Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Koralina i tajemnicze drzwi (Coraline)

03 Październik 2009, 14:11 
Kompozytor: Bruno Coulais

Orkiestracje: Bruno Coulais

Wykonanie: Hungarian Symphony Orchestra, Choir of the Hungarian National Radio, The Childrens Choir of Nice, Mathilde Pellegrini (wokal), Bruno Coulais (keyboard), Christophe Grindel (obój), Hélène Berschand (harfa), Bernard Paganotti (gitara basowa)

Dyrygent: Laurent Petitgirard

Rok wydania: 2009
Wydawca: Koch Records

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Koralina i tajemnicze drzwi (Coraline)

Odtwarzaj / Zatrzymaj

 Kup tę płytę w:

iTunes za 8.99
Kto z nas jako dzieci nie śnił o tym, że gdzieś tam w naszym własnym domu lub w najbliższej okolicy znajduje się przejście do innego świata? Neil Gaiman wykorzystał ten uniwersalny koncept tworząc opowieść o Koralinie, dziarskiej dziewczynce, która przeprowadziwszy się do nowego domu odkrywa w nim pewne tajemnicze drzwi. Klasyczny schemat fabularny sprawdził się po raz kolejny a powieść zdobyła kilka prestiżowych nagród.

Ekranizacją książki zajął się Henry Selick, jeden z mistrzów animacji poklatkowej, reżyser kultowego Miasteczka Halloween. Ponownie wykorzystał tu tę żmudną, acz niebywale efektowną technikę, jedynie w detalach uzupełniając ją grafiką komputerową. Co prawda Miasteczko Halloween było i w treści, i w formie produktem gotyckiej wyobraźni Tima Burtona, jednak i tu atrakcji nie zabraknie, bowiem historia Koraliny zabiera widzów na pogranicze jawy i snu. Opowieść, choć przeznaczona dla młodych widzów, jest pozbawiona naiwnej sentymentalności wielu produkcji familijnych, co na pewno wyróżnia ją na tle konkurencji. Umiejętne połączenie humoru, groteski i grozy, wraz z fantastyczną stroną wizualną czynią ten obraz godnym polecenia. Wszystko to uzupełnia równie niebanalna muzyka Bruno Coulaisa.

Kompozytor napisał pracę, za pomocą której udało mu się podkreślić oniryczno-fantastyczny charakter opowieści. Muzyka pełni tu w mniejszym stopniu funkcję narracyjną, ile buduje atmosferę scen. Nienachalna melodyjność i jej ogólna lekkość (wyłączając dramatyczną końcówkę) na pewno spodobają się wielu słuchaczom. Co charakterystyczne dla tego twórcy, aparat wykonawczy wykorzystany przez Coulaisa nie ogranicza się jedynie do standardowego połączenia smyczków z blaszakami. Na pierwszy plan wybija się cały szereg instrumentów z grupy idiofonów - marimby, dzwonki, ksylofony, drumle, szklana harfa i jak sądzę spory asortyment przedmiotów codziennego użytku, nadających się do zastosowania jako perkusjonalia. Jeśli do tego dołożyć harfę i gitarę basową, to Czytelnik może sobie mniej więcej wyobrazić to całe plumkająco-stukająco-rozedrgane brzmienie, które towarzyszy przygodom tytułowej heroiny (jeśli miałbym doszukiwać się jakiś punktów odniesienia w muzyce z innych obrazów dla dzieci z ostatniego czasu, to najbliżej pewnie byłoby do Serii niefortunnych zdarzeń Thomasa Newmana).

Istotnym elementem tej ścieżki dźwiękowej są piosenki, jednak nie pełnią one takiej roli, jak w musicalowym Miasteczku Halloween. Większa ich część nie jest wykonywana przez bohaterów i stanowi integralną część muzyki ilustracyjnej (wyjątkami są wodewilowy Sirens of the Sea oraz The Other Father Song - ten ostatni autorstwa grupy They Might Be Giants). Charakterystyczną cechą tych piosenek jest coś, co z braku lepszych określeń nazwę ?dziecięcym? albo wręcz ?dziecinnym charakterem?, przy czym nie mam tu na myśli nic negatywnego. Już pierwszy utwór na krążku (End Credits) brzmi niczym podwórkowa wyliczanka lub wręcz magiczna formuła. Jest to przy tym bardziej pośpiewywanie i nucenie niż śpiewanie per se. ?Tekst? stanowią tu pozbawione znaczenia słowa, przypadkowe głoski i dźwięki. Jest w tych wszystkich przyśpiewkach równocześnie coś bardzo dziewczęcego, i to nie tylko ze względu na płeć solistki. Te liczne wstawki wokalne w interesujący sposób komponują się z postacią wrażliwej, ale równocześnie pełnej fantazji i temperamentu niebieskowłosej bohaterki.

Muzyka Coulaisa jest bardzo różnorodna i wyjątkowo trudne byłoby wyliczenie, a tym bardziej opisanie wszystkich jej interesujących punktów. Wspomniałem na początku o humorze, grotesce i grozie, to wszystko można odnaleźć również w muzyce. Ekscentryczni sąsiedzi Koraliny potraktowani zostali przez kompozytora z dużym przymrożeniem oka. Pan Bobinsky otrzymał motyw na słowiańską nutę z udziałem duetu klarnetu z puzonem, dobrze oddającym pompatyczność tej postaci. Z kolei wiekowym sąsiadkom przygrywa kawałek kubański. Scena z mysim cyrkiem (Mice Circus) posiada natomiast iście Elfmanowski rodzaj ilustracji, pełen dziwacznych efektów dźwiękowych, na czele z czymś, co przypomina klakson. Fantastic Garden i jego bezpośrednia kontynuacja w Coraline Fly to już przykłady utworów towarzyszącym scenom ?magicznym?, w których kompozytor kreuje atmosferę zabawy i fascynacji.

Sceny niepokojące kompozytor traktuje za to w sposób jak najbardziej poważny, stosując środki, których miejsce spokojnie mogłoby znaleźć się w mrocznym horrorze. Coulais wykorzystuje w nich syntezator oraz całą gamę mało przyjemnych dla ucha efektów orkiestrowych, co mocno kontrastuje z lekkością dotychczasowych kompozycji. Ten *dysonans szczególnie działa na wyobraźnię w utworach typu The Supper czy Ghost Children, które łączą obie te stylistyki. W miarę jak sytuacja bohaterki robi się coraz bardziej nie do pozazdroszczenia, muzyka staje się psychodeliczna i opresyjna (The Famous Mister B, You Know I Love You). Nie jest to jeszcze Obcy 3 Goldenthala, ale momentami nie jest wcale daleko.

Ścieżka dźwiękowa do filmu Selicka, choć nie porwała mnie na równi z wybitnym Miasteczkiem Halloween Danny`ego Elfmana, jest według mnie wyjątkowo dobra. Na ile wypada oryginalnie na tle innych dzieł Coulaisa, tego nie podejmuję się rozstrzygać, gdyż moja znajomość jego dyskografii pozostawia wciąż sporo do życzenia. Co się tyczy samego albumu, to mógłby być trochę krótszy, co wpłynęłoby na jego łatwiejszy odbiór (i na dodatkowe pół gwiazdki z mojej strony). Godzina muzyki, nawet tak ciekawej, przy rozdrobnieniu na przeszło trzydzieści utworów może stanowić wyzwanie, tym bardziej, że druga połowa krążka bywa wymagająca. Mam jednak nadzieję, że nie zniechęci to nikogo do sięgnięcia po tę pracę, gdyż w bieżącym roku jest jedną z najciekawszych pozycji na rynku i zwyczajnie szkoda byłoby ją przegapić.

Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:
Wczytywanie ...


Lista utworów:

01. End Credits - 01:54
02. Dreaming - 02:20
03. Installation - 02:28
04. Wybie - 02:07
05. Exploration - 02:01
06. Other Father Song (aut./wyk.: They Might Be Giants) - 00:28
07. The Supper - 01:31
08. Bobinsky - 02:23
09. Fantastic Garden - 01:34
10. Coraline Fly - 00:24
11. Trap For The Mices - 01:34
12. Mice Circus - 01:27
13. Dreams Are Dangerous - 01:27
14. Sirens Of The Sea - 01:38
15. In The Bed - 01:54
16. Spink And Forcible - 00:33
17. It Was Fantastic - 02:10
18. Ghost Children - 01:28
19. Let`s Go - 01:09
20. Playing Piano - 02:48
21. Wybie That Talks - 02:09
22. Cocobeetles - 01:39
23. Alone - 00:52
24. Dangerous - 02:23
25. Reunion - 01:10
26. Coraline Dispair - 01:27
27. The Theater - 01:33
28. The Famous Mister B - 02:33
29. You Know I Love You - 04:27
30. Mechanical Lulluby - 02:24
31. The Hand - 03:14
32. The Party - 02:32

Razem: 59:41

Komentarze czytelników: