Eeeh, cóż powiedzieć...Chyba w Hollywood już na dobre nastała era wszechwładzy producentów filmowych i "music supervisor"ów...Kaczmarek jest kolejną ofiarą - zwróccie uwagę - kompozytorem z Europy - ofiarą polityki amerykańskiego przemysłu filmowego. I nieważne tutaj kto z kogo zrezygnował - czy reżyser z kompozytora czy kompozytor z filmu. Jeśli miałby skomponować coś co mu wewnętrznie nie odpowiada to lepiej żeby dał sobie z danym projektem święty spokój. Jak wspomniałem na początku to kolejny europejski twórca, który popada w tego typu konflikt po Yaredzie czy np Barrym. Oczywiście zdarzają się tego typu sytuacje również amerykańskim ilustratorom, jednak chyba więcej "rejected" albo "withdrawn" soundtracków to były soundtracki o europejskim rodowodzie. I również po raz kolejny potwierdza się teza, że po Oscarze wcale nie tak łatwo o dalsze "utrzymanie się na powierzchni". Zwłaszcza w USA, gdzie jak mówi ichnie przysłowie - "jesteś tyle wart ile znaczy twoje ostatnie dokonanie". Kaczmarek jak sam podkreśla - bardzo starannie wybiera filmy, do których ma skomponować muzykę. Mam nadzieję, że to doświadczenie, które - nie oszukujmy się - nie jest dobrym znakiem - nie zaciąży na dalszej karierze Polaka i niebawem dowiemy się o planach Pana Jana. |