Zapowiedzi kompozytorów...05 Maj 2005, 09:34Hans Zimmer napisze muzykę do ekranizacji bestsellerowej powieści Dana Browna "Kod Leonarda Da Vinci" reżyserowanej przez Rona Howarda. Natomiast James Horner zilustruje muzycznie "Legendę Zorro", czyli kontynuację "Maski Zorro" tegoż samego reżysera - Martina Cambella. Zajmie się również dramatem Terrence'a Mallica ("Cienka Czerwona Linia") "The New World". Będzie to nowa wersja opowieści o Pocahontas i Johnie Smithie. Komponuje również do najnowszego filmu Roberta Schwentke "Fightplan" z Jodie Foster w roli głównej. Wcześniej tę muzykę miała stworzyć Rachel Portman, która z kolei pracuje teraz nad "Olivierem Twistem" Romana Polańskiego. John Debney skomponuje muzykę do przygodowego filmu "Zathura" Jona Favreau a także razem z Robertem Rodriguezem i Greame Revell'em, z którymi współpracował już przy "Sin City", zilustruje nowy obraz Rodrigueza "The Adventures of Shark Boy & Lava Girl in 3-D". Debney ma również w planach dwa filmy animowane: " Chicken Little" oraz "The Barnyard". Natomiast Dave Grusin będzie autorem muzyki do "Jump Shot" Marka Rydell'a. GoNzO: | Horner... więc zobaczymy jak się spisze. ma 3 projekty z czego 2 wymagają porządnej muzyki w holyłódzkim (:P) stylu. nie powiem zeby to była szansa na powrót do czołówki dla maestro Jamesa, który ostatnio obniżył loty (z czym przeważająca ilość uzytkowników SOUNDTRACKS.pl się zgodzi) | | MaciekG.: | Masz rację. Sam jestem ciekaw co stworzy ciekawego pan James Horner. Mam nadzieje że wróci do formy i napiszę muzykę na miarę swoich największych dzieł. | | MaciekG.: | Ale i tak najbardziej czekam teraz na nową płytę Jana A.P. Kaczmarka âDreamerâ (czyli âMarzycielâ, ciekawe co z tym tytułem zrobią nasi âtłumaczeâ). Oraz na âWojnę Światówâ Johna Williamsa która ukaże się 28 czerwca. Już się doczekać nie mogę. | | Flaco: | Co do projektu Kaczmarka to nie wydaje mi sie aby stworzył cos intrygującego.Sam Film jest podobno typowo Amerykanską opowiescią rodzinną , nie stroniącą w duzym stopniu od sentymentalizmu.Soundtrack powinien isc w tym samym kierunku jako że mamy do czynienia z przemysłem Hollywodzkim.Zresztą co dziwne , to to że Polski dystrybutor nadał filmowi " Dreamland " tytuł " Marzyciel ".Z Kolei " marzyciel " to po Angieslku " Dreamer " , czyli kolejny po " Dreamland " projekt Kaczmarka.Ciekawe jaki tytuł nadaja temu filmowi ? Może " Kraina marzen " ?
| | hornmaker: | A kiedy to Horner obniżył loty?Jak dla mnie nadal jest w ścisłej czołówce.A jaż na pewno nie stracił w niej miejsca za sprawą swojej muzyki do TROY.Każdy może mieć swoje zdanie więc nie moze pan panie GoNzO jednoznacznie określac zdania ogółu.Nawet to że na soundtracks.pl trwa teraz sezon polawania na Jamesa Hornera nie daje panu do tego prawa.Mimo to jednak pan tak właśnie robi:ogólnie stwierdza FAKT jakoby Horner był już "cieńkim" kompozytorem.Ja mógłbym zrobić to samo,choćby dla przekory i zesłać Johna Williamsa do drugiej ligi(bo np. TERMINAL jest co prawda niezłą muzyką ale niezwykle z selfplagiatowaną,Episode III to wielkie rozczarowanie-najgorsza muzyka z całej sagi i jak zwykle ,szczególnie ostatnio ,z selfplagiatowana),ale nie zrobie tego bo jest to jak by nie było jeden z moich ulubionych kompozytorów.A selfplagityzm (mniejszy lub większ)tyczy się kazdego kompozytora i bynajmniej nie uważam zeby Horner był tym największym.Dziękuje za uwagę i pozdrowienia dla pana. | | Flaco: | Szkoda że nie wspomnieliscie o Morricone i Pino Donaggio.Morricone ma napisac muze do epickiego " Leningradu " w rzeyseri Giuseppe Tornatore a nastepnie do " Alatristy " reklamowanego jako najdroższy film Hiszpanski w historii.Szykują sie wiec 2 duże projekty a miedzy nimi sporo mniejszych.Zas Donaggio napisze muze do najnowszego filmu De Palmy " Toyer ". | | łukasz Remiś: | Panie Hornmaker, trochę zdrowego rozsądku by się Panu przydało. Na kompozytora należy patrzeć także przez pryzmat filmów do jakich pisuje muzykę. W filmografii Hornera już od dobrych paru lat brakuje pozycji, które byłyby w czołówce box-officeów. Ja uwielbiam Basila Poledourisa i jego kompozycje, ale przeglądając jego filmografię jestem w stanie stwierdzić, że jest on skończony w branży. Pomimo przebłysków w ostatnich latach ma on marne (a raczej żadne) szanse na powrót do czołówki (częściowo z własnego wyboru). Radzę więc odstawić na bok swój fanatyzm i zacząć myśleć - bo to samo dzieje się z Hornerem. Mierne tytuły to oznaka końca jego fantastycznej kariery. I może mi Pan wierzyć: chciałbym się pomylić! | | Flaco: | A tu pan Remiś sie myli.To w czołówce Box Officeu są naprawde marne tytuły.Głupie , pełne patosu i lukru Hollywodzkie gnioty przeładowane efektami specjalnymi.Niezbyt lubie Hornera , ale stanął bym tu w obronie wielu kompozytorów którzy dzis niekoniecznie piszą muzyki do wielkich bombastycznych produkcji Hollywodzkich a skłaniają sie ku czemuś bardziej kameralnemu i ambitnemu.Kto powiedział że oni są skonczeni w branży ? Polacy wykazują akurat małe zainteresowanie muzyką filmową więc znaja nazwiska tylko tych kompozytorów których film osiągnał jakis większy sukces finansowy.Co wcale nie oznacza iż poza granicami naszego kraju sława tych panów w jakis sposób zanika.A jak ktos sledzi tylko nowosci z Box Officeu to nie dziwie sie że ma takie a nie inne zdanie.Zresztą wystarczy przyjrzec sie dzisiejszym Hollywodzkim filmom i kompozytorom.Tak wzniosłe i wspaniałe gnioty jak " Pearl Harbour " czy " Titanic " osiągneły sukces na który zeecydowanie nie zasługiwały.A przy okazji muzyka z tych filmów zdobywała laury , choc była warta tyle samo co one.Gdy sie patrzy chocby na ostatnie pozycje Williamsa to ma sie smutne wrażenie iż gdyby nie Spielberg , Williams byłby dzis bezrobotny.Zresztą jego filmy niezle wypromowały muzyke Willliamsa a nie na odwrót.A wystarczy spojrzec na Filmografie innych kompozytorów o których ostatnio w Polsce sie nie słyszy ,by stwierdzic iż pracują dalej ( i to pełną parą ) , przy dobrych ( niekoniecznie wysokobudżetowych ) filmach , ze znakomitymi reżyserami.A że nie dostają oskarów ? No cóż.Widac że są kims więcej niż sprawnymi rzemieslnikami.A tacy w Hollywood nie sa zbyt pożądani. | | łukasz Remiś: | W czołówce box officeu są też tytuły bardzo wartościowe, i kompozytorzy często zabiegają o posadę przy tych filmach. Ale jeśli kompozytor będzie pisał tylko do filmów "ambitnych", ale mało, lub kompletnie nie znanych, to jest skazany na zapomnienie przez producentów, a tym samym ma marne szanse aby powrócić "na szczyt" - a ten szczyt niestety jest bezwzględnie związany z box officem. Jak Pan sądzi, dlaczego powstają rankingi kompozytorów, których filmy zarobił najwięcej? Bo dla producentów, film = interes, a muzyka to nie tylko miły dodatek, ale możliwość zarobienia większej kasy. Dlatego największe szanse na pracę przy filmach "wartościowych", a jednocześnie wysokobudżetowych, mają "znane nazwiska". Basil Poledouris też w pewnym okresie zrezygnował z kina akcji, na rzecz filmów głębszych - i czy dziś widzimy jego nazwisko przy dużych tytułach? | | Asix: | A mnie bardzo intryguje projekt Terrenca Malicka "The New World". Jak wiadomo gdy Teksańczyk zasiada na krześle reżysera a co zdarza się nader rzadko (tylko 4 filmy od 1973 roku ale za to jakie !) to znak że ma coś naprawdę ważkiego do powiedzenia. Pytanie tylko czy Horner sprosta muzycznie wyzwaniu tak jak przed 7 laty wspaniale uczynił to Hans Zimmer w "Cienkiej czerwonej lini" tegoż reżysera. Cóż słuchając tego co ostatnio prezentuje Horner nie ukrywam, że jestem pełen obaw. W każdym razie życzę kompozytorowi "olśnienia muzycznego" i ścieżki na miarę jego poprzednika. | | MaciekG.: | Panie Flaco nie sądzę aby filmy âTitanicâ jak i âPearl Harbourâ były gniotami i nie zasłużyły na swój sukces. Pamiętajmy że o sukcesie filmu w dużej mierze decydujemy my sami czyli widzowie. Jeśli więc film âTitanicâ miał ich tylu to znaczy że jest to film dobry. Oczywiście zdaje sobie sprawę że nie zawsze ilość widzów czy słuchaczy mówi nam o filmie lub muzyce że to dzieło, ale co do âTitanicaâ nie mogę się z panem zgodzić. Film jest dobry i bardzo miło się go ogląda. Jeśli zaś chodzi o projekt âDreamerâ pana Kaczmarka to niech pan tak nie wybiega w przyszłość i poczeka z opinią do przesłuchania partytury, bo może się okazać że dostaniemy coś bardzo intrygującego może nawet przebijającego sukces muzyki z filmu âFinding Neverlandâ. A pan hornmaker niech się tak nie oburza, bo z takiego oburzania to tutaj awantury wybuchają (zawsze o to samo). | | Flaco: | Panie Maćku , jesli chodzi o filmy ( nawet ogólnie o filmy Hollywodzkie ) jak Titanic czy Pearl Harbour to ich sukces komercyjny ( bo o artstycznym nie ma mowy ) zawdzięcza sie głównie staraniom wielkiego dystrybutora i ogólnie całej promocji kina Hollywodzkiego które zdecydowanie dominuje nad kinem Eurpejskim.Czy oznacza to iż jest od niego lepsze ? Ja bym sie tu kłócił.Gdyby nawet kiepskie Europejskie próby nasladownictwa jakiegos gatunku filmowego rozwijającego sie głównie w Hollywood ( jak chocby kino akcji ) miały swoje poparcie ze strony olbrzymich firm promocyjnych czy dystrybutorów to osiągnełyby bezsporny sukces mimo swej marnej jakosci.To samo z muzyką czy piosenkami napisanymi specjalnie dla filmu.Gdyby było wiecej chętnych do pochylenia sie nad dziełami niskobudżetowymi czy nawet eksperymentalnymi ( choc ja za takimi nie przepadam akurat ) to jestem pewien iż odkryto by nie jeden wielki talent. | | MaciekG.: | Ja wcale nie umniejszam tutaj wartości kina nisko budżetowego czy też europejskiego. Ale nadal twierdze że to ludzie przyczyniają się do sukcesu filmu i wybierają to co dla nich dobre, nie nam decydować o tym co ma się ludziom podobać a co nie. Może wytwornie filmowe chcą wpłynąć na ludzi reklamą, promocją. Rozumiem to. Ale inteligentny człowiek nie da się z manipulować i wybierze to co uzna za słuszne â? będzie chciał obejrzeć hollywoodzką super produkcje , obejrzy ją. Będzie chciał obejrzeć film nisko budżetowy, ambitny też tak zrobi. Chociaż nie wydaje mi się że każda amerykańska wielka produkcja to od razu zły film, nawet tam można znaleźć film godny uwagi i ambitny. Nie zawsze komercyjny sukces filmu musi oznaczać że mamy do czynienia z czymś gorszym i niewartym uwagi. | | Flaco: | No tak.Jesli widz uzna że warto isc na superprodukcje to pójdzie.Jesli uzna iż warto isc na film niskobudżetowy to też pójdzie.Tylko ze , co to tak naprawde znaczy ? Te miliony osób które obejrzały " Titanica " poszły na film z ciekawosci gdyż tyle o nim słyszeli ( głównie za sprawą skutecznej reklamy ), a nie z tego względu iż jest dobry.Dopiero po projekcji widz jest w stanie ocenic wartosc danego filmu , a w przypadku " Titanica " słyszało sie dosyc negatywne opinie.O " Pearl harbour " nawet nie mówię.Podobna sytuacja jest z muzyką filmową.Podejrzewam że głównie fani serii " Star wars " słuchają muzyki z tego filmu.Owszem , jest ich sporo , a to dlatego ze ta bajka wywołuje u wielu nostalgiczne wspomnienia z dziecinstwa.I to głównie oni , aby podsycic sie atmosferą płynącą z tego filmu , decydują sie na kupno soundtracku i chwalą go pod niebiosa nie zważając na poziom muzyki jakiej słuchali.Ja żałuje że w Polsce wydawane są albumy z muzyką tylko do tych filmów które miały u nas premiere kinową.Zapominamy o wielu kompozytorach i ich słynnych dziełach wzamian karmiąc sie tylko i wyłącznie Amerykanską papką jakiej pełno wokoło.I tak do znudzenia.Gdyby tak spytac Polskich fanów muzyki filmowej o takie nazwiska jak : Michel Legrand , Vladimir Cosma , Eric Serra , Miklos Rozsa , Francis Lai to podejrzewam że niewielu by cokolwiek o nich wiedziało.Jesli chodzi o Laia to wymienia sie głównie " Love Story " , kuriozalnie słaby soundtrack jesli porównac go do takiego " Bilitis " czy " Dark Eyes ".O Legrandzie już chyba nikt nie pamięta , a Rozsa kojarzy sie chyba co najwyzej z rosą. | | MaciekG.: | Wracając do filmu âTitanicâ czasami po prostu nie rozumiem negatywnych opinii na temat tego filmu. Przecież ta produkcja daje nam w 100% to czego oczekuje się od filmu. Mimo że trwa 3 bite godziny nie nudzi. Rozumiem że historia błacha, ale oryginalność tego filmu polega na tym, jaką pasję i oddanie włożono w jego wyprodukowanie. Niesamowity realizm który oddano w sposób doskonały zbudowano cały statek, reżyser ryzykował własnym życiem schodząc na dno oceanu (prawie 4km w głąb Atlantyku), dekoracje poczynając od dywanów, obrazów, tapet, mebli a kończąc na zastawie stołowej â? wszystko takie jak na prawdziwym statku (wiedzieliście coś bardziej prawdziwszego ?). James Cameron zafundował nam prawdziwe godne polecenia widowisko które zapiera dech w piersiach. Tego filmu po prostu nie można niedoceniać. Oscary zasłużone (może pomijając muzykę, chociaż jak dla mnie jest dobra). Proszę nie myśleć że jestem jakimś wielkim fanatykiem tego obrazu. Ale denerwuje mnie gdy ten film nazywa się komercyjną papką zrobioną tylko dla pieniędzy. Proszę przyjrzeć się pracy ludzi którzy ten film stworzyli. Prawdziwa pasja i oddanie. | | Mistrz Ciętej Riposty: | Oj,drogi panie - toż to zupełna przesada, że o Legrandzie nikt nie pamięta. Jeżeli juz jacyś zachodnio-europejscy kompozytorzy dotarli do naszego ciemnogrodu za komuny to był to Morricone, Rota, Lai, Cosma, Jarre i właśnie Legrand. Całkiem dużo Legranda w Polsce znają ludzie ze średniego pokolenia, że wymienię tu Parasolki z Cherbourga, Sprawę Thomasa Crowna, Lato 1942(zupełnie niezasłużony Oscar), Yentl i jeszcze kilka francuskich tytułów. Polacy pamiętają, bo w pewnym radio znienawidzony przeze mnie mizerny dziennikarzyna dba o to żeby od wielu lat leciała ta sama ulubiona muzyka filmowa (syndrom inż. Mamonia się kłania), w tym wiele znanych kompozycji Lengranda, który to twórca jest najwyrażniej jego ulubionym obok Morricone kompozytorem. Także o Legranda się proszę nie martwić. Bardzo dziwi mnie, że nie wspomniał Pan o ś.p. Georgesie Delerue, wybitnym Francuzie, któremu Legrand mógłby obuwie czyścić. Niestety w odróżnieniu od wymienionych już francuskich twórców Delerue do Polski nie dotarł, nawet Agnes of God czy Little Romance jest u nas zupełnie nieznane. Odnośnie Vladimira Cosmy - to znany i rozpoznawalny u nas twórca. Ludzie na pewno znają u nas jego wyśmienity temat z serialu Arsene Lupin, a niezmiernie często lecą u nas komedie z Louisem De Funesem czy Pierre Richardem, do których robił on muzykę. | | Flaco: | Może i znaja słynniejsze prace tych kompozytorów i ich nazwiska , ale nie poswięcają im większej uwagi.Z tym sie chyba każdy zgodzi.Dominuje za to , wyraznie przeceniony Williams , Zimmer czy Goldsmith czyli typowe " produkty " kina Hollywodzkiego, nastawione głównie na zysk.Nie mówie żeby o nich nie pisac , ale jak sie przejade po Polskim internecie w poszukiwaniu informacji o muzyce filmowej to na nazwiska Legranda , Donaggio czy Cosmy zbyt często nie trafie , nie mówiąc juz o komentarzach użytkowników którym chyba sie wydaje iż muzyka filmowa istnieje od 20 lat.Nie zapominałbym tak łatwo o tamtych kompozytorach gdyż stworzyli oni grunt dla tych dzisiejszych, jak własnie Zimmer , Barry czy Williams.Irytuje też powoływanie sie nieustannie na te same albumy czy utwory niektórych kompozytorów nie znajac ich całej twórczosci.Ktos wyjeżdza mi ze swoją fascynacja Williamsem a okazuje sie iż wszystkie co od niego słyszał to " Star Wars " i " Indiana JOnes ".A Georges Delerue w istocie jest swietny.Wymieniłbym też przy okazji Phillipe Sarde ( Tess , Lokator ) i Claudea Bollinga ( Borsalino ). | | Czarodziej: | Panie Flaco, jak Michel Legrand wpłynął na Hansa Zimmera? Jeśli mam wymieniać jakieś wzory w muzyce filmowej, to widzę przede wszystkim Ennio Morricone, do którego sam się przyznaje, ale i przecież Lalo Schifrin (uwielbia go), a nawet John Carpenter (wypowiedź). John Barry? On ma przecież swój własny styl. John Williams opierał się przede wszystkim na Korngoldzie. | | MaciekG.: | No trudno poznać całą twórczość kompozytora jeśli np. napisał muzykę do ponad 200 filmów. Bez przesady. Nie wiem kto by miał na to czas (i pieniądze) żeby poświęcać się bez reszty tylko jednemu twórcy. Ja lubię, cenię i słucham Williamsa (mam 59 jego soundtracków) ale nie wyobrażam sobie żebym miał czas ani nawet ochotę na przesłuchanie całej jego dyskografii. Oczywiście na pewno większość czytających te stronę ma pojęcie że muzyka filmowa to nie tylko 20 ostatnich lat, ale my żyjemy w czasach w których żyjemy, i osobiście preferuje muzykę filmową lat od późnych 70 do chwili obecnej. Nie czuję potrzeby ani chęci do sięgania po muzykę wcześniejszą. | | Flaco: | Mistrzu ciętej Riposty a co to było za radio w którym puszczano Legranda ? | | Mistrz Ciętej Riposty: | aa, tego to nie mogę powiedzieć, co by nie robić tak nędznej audycji publicznej reklamy :D co najwyżej na priva mogę. | | hornmaker: | Szanowny panie Remiś. Jestem w tej chwili trochę wstawiony ,ale jednak trzeżwy. Dlatego nie uważam aby moje osądy były nietrzeżwe i dlatego chcę aby był pan uprzejmy w tej chwili spojrzeć ,tak jak ja trzeżwo i odezwać się na forum... jeżeli nie ,i będę trzeżwy to będę pisał dalej i czekał na dpowiedz rano... może jeszcze kumpel mnie nie wywali.;
| | hornmaker: | sorry za nieskładną wypwiedż,ale kumpel mnie popędzał | | Asix: | Rzeczywiście Mistrzu Ciętej Riposty Delerue jest w Polsce traktowany po macoszemu (z resztą nie on jeden ;)
Portale takie jak soundtracks.pl czy konkurencyjny Score Aficonado zdają się w ogóle nie dostrzegać twórczości Francuza o czym świadczy zerowa liczba recenzji jego dzieł, ba nawet biografii nie uświadczysz na stronie. Trochę to dziwne zważywszy, że swoich życiorysów i recenzji niektórych dzieł
doczekali się na łamach tego skądinąd bardzo dobrego portalu twórcy znacznie mniejszego formatu niż nieżyjący już Francuz.
Oczywiście zawsze można powiedzieć, że recenzuje się to czego akurat się słucha bądź tych kompozytorów, których daży się mniejszą bądź większą atencją i jest tu sporo racji zważywszy na ograniczone "moce przerobowe" redakcji i naturalne preferencje muzyczne recenzentów, które potem znajdują odzwierciedlenie w doborze recenzowanego materiału.
Nikt też rzecz jasna nie jest w stanie pisać o wszystkim co się pojawiło lub pojawia w muzyce filmowej lecz pewnych nazwisk, pewnych ikon muzyki filmowej, do których zalicza się bez wątpienia Georges Delerue po prostu nie powinno się ignorować skazując na niebyt i pozbawiając miłośników muzyki filmowej, potencjalnej szansy zapoznania się z jego twórczością (tym którzy jej nie znają). Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie wymagam od nikogo aby nagle rzucił w diabły wszystko i zaczął z uporem maniaka pisać tylko o Francuzie z racji jego zasłużonej pozycji na polu muzyki filmowej, o nie !
Lecz byłoby miło widzieć ukłon ze strony redakcji i w kierunku tego kompozytora np. w postaci recenzji paru jego albumów, które wbrew pozorom można i u nas kupić. Ścieżki, o których wspomniał wcześniej MCR są dostępne w gigant.pl w cenach oscylujących wokół 50 zł i nie sądzę, żeby to były zaporowe kwoty a więc z tą dostępnością aż tak tragicznie nie jest. Oczywiście brakuje mi tu innych obowiązkowych pozycji Delerue,że wspomnę "Steel Magnolias"
"Promise At Dawn", "Our Mothers House" "Joe vs Vulcano" czy "Crimson Of Hearts" ale cóż nie wszystko na raz :)
Skoro jak piszecie : "Staramy się jednak uzupełniać braki, tworząc obszerne i profesjonalne źródło informacji o muzyce filmowej" więc może i czas zapisać i tę "białą kartę" w soundtracks.pl, która się nazywa "Georges Delerue". Serdecznie pozdrawiam.
| | łukasz Remiś: | Masz rację - postaram się w najbliższym czasie przygotować biografię Georges`a Delerue :-) | | Flaco: | Przydałoby sie też więcej recek soundtracków takich kompozytorów jak : Morricone , Francis Lai , Michel Legrand , Pino Donaggio , Giorgio Moroder , Bernard Herrmann , Miklos Rozsa , Philippe Sarde.Oczywiscie jesli jest to możliwe. | | Dyrwin: | Krótki komentarz do kolegi Asixa. Wydaje mi się, że Score Aficionado, jako przedsięwzięcie samodzielne i jednoosobowe, nie zostało stworzone jako konkurencyjny portal, ale jako projekt bardziej osobisty powiedzmy, związany z potrzebą twórczą (dlatego tworzony w pojedynkę). Z tego też względu żadnych aspiracji portalowych nigdy tam nie dostrzegłem. Przy tej i tak kolosalnej jak na polski internet liczbie recenzji (ponownie, w 99% napisanych przez webmastera) mamy do czynienia z całkiem ciekawym przekrojem poprzez muzykę filmową, może bez zgłębiania najróżniejszych jej zakamarków, ale z uwzględnieniem pewnych mniej może mainstreamowych kompozycji. W przypadku Delerue jest ten problem, że dość rzadko trafia się okazja obejrzeć któryś z jego filmów (pomijam ten badziew Joe vs Volcano, zacząłem dziś oglądać i zwątpiłem), przez co można nieco o tym twórcy zapomnieć. Sam zresztą wiesz jak to było ze mną, mówiliśmy o tym :] Twórca tak jak koledzy wspomnieli, baaardzo ciekawy (polecone przez Ciebie "Steel Magnolias" i moje "Crimes of the Heart" - uwaga na literówki ;P), warty by się z nim zapoznać. Ale to samo można powiedzieć o dziesiątkach innych, z których wielu już wymieniono. Jeśli nie Delerue, niech Corigliani, jeśli nie Rozsa, niech będzie Hisaishi. Pozdrawiam :)
P.S. Jak coś, niech właściciel Score Aficionado mnie poprawi ;) | | Michał: | Co do Jamesa Hornera. Obniżył loty już kilka lat temu. Titanic był jego ostatnią świetną kompozycją. Co do Zimmera. "Kod..." może znów go odświeżyć. | | Przekorny: | ...Nino Roty, Ericha Wolfganga Korngolda, Alfreda Newmana, Maxa Steinera, Bronisława Kapera...Jasne - to wspaniali kompozytorzy, sam darzę ich wielką estymą, ale może z listą życzeń to np. do takiego programu jak Piosenki na życzenie??? Sukcesywnie pojawiają się tutaj recenzje soundtracków rozmaitych kompozytorów i sam mam nadzieję, że i dołączą do nich Ci, których wyżej wymieniłem, ale myślę, że popędzanie redakcji Soundtracks.pl nie jest dobrym pomysłem. Co nagle to po diable... | | Mistrz Ciętej Riposty: | Jeszcze kilka słów o Delerue. Znam dużą częśc jego twórczości i jestem oczywiście zdania, że zdecydowanie warto go w Polsce spopularyzować. Jako recenzent tego serwisu niestety nie zrecenzowałem żadnego z jego dzieł z powodu braku czasu jak również tego, że choć go szanuję i cenię to twórczość Francuza mi po prostu kompletnie nie leży i nie potrafiłbym zachować obiektywności pisząc recenzje. Jego muzyka nie jest w Polsce znana z prostych powodów. Po pierwsze Delerue nie żyje od kilkunastu lat, a co za tym idzie nie ma nowych filmów z jego muzyką. Po drugie to nie jest kompozytor "ludyczny" ani typowy melodysta jak Lai, Legrand czy Jarre. Zasadniczo nie komponował tematów czy to lirycznych czy przygodowych które wpadałyby w ucho, łatwo byłoby je zapamiętać czy nucić idąc chodnikiem. Jego muzyka cechuje się skomplikowaną formą, dużym zaawansowaniem technicznym - w skrócie, dużo treści i dużo nut, wymagająca forma geniuszu. Jest to twórca, który nie każdemu przypadnie do gustu, zdecydowanie bardziej spodoba się fanom muzyki klasycznej. Radzę zacząć od innych twórców a sięgnąć po Georgesa Delerue gdy już bardziej będziemy siedzieć w temacie muzyka filmowa. Podobnie jak z Alexem Northem czy Leonardem Rosenmanem do których trzeba po prostu dojrzeć. Jeszcze kilka słów odnośnie recenzji innych twórców, których wymieniono w poprzednich komentarzach. Chętnie bym się za nich wziął, ale moja moc przerobowa jest niewielka. Aby wszystko odbywało się profesjonalnie, abym miał możliwość porównań i recenzje były w miarę porządne musiałbym przesłuchać po kilkanaście dzieł każdego z kompozytorów, a na to zwyczajnie nie mam za dużo czasu. Poza tym są tacy twórcy których partytur nie warto opisywać bez obejrzenia filmów do których zostały napisane, a z repertuarem filmowym w polskiej tv i dostępnością mało znanych filmów w Polsce jest krucho(ale to już temat na inną dyskusję).Proszę o cierpliwośc i wyrozumiałość, świat się dzisiaj nie kończy i na pewno w nieokreślonej przyszłości z mojej strony można się spodziewać recenzji Donaggio, Rozsy czy Herrmanna. | | Flaco: | A moze by tak na FORUM założyc dział w którym użytkownicy wpisywali by tytuły filmów które lecą w tygodniu w TV a w których muzyka jest warta uwagi.Jesli taki uzytkownik miałby czas obejrzec film to miałby okazje ocenic muzyke z tego filmu i ewentualnie zakupic soundtrack jesli byłby dostępny.Pozatym można by sie powymieniac uwagami dotyczącaymi muzyki z danego filmu i sposobu w jaki funkojonowała ona na ekranie. | | Adam Krysiński: | Co za problem? Bo ja go nie widzę... Załóżcie temat na forum w dyskusjach ogólnych i po kłopocie, nie rozumiem po co tu ta cała dyskusja. | | GoNzO: | Panie hornmaker... nie chce mi sie z panem gadać:P | |
|