Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Trzynasty wojownik (The 13th Warrior) - Complete Score

25 Luty 2005, 09:33 
Kompozytor: Jerry Goldsmith

Rok wydania: 1999
Wydawca: bootleg

Muzyka na płycie:
Trzynasty wojownik (The 13th Warrior) - Complete Score

SATYSFAKCJA GWARANTOWANA - nagroda Soundtracks.plPrzeciętny kinomaniak nie orientuje się w okolicznościach powstawania muzyki do filmu. Wie co najwyżej - kto skomponował ilustrację do obrazu. Informacje o tzw. "rejected scores", czyli partyturach napisanych (a nawet nagranych), lecz (najczęściej w dziwnych okolicznościach) odrzuconych przez reżysera lub producentów i zatrudnienie kogoś nowego (najczęściej "za pięć dwunasta"), są znane tylko osobom, które bliżej interesują się muzyką filmową. Taka właśnie "rewolucja" miała miejsce na planie "The 13th Warrior" ("Trzynasty wojownik"); thrillera akcji w reżyserii Johna McTiernana. Film ten powstał na podstawie powieści Michaela Crichtona; równocześnie producenta wykonawczego filmu.

Produkcja rozpoczęła się pod tytułem "Eaters of the Dead". John McTiernan planował premierę na drugą połowę 1998 roku. Reżyser chciał mieć w filmie muzykę dostosowaną do jego klimatu - połączenie kultury nordyckiej z arabską. Dlatego zatrudnił specjalistę od etnicznego brzmienia - Graeme Revella. Ten skomponował jedną ze swoich najlepszych i najbardziej oryginalnych partytur, gdzie główny nacisk został położony na klimat i emocje. Niestety, próbne pokazy filmu przyniosły zawód producentów. Zaczęły się zmiany. "Pierwsze skrzypce" odgrywał w nich Michael Crichton, któremu nie przypadła do gustu wizja filmu według Johna McTiernana. Narastający konflikt doprowadził do tego, że McTiernan został pozbawiony stolika reżyserskiego, które zajął teraz sam Crichton (mimo, że w filmie reżyserem jest nadal John McTiernan, choć on sam twierdzi, że to już nie jego film). Tytuł filmu został zmieniony na "The 13th Warrior", zaś premiera została przesunięta dopiero na sierpień 1999 roku (znacznie bowiem wydłużył się okres "post-production", w tym dogrywanie efektów specjalnych). Podniosło to koszt produkcji obrazu do niemal 100 milionów dolarów.

Spór na linii reżyser - producent miał wpływ także na muzykę. Etniczny "score" Graeme Revella przestał odpowiadać wizji nowego reżysera. Revell został zwolniony, a jego ilustracja "poszła do kosza". Crichton potrzebował teraz kompozytora, który napisze mu nową muzyką. Miała ona przede wszystkim położyć nacisk na potęgę brzmienia orkiestry symfonicznej z mocnym tematem przewodnim (u Revella "main title" został zastąpiony szeregiem mniejszych podtematów), ze szczególnym naciskiem na *"action score", a równocześnie miała ona pamiętać o kulturowym aspekcie filmu. W dodatku muzyka miała pierwotnie powstać "na wczoraj". Jedynym kompozytorem mogącym temu podołać, mającym bogate doświadczenie w pisaniu świetnych partytur w ekspresowym tempie był Jerry Goldsmith. Ciekawostką niech będzie fakt, że Maestro zrezygnował w tym celu z udziału w thrillerze akcji swojego długoletniego przyjaciela; Johna Frankenheimera; "Ronin" (zastąpił go Elia Cmiral).

Jaka więc jest partytura Jerry`ego Goldsmitha do "The 13th Warrior"? Na początek kwestia pierwszeństwa. Często przyrównuje się tę partyturę do "The Mummy". Oba filmy weszły na ekrany kin w tym samym roku 1999 - "Mumia" w maju, zaś "Trzynasty Wojownik" w sierpniu. Faktycznie jednak, muzyka do filmu Johna McTiernana powstała rok wcześniej! To konieczności poprawek w samym filmie opóźniły jego premierę na następny rok. A więc "The Mummy" był wzorowany stylowo i instrumentacyjnie na "The 13th Warrior" - podobnie rozbudowana orkiestra, instrumentarium etniczne i potężny chór.

Sam układ partytury został przez kompozytora przygotowany w bardzo prosty sposób - najpierw temat przewodni, potem temat akcji, znowu temat przewodni i znowu temat akcji. I tak dalej, aż do końca. Mnie osobiście taki układ w filmie akcji bardzo odpowiada. Nie ma tu zbyt wielu chwil na odpoczynek. Od pierwszych minut Goldsmith bombarduje słuchacza monumentalnym tematem wiodącym w różnych aranżacjach, a następnie wciska go w fotel jeszcze potężniejszą partyturą akcji. Możemy tutaj odszukać nawiązania do takich "etnicznych" filmów akcji, jak "The Wind and the Lion" (1975), "Baby: The Secret of the Lost Legend" (1985), "First Knight" (1995) i "Mulan" (1998). Po obejrzeniu filmu stwierdziłem, że nie wart tych 100 mln dolarów (!) na niego wydanych (choć był całkiem niezły), ale Goldsmith fart był każdego wydanego centa. W tej muzyce dzieje się więcej niż w samym filmie. Ale do rzeczy.

Dla filmu Jerry Goldsmith przygotował dwa główne tematy wiodące - temat arabski i nordycki (Wikingów). Najciekawsze jest to, że kompozytor połączył oba motywy w jedną całość, w jeden utwór, który muzyczna spaja oba te odmienne światy. Jest to więc subtelne połączenie klimatów arabskich z typowym dla nich instrumentarium dętym i perkusyjnym (wszystko bardzo miękkie, melodyjne, bez cienia przemocy) oraz ciężkiego i monumentalnego tematu nordyckiego z dynamicznym podkładem perkusyjnym, mrocznymi basami, imponującym męskim chórem (bardzo to wszystko przypominało klimat Hansa Zimmera i jego "Crimson Tide") oraz mocnym motywem przewodnim z pierwszoplanową sekcją *waltorni. A wszystko w rytmie marszowym. Podobieństwo niektórych momentów do Zimmera nie było takie przypadkowe - podobno Goldsmith i Crichton rozmawiali na ten temat wcześniej (producent nie chciał zbyt etnicznej muzyki - jaka stworzył Revell, lecz starego, dobrego brzmienia dużej orkiestry symfonicznej w stylu hollywoodzkim z tematem przewodnim wzorującym się na "Karmazynowym Przypływie" - wybór zaiste godny pochwały). Zresztą, komu ten motyw przypadnie do gustu będzie się mógł nim zachwycać prawie cały czas. Zmienione będą tylko aranżacje - przykładami niech będą: "Exiled", "Semantics", "The Great Hall", "The Sword Maker", ponad 10-minutowy "Valhalla - Viking Victory", czy "A Useful Servant". To jeden z najlepszych tematów przewodnich kompozytora w latach 90-tych.

Dodatkowo Goldsmith napisał także dwa podtematy charakteryzujące "ciemną stronę mocy", czyli złowrogich Wendolów. Te klimaty są już odmienne. Nie ma tu marszu, heroizmu i dynamiki. Jest za to mrok i suspense, a najbardziej rozpoznawalnym elementem tematu Wendolów jest charakterystyczny sygnał na dęciaki, co mnie przypominało podobne klimaty z "The Edge". A więc swoisty zwiastun rychłego pojawienia się na ekranie Czarnych Bohaterów. Tego rodzaju brzmienie możemy posłuchać w "The Great Hall", "Eaters of the Dead", "No Sleep", "Waiting", "Mad Woman", "The Cave of Death" i "Mother Wendol`s Cave". Zresztą motywy dramatyczne są także chwilową odskocznią od niemal ciągłej partytury akcji, która towarzyszy albumowi, gdyż elementów romantycznych na płycie też jest znikoma ilość.

Trzecią i dominującą część całej partytury zajmują kompozycje akcji, napisane w takim samym stylu co tematy przewodnie - potężna orkiestra symfoniczna dosłownie szalejąca pod batutą Goldsmitha. Nikt nie tworzył takiej muzyki akcji, jak on. Jest ona wszechobecna. Pojawia się już przy samych motywach głównych. Po raz pierwszy tzw. "typical Goldsmith *action score" mamy już w utworze nr 2 - "Exiled" (to jeden z moich ulubionych). Mamy tu wszystko, za co kochamy Goldsmitha - mnóstwo perkusji, prująca *sekcja smyczkowa i potężna sekcja dęta. Kolejna perełka (nieobecna na wydaniu Varese Sarabande) to niesamowity marsz z rytmiczną sekcja smyczkową, podkładem chóralnym i dominującym tematem nordyckim na waltorniach - "The Warriors". Dynamiczny wstęp do akcji non-stop mamy przy "Viking Heads" z podniosłym podkładem perkusyjnym, bardziej rytmiczną wersją tematu Wendolów i błyskotliwym motywem akcji na sekcję smyczkową. Pełnym rozwinięciem "Viking Heads" ("skok" z półtorej minuty do prawie pięciu minut) z dodatkowymi elementami "action" jest "Fire Dragon". Następne "perełki" akcji to "Arab Horse", "Swing Across", "Underwater Escape" i "Vahalla/Viking Victory". Na dobrą sprawę muzyki akcji jest na albumie dużo więcej, gdyż także kompozycje z tematami przewodnimi są często zaaranżowane w bardzo dynamicznym i rytmicznym stylu, np. "Old Bagdad", "Semantics" lub "The Sword Maker".

Chociaż elementów spokojniejszych, romantycznych jest na albumie niewiele należałoby i tak o nich wspomnieć. Goldsmith nie stworzył tu nowego tematu wiodącego, lecz jedynie przearanżował już istniejące. Najbardziej przypadły mi do gustu: "Protect the Children" (romantyczny początek i krótkie dynamiczne zakończenie - sam utwór nie trwał nawet minuty), "Honey" (bardzo nostalgiczny kawałek przypominający "Star Trek: Insurrection") i "A Useful Servant" idealny na zakończenie z melodyjnym rozwinięciem temat głównego (arabskiego) aż do dynamicznego finału (troszkę szkoda, że trwał tylko niewiele ponad minutę). A skoro mowa o finale to nie zabrakło tu także super suity na napisy końcowe z oczywistym tytułem "End Credits" (prawie 4,5-muinutowe połączenie "Old Bagdad" i "Exiled"), czyli temat wiodący i temat akcji.

Wydawnictwo płytowe Varese Sarabande wydało w wersji oryginalnej rewelacyjny soundtrack - ponad 55 minut muzyki Jerry`ego Goldsmitha podzielonej na 16 kompozycji trwających od półtorej minuty do aż 10,5 minuty. Wersja rozszerzona, a raczej kompletna, dała dodatkowych 16 utworów o czasie trwania od pół minuty do 4,5 minuty. To już dawało 32 utwory i ponad 77 minut tej niesamowitej muzyki. Najważniejsze z tych nowych kompozycji omówione zostały w tekście. Ich poziom jest różny. Co do niektórych ma się odczucie żalu, że nie ma ich na albumie komercyjnym - np. "The Warriors", "Arab Horse", czy "End Credits". Ale niektóre pełnią rolę raczej uzupełniającą klimat partytury, gdyż dotyczy to zwłaszcza kompozycji dramatycznych - "We Need an Example", "Size doesen`t Matter" i "Waiting".

Jak możnaby ocenić ten soundtrack? Jerry Goldsmith napisał kilka partytur, po tym jak pierwotna ilustracja została odrzucona - "The 13th Warrior" jest bez wątpienia najlepszy z nich. Jeśli komuś spodobał się "Air Force One" (1997), to "13 wojownikiem" będzie zachwycony. To jedna z najlepszych partytur akcji w filmografii kompozytora, która na pewno zadowoli wszystkich fanów dynamicznej i monumentalnej muzyki akcji.

Recenzję napisał(a): Szymon Jagodziński   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:


Lista utworów:

1. Old Bagdad - 2:02*
2. Exiled - 3:40*
3. Funeral - 0:37
4. The Warriors - 1:33
5. The 13th Warrior - 0:30
6. Semantics - 2:37*
7. Draw Words - 1:19
8. Arab Horse - 0:58
9. The Great Hall - 5:19*
10. A Lost Boy - 1:10
11. Eaters of the Dead - 3:31*
12. Protect the Children - 0:42
13. No Sleep - 1:33
14. Viking Heads - 1:33*
15. Head Hunters - 0:43
16. The Sword Maker - 2:10*
17. Be Cautious - 2:01
18. We Need an Example - 0:46
19. Size doesn`t Matter - 0:23
20. Waiting - 2:03
21. The Horns of Hell - 3:27*
22. The Fire Dragon - 4:56*
23. Honey - 2:40*
24. Mad Woman - 1:18
25. Leaving - 1:22
26. The Cave of Death - 3:02*
27. Swing Across - 1:52*
28. Mother Wendol`s Cave - 4:14*
29. Underwater Escape - 1:39*
30. Valhalla - Viking Victory - 10:38*
31. A Useful Servant - 1:18*
32. End Credits (Old Bagdad + Exiled) - 4:27

Razem: 77:22

* utwory obecne na standardowym wydaniu Varese Sarabande

Dyrygent: Jerry Goldsmith
Orkiestracje: Alexander Courage

Komentarze czytelników:

Patryk:

Moja ocena:

Dawno nie czytałem aż tak ciekawej recenzji.Brawo!!!Nie jestem wielbicielem muzyki Goldsmitha,ale ten bootleg obok scoru z filmu "Legend" najbardziej przypadł mi do gustu.Temat wiodący jest genialny

Caparso:

Moja ocena:

"13th Warrior" to dobra kompozycja, aczkolwiek ja osobiście nie przepadam za tego typu "rombanką"(mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem). Temat przewodni nie jest jakiś specjalnie zachwycający. Największą zaletą tego albumu jest dla mnie klimat-trochę fantasy, rycerski, bojowy...Ta muzyka z obrazem wypada o wiele lepiej. Goldsmith według mnie pisząc ten score wzorował się na "Conanie Barbarzyńcy" Poledourisa ale jednak między nim a "Trzynastym Wojownikiem" jest kilka klas różnicy, co do tego nie mam wątpliwości. Jeśli komuś podobał się "Air Force One" to napewno spodoba mu się również i ta kompozycja, która jest po prostu dobra a w połączeniu z filmem-świetna.

Adam Krysiński:

Moja ocena:

Nie doszukujmy się w każdym scorze z filmu rycerskiego, średniowiecznego czy historycznego wzorowań na tym nieszczęsnym Conanie... Bez przesady. "13 Wojownik" to dobry/+dobry score jednak największe "rycerskie" dzieło Jerryego od czasu "Lionheart" i "The Wind And The Lion" to score do "Rycerza Króla Artura" - szczególnie 29-cio utworowy promos wytwórni Camelot Records - genialna płyta, dźwięk i wydanie! Polecam już teraz przy okazji :)

Kriss:

Moja ocena:

Według mnie Jedna z najlepszych partytur Pana Goldsmitha a utowr "The Great Hall" to prawdziwy majstersztyk no a co do autora to przyjemnie czytajaca sie recka

corsito:

Moja ocena:

Bardzo dobra płyta. Jest udany świetny główny, jest świetny klimat, zróżnicowanie też ok.


  Do tej recenzji są jeszcze 3 komentarze -> Pokaż wszystkie