Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Ojciec Mateusz

21 Wrzesień 2010, 22:54 
Kompozytor: Michał Lorenc

Instrumentacja: Tadeusz Karolak

Wykonanie: Polska Orkiestra Radiowa

Dyrygent: Tadeusz Karolak

Rok wydania: 2010
Wydawca: Polskie Radio S.A. Agencja Fonograficzna

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Ojciec Mateusz

Odtwarzaj / Zatrzymaj

 Płytę dostarczyła firma:
Gdyby Ojciec Mateusz był po prostu kolejną ?parafialną produkcją? TVP, zapewne nie byłoby teraz o czym pisać. Stało się jednak inaczej a serial Macieja Dejczera i Andrzeja Kostenki, będący adaptacją włoskiego Don Matteo, wciąż utrzymuje się na wysokich pozycjach w rankingach oglądalności. Zręczne połączenie kina familijnego z całkiem poważnie potraktowanymi wątkami kryminalnymi, sprawna reżyseria oraz doborowa obsada to tylko niektóre przyczyny popularności tego serialu. Na klimat opowieści, obok przepięknie sfotografowanych plenerów Sandomierza i okolic, nie bez wpływu pozostaje czarująca ścieżka dźwiękowa, którą skomponował niezawodny Michał Lorenc. Dla kompozytora nie było to pierwsze spotkanie zarówno z Dejczerem, dla którego kompozytor napisał jedne ze swoich najlepszych prac (kto z nas nie zna 300 mil do Nieba czy Bandyty?), jak i z Kostenką. To właśnie muzyką do jego serialu pt. Przyjaciele przyszło Lorencowi debiutować w roli twórcy muzyki filmowej. Był wtedy rok 1979.

Powstały niemal trzy dekady później Ojciec Mateusz okazał się wyjątkowo stymulującym projektem dla Lorenca, który od paru dobrych lat zdawał się popadać w coraz większą rutynę, raz po raz powielając schematy ze swoich dawnych przebojów. Duszne i mroczne klimaty, znane na przykład z Gliny czy Symetrii, w znacznym stopniu ustąpiły miejsca utworom lekkim i skocznym, nieobecnym w twórczości Lorenca chyba od czasu Złota dezerterów. Sam kompozytor przyznaje, że zależało mu na uchwyceniu elegancji i wdzięku historii i jej bohaterów, dlatego też sięgnął po rozwiązania kojarzące się z muzyką dawną, adaptując je, oczywiście, do swojego stylu i wymagań serialu. Słyszymy tu więc rytmiczne *smyczki i zwiewną sekcję instrumentów dętych drewnianych, a także rzadko spotykane u Lorenca dźwięczne brzmienie czelesty i różnorakich idiofonów. Za pomocą tych środków wykreowany został iście baśniowy nastrój opowieści o księdzu-detektywie, miejscami luźno nawiązujący do urokliwie tajemniczej atmosfery Tańca Cukrowej Wieszczki z Dziadka do orzechów .

Zróżnicowana instrumentacja i melodyjność to nie jedyne elementy wyróżniające Ojca Mateusza na tle ostatnich dokonań artysty. Takiego ładunku ciepła i pozytywnej energii, która bije od tych kompozycji, próżno szukać w poprzednich ścieżkach dźwiękowych Michała Lorenca, nawet tych pochodzących z komedii. W jego dyskografii, pełnej bardzo smutnej muzyki, najnowsza płyta na pewno będzie stanowić miłe urozmaicenie.

Rozczarowani nie powinni być również ci słuchacze, którzy cenią Lorenca za jego wrażliwość i umiejętność poruszania głęboko schowanych emocji. Serial, pomimo swojej umowności, całkiem poważnie porusza kwestie winy, kary i odkupienia, zaś stanowiące osnowę fabuły wątki kryminalne bynajmniej nie sprowadzają się do kradzieży cukierków czy wybicia szyby na plebanii. Kompozytor podszedł do tematu jak najbardziej na serio, wzbogacając ścieżkę dźwiękową o ilustracje autentycznie przejmujące (np. Płonne nadzieje, Modlitwa Ojca Mateusza, W poszukiwaniu prawdy, Nie ma odwrotu, Piętno przeszłości i in.), a także wyjątkowo dramatyczne (Rower, Na ratunek). Uniknął jednocześnie (poza zaledwie paroma wyjątkami, jak w utworach W potrzasku lub Ślepy zaułek) depresyjnych kompozycji rodem z dramatów Pasikowskiego czy Niewolskiego. Ostatecznie bowiem, tak w muzyce, jak i w serialu, dobro zwycięża, a całość kończy się radośnie i optymistycznie.

Na soundtrack z serialu Ojciec Mateusz przyszło czekać słuchaczom około 2 lat. Dzięki wielomiesięcznym staraniom naszego portalu płyta nareszcie ukazała się nakładem Polskiego Radia S.A. 38 utworów, które znalazły się na krążku, obejmuje większość kompozycji napisanych na potrzeby produkcji przez Michała Lorenca. Specyfika formatu serialu wymagała od kompozytora stworzenia biblioteki muzycznych miniatur, które na późniejszych etapach mogłyby służyć od ilustrowania kolejnych odcinków. W tym niestety kryje się największy minus recenzowanego albumu. Większość utworów trwa tu zaledwie około 1 minuty, co przy pierwszym odsłuchu może nieco irytować. Zapewniam jednak, że na dłuższą metę to zupełnie nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z kontaktu z tą muzyką, tym bardziej, że całość jest bardzo spójna i ani przez moment nie przynudza. Soundtrack z Ojca Mateusza to propozycja nie tylko dla fanów serialu, natomiast wielbicieli twórczości Michała Lorenca namawiać do jego przesłuchania na pewno nie muszę.

Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:
Wczytywanie ...


Lista utworów:

1. Ojciec Mateusz - 00:59
2. W potrzasku - 01:25
3. Poranek w Sandomierzu - 00:49
4. Aspirant Nocul - 00:55
5. Śniadanie na plebanii - 00:30
6. Jabłka - 00:47
7. Zagadka - 01:43
8. Płonne Nadzieje - 01:19
9. Pomyłka - 00:50
10. Królestwo Natalii - 00:40
11. Przez dziurkę od klucza - 01:11
12. Teoria spiskowa - 00:47
13. Sekrety klasztoru - 00:52
14. Świadectwo - 00:32
15. Rower - 01:32
16. Modlitwa Ojca Mateusza - 01:43
17. Podejrzenia - 00:54
18. Pierogi Natalii - 00:49
19. Nocny patrol - 00:59
20. W poszukiwaniu prawdy - 00:59
21. Kalambury - 01:39
22. Domysły - 00:46
23. Nie ma odwrotu - 01:10
24. Ślepy zaułek - 01:24
25. Światełko - 00:38
26. Skradanie - 01:22
27. Na ratunek - 01:32
28. Piętno przeszłości - 00:47
29. Pokusa - 00:49
30. Rachunek sumienia - 00:57
31. Kto za tym stoi - 01:05
32. Siła przyjaźni - 01:12
33. Ukojenie - 01:56
34. Na tropie - 01:28
35. Zaskoczenie - 02:12
36. Wina i kara - 01:06
37. Uśmiech losu - 01:06
38. Znowu razem - 00:47

Razem: 42:11

Komentarze czytelników:

Pokemon:

Moja ocena:
bez oceny

Długość i ilość kawałków dyskwalifikuje tę płytę dla mnie. Prawie 40 utworów przy średnim czasie trwania ok. 1 minuty? Żart. Podziękuję. Ale "respect" dla wszystkich, którym na tyle zależało na wydaniu, że aż do niego doszło;).

Adam Krysiński:

Moja ocena:

Nie przesłuchać płyty tylko dlatego z zasady, że jest dużo krótkich utworów? Jakoś emeryt Tomek Njuman czy Powell nas od dawna nie raz, nie dwa, raczyli takimi zabiegami i jakoś nikomu to nie przeszkadzało specjalnie. Co do muzyki już stricte ode mnie... Najlepszy score Lorenca od czasów Gliny i najbardziej czarująca i radosna muzyka jaką do tej pory w karierze skomponował. I owszem, była to mozolna i długotrwała pre-produkcja z wieloma problemami formalno-prawnymi, ale warto było!

Koper:

Moja ocena:
bez oceny

Nudny się robisz z tym Newmanem i Powellem. Poza tym kto powiedział, że w ich przypadku to nie przeszkadza? :P

peter watts:

Moja ocena:

Kupiłem i się zawiodłem, posiekane toto gorzej od Requiem for dream.

Anna:

Moja ocena:
bez oceny

Muzyka jest piekna. Nie rozumiem zarzutow do dlugosci utworow, bo slucha sie plyty jednym tchem


  Do tej recenzji jest jeszcze 7 komentarzy -> Pokaż wszystkie