Ja bym tam nadal widział Arnolda w roli Conanaa. Ale nie już jako mięsistego koleżke który pokłada wszystkich za pomocą jednego palca ale jako podstarzałego (właśnie!) faceta, który potrafi zjednoczyć ludzi do walki (taki tam dyplomata - umiejący używać języka). Oczywiście sam miałby trochę mieśni w zapasie ale nie na całą armię. Bardzo uwielbiam filmy i soundtracki - w głowie mam nawet niepełny scenariusz, ujęcia i muzykę jaka towarzyszyłaby kolejnej części Conana. Przydałyby się też sceny batalistyczne takie jak chodźby we "Władce Pierścieni" gdzie Conan stałby na czele potężnej sprzymierzonej armii przeciwko jeszcze większej armii nieprzyjaciela. Natchnieniem do takich postanowień był soundtrack z poprzednich części, ale szczególnie utwór "Battle of the Mounds". |