Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Basebalista (Mr. Baseball)

22 Luty 2006, 10:56 
Kompozytor: Jerry Goldsmith

Rok wydania: 1992
Wydawca: Varèse Sarabande

Muzyka na płycie:
Basebalista (Mr. Baseball)

Jednym z najbardziej nietypowych projektów we współpracy Jerry`ego Goldsmitha i Freda Schepisi`ego była komedia sportowa ?Mr. Baseball?. Do tej pory nie byliśmy raczej zaskakiwani brzmieniem muzyki do filmów reżysera - jazzowy ?The Russia House?, ?Six Degrees Of Separation? z dominującym stylem á la tango, romantyczny ?I.Q.? i wesoły ?Fierce Creatures?. Teraz natomiast dostaliśmy album stanowiący raczej przykład eksperymentu muzycznego kompozytora, który na kolana nikogo nie rzuci, ale też nie jest to całkowicie nieudana ilustracja. O podejściu Goldsmitha do tego filmu niech świadczy fakt składu jego orkiestry - *sekcja smyczkowa, instrumentarium jazzowe, elektryczna gitara, syntezatory, w tym organy i syntetyczna perkusja oraz japoński flet sakauhachi. Pytanie pozostaje jedno: co z tej różnorodności stworzył kompozytor?

Partyturę tę można podzielić na dwie części: muzyka opisująca sceny rozgrywające się poza boiskiem i te, które maja miejsce na nim. Generalnie kompozycje stworzone do tej pierwszej kategorii scen wyróżniają się całkiem zgrabną konstrukcją, dużą melodyjnością, lekkością typową dla komedii romantycznych i jazzowym zabarwieniem (typowym w filmach Schepisi`ego). Dużo słabiej jest w ?scenach boiskowych?, gdzie muzyka staje się zbyt nachalna, hałaśliwa, zbyt infantylna i w ogóle traci jakąkolwiek więź z częścią romantyczną. To jakby zupełnie inny świat, choć w filmie ma to uzasadnienie - główny bohater Tom Selleck przyjeżdża z USA by grać w baseball w Japonii.

Album rozpoczyna bardzo nietypowy temat przewodni - ?Mr. Baseball?. Najpierw słyszymy charakterystyczny sygnał - fanfary organowe typowe dla amerykańskich stadionów, po czym kompozytor rozwija temat główny na organy, elektryczną gitarę i popową perkusję. Brzmi on całkiem zgrabnie, lecz *orkiestracja niezbyt mnie przekonuje. Ciekawostką jest fakt, że w drugiej części utworu pojawia się drugi temat - japoński, w którym motyw główny wygrywany jest na syntezatorze (w dalekowschodnim brzmieniu), choć orkiestracja pozostaje prawie ta sama - w końcówce dochodzi jedynie podkład smyczkowy. Należałby jeszcze wspomnieć, że fanfary organowe będą pojawiały się za każdym razem, gdy następować będzie zmiana motywu. W sumie nie było to aż takie słabe, gdyby nie to, że od tej pory każdy utwór tzw. ?boiskowy? będzie brzmiał bardzo podobnie - ?Winning Streak / The Locker Room?, druga część ?Training?, ?Swing Away? i ?Final Score?. Oczywiście będą między nimi różnice - końcówka ?Winning Streak...? to bardziej nostalgiczna odmiana tematu z charakterystycznym brzmieniem sakauhachi i fortepianu, podobnie jest z pierwszą częścią ?Training?, choć tutaj więcej słychać jazzu (?tąpnięcia? basów i lekka perkusja), ?Swing Away? to typowa orkiestracja ?boiskowa?, ale użyty motyw jest odmienny, bardziej wesoły i optymistyczny, zaś w ponad 5-minutowym ?Final Score? w połowie słychać dodatkowo trzeci z tematów przewodnich - romantyczny. To akurat nie dziwi, gdyż ?Final Score? jest utworem ostatnim, podsumowującym całą partyturę, kończącą się dynamicznym finałem w stylu ?Mr. Baseball?.

Ta część ilustracji raczej nie wzbudza szczególnych emocji. Na szczęście druga część została już przygotowana w typowym dla Goldsmitha stylu i ta część jest zdecydowanie lepsza. Oferuje ona przede wszystkim temat romantyczny, gdzie dominuje gitara akustyczna i japoński flet - sakauhachi (podstawowy instrument w arsenale Jamesa Hornera) z akompaniamentem małej orkiestry oraz fortepianu. Jest on niezwykle ciepły, urokliwy i melodyjny, na pewno nie rozczaruje nikogo, a przy tym stanowi doskonały kontrast przy hałaśliwej części ?akcji? - ?Acceptance?, ?Call Me Jack / A Wise Brain?, ?The Bath?, ?Go Get`Em / He`s Still Got It?, ?Team Effort? oraz część ?Final Score?. Jak widać z tego zestawienia Goldsmith położył większy nacisk na tworzenie klimatu emocjonalnych więzi amerykańsko - japońskich niż ilustrowanie akcji na stadionie. Dla niektórych będzie to najbardziej wartościowa część albumu.

Na tym jednak nie koniec ?ciepłych? klimatów. Standardowo w filmach Freda Schepisi`ego nie mogło zabraknąć muzyki jazzowej z fortepianem, ?szeleszczącą? perkusją i subtelnym brzmieniem syntezatorów. Tutaj stanowi ona naturalną kontynuację motywów romantycznych - ?First Night Out? oraz części ?Training? i ?Final Score?.

I na zakończenie należałoby przybliżyć jeszcze jeden temat - japoński. Po raz pierwszy możemy go usłyszeć w tytułowym ?Mr. Baseball?, a następnie w ?New Apartament? (sakauhachi z ?orientalnym? syntezatorem), ?The Dragons?, końcówka ?Winning Streak...? i oczywiście w ?Final Score?. Zresztą obok tematu japońskiego często występuje temat amerykański (?Mr. Baseball?) lub jego fragmenty (choćby tylko fanfary stadionowe). Ten temat podoba mi się nawet bardziej od głównego - made in USA, bardziej on bowiem pasuje do melodramatycznej części partytury. Jest mniej agresywny, posiada wyczuwalny rytm, no i to dalekowschodnie brzmienie.

Ostatnie 4 minuty płyty to koszmarna piosenka ?Shabondama Boogie? w wykonaniu japońskiej solistki Fairchild. Autorem są You / Seji Toda. Pochodzi z roku 1989. Szybka, popowo-rockowa, śpiewana po japońsku, jest po prostu bardzo, bardzo słaba. Szkoda miejsca na krążku. W ogóle nie powinna się tu znaleźć. Kiedy jej słucham mam wrażenie, że została ona nagrana i wykonana przez kapelę nastolatków, którzy dopiero co kupili sobie syntezator i gitarę. Wzbudza we mnie raczej uśmiech politowania niż jakiekolwiek zainteresowanie.

?Mr. Baseball? to na pewno jeden z najbardziej nietypowych soundtracków, jakie wyszły z pod ?pióra? Goldsmitha, a na pewno w latach 90-tych. Najlepiej zabrzmiały na albumie motywy romantyczne i jazzowe. To typowy Goldsmith. Do takiej muzyki jesteśmy przyzwyczajeni. Całkiem nieźle wypadł także motyw japoński. Ale temat główny - amerykański, pełniący także funkcję muzyki akcji to zdecydowanie najsłabsza część soundtracku. Do tego dochodzi jeszcze zamykająca płytę fatalna piosenka. W sumie całość prezentuje raczej niski poziom. Muzyka emocjonalna jest miła dla ucha i potrafi koić zszargane nerwy, ale jest zbyt powtarzalna. W pewnym momencie możemy zapomnieć, że słuchamy muzy do filmu sportowego na rzecz melodramatu. Instrumentacja orientalna, choć nie jest oryginalna, jest w zupełności poprawna. Ale przed tematem głównym należy ostrzec potencjalnego nabywcę płyty. To jeden z najsłabszych w karierze kompozytora. Chociaż zagorzali fani Goldsmitha i tak znajdą tu coś dla siebie, a nawet ?Mr. Baseball Theme? nie wyda im się tak słaby.

Premiera soundtracku odbyła się 13 października 1992 roku nakładem Varese Sarabande Records. Album zawierał 13 kompozycji Jerry`ego Goldsmitha trwających nieco ponad 28 minut, które uzupełniała ponad 4-minutowa piosenka. Orkiestrę poprowadził oczywiście Jerry Goldsmith, zaś orkiestracją zajęli się Alexander Courage i Arthur Morton. Premiera filmu w USA odbyła się 2 października 1992 roku.

Recenzję napisał(a): Szymon Jagodziński   (Inne recenzje autora)





Lista utworów:

1. Mr. Baseball - 2:35
2. First Night Out - 1:55
3. Acceptance - 1:10
4. New Apartment - 0:46
5. The Dragons - 1:07
6. Call Me Jack / A Wise Brain - 2:45
7. Winning Streak / The Locker Room - 1:09
8. The Bath - 3:08
9. Training - 2:27
10. Go Get`em / He`s Still Got It - 1:24
11. Team Effort - 2:54
12. Swing Away - 1:47
13. Final Score - 5:06
14. "Shabondama Boogie" - performed by Fairchild - 4:24

Razem: 32:42 (28:19 - muzyka ilustracyjna)

Komentarze czytelników: