopiero w maju. Miłej Zabawy. | | InGen: | Czyżby kolejna dobra wiadomość? Skąd te informacje Panie Dobrze Poinformowany? | | Rafalski: | buahahahahaha, śmieszne. Jesto baaaardzooooo mało proawdopodobne i proszę z nas tu idiotów nie robić... był taki jeden który zrobił fake`a z poprzednich epizodów, ale trzebabyło być durniem żeby tego nie poznać... co nie zmienia faktu, że jeśli się to okaże prawdą to sie MOCNO zdziwię:P | | Gość: | To napewno jest muzyka Williamsa i każdy fan to pozna od razu. Słuchałem OST do ROTS, podobają mi się utwory: ANAKIN VS. OBI-WAN, ANAKINS DARK DEEDS... ten pierwszy zwłaszcza pod koniec, kiedy zostaje wyciągnięta esencja z utworu: BATTLE OF HEROES. Dobre są także THE IMMOLATION SCENE, BETRAYAL, ANAKINS DREAM... Ale wydaje mi się, że dopiero w filmie zabrzmią tak jak powinny, dotyczy to również reszty utworów. POdsumowując cały OST: Jeden dreszczyk pod koniec Anakin vs. Obi-Wan. Dziękuję:) | | Gość: | Jeszcze jedno. Jak dla mnie muzyka z "Phantom Menace" była genialna, tyle tylko, że ta na wydaniu dwu-płytowym. Przykladem jest utwor: Anakin is Free. Wspanialy motyw słyszany podczas pożegnania małego Anakina z matką, potem subtelnie powtórzony w jednym miejscu w Ataku Klonów, kiedy Anakin spotyka znowu swoją matkę. Nieporozumienie wielkie, że zapomniano o nim przy wydaniu 1 CD. Jak dla mnie, po Duel of the Fates, najlepszy kawałek. | | darry: | Właśnie dzisiaj nabyłem oryginalny krążek w Media Markt. Sony wydało Polsce to wcześniej z uwagi na to, że 3 maja jest u nas święto narodowe. Dzięki temu mamy szybciej muze niż w większsości krajach. Zawartośc muzyczna jest dokładnie taka sama jak krążyła w sieci. Co do DVD no to mamy tu znane tematy z sago okraszone fragmentami filmowymi. Całość wydana jest bardzo staranie - warto wydac te 59,99 zeta. | | Aragron: | No cóż..pozostaje teraz czekać na premiere w Heliosie i recenzje tutaj na stronie...Od siebie dodam, że muzyka ze scoru niezaprzeczalnie kojarzy sie z muzyką do ...Listy Schindlera. Chociażby za sam Anakin Vs. Obi-Wan plycie należy sie 5/5. Sam pomysł żeby ostatni utwór był przejażdzką po New Hope mi osobiście bardzo sie spodobał...Tylko czekać aż światła kinowe zgasną i zacznie sie pokaz :) | |
|