Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (Batman v Superman: Dawn of Justice)

19 Sierpień 2016, 10:53 
Kompozytor: Hans Zimmer, Junkie XL

Rok wydania: 2016
Wydawca: WaterTower Music / Sony Music

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (Batman v Superman: Dawn of Justice)

Batman v Superman: Świt sprawiedliwości - ależ to brzmi, prawda? Już sam tytuł, w chwili ujawnienia planów jego realizacji, wywołał różnorodną gamę skrajnych reakcji (od negatywnych do pozytywnych) wśród fanów uniwersum DC Comics na całym świecie. Dwie ikony komiksowego świata na jednym ekranie, połączone rozpalającym wyobraźnię spójnikiem ?versus?, w tej konfiguracji miały zaistnieć w historii kina po raz pierwszy. Nie mogę powiedzieć, że jestem wielkim fanem przygód superbohaterów, jednak muszę przyznać, że trylogia Mroczny Rycerz Nolana oraz nowa ekranizacja przygód Supermana Człowiek ze stali Snydera całkiem skutecznie rozbudziły moje oczekiwania związane z tym połączeniem.

Głównymi czynnikami, które wypłynęły na pozytywny odbiór rzeczonych tytułów, były soundtracki stworzone przez Hansa Zimmera. Kiedy więc okazało się, że również przy filmie Batman vs Superman będzie on odpowiedzialny za oprawę muzyczną, na mojej twarzy pojawił się bardzo szeroki uśmiech. Natomiast informacja o dodatkowym zaangażowaniu Toma Holkenborga (aka Junkie XL), który zrobił genialną robotę przy Mad Max: Na drodze gniewu, stała się zwiastunem dzieła niepowtarzalnego, masywnego, szalonego, jednym słowem idealnego do tak gigantycznej produkcji. Zimmer wziął na siebie dalszy rozwój muzycznego motywu Supermana, natomiast Junkie XL otrzymał wyzwanie polegające na wykreowaniu nowych brzmień dedykowanych Batmanowi. Czegóż można było chcieć więcej?

Po tak majestatycznym wstępie należałoby kontynuować recenzję w podobnym tonie… jednak rzeczywistość, niestety, zweryfikowała szumne zapowiedzi. To nie jest tak, że wspólna praca dwóch z najbardziej rozpoznawalnych kompozytorów ostatnich lat w tym konkretnym przypadku zawiodła na całej linii. Wśród kilkunastu kompozycji wchodzących w skład albumu można znaleźć kilka niewątpliwie zapadających w pamięć. Mój niedosyt spowodowany jest jednak faktem, że w tym kontekście mówić można niestety tylko o kilku, pojedynczych kompozycjach.

Pierwsze cztery utwory, które otwierają album, są całkiem udaną kompilacją głównych motywów. Mamy więc powoli i patetycznie wprowadzony, a następnie zgrabnie rozbudowywany temat Batmana w Beautiful Lie. Słyszymy charakterystyczny *synkopowy rytm, tubalne brzmienia sekcji smyczkowej, przejmujący wokal oraz linię melodyczną prowadzoną przez fortepian i delikatną trąbkę. Wszystko prowadzi nas do dynamicznego Their War Here, gdzie motyw Batmana dalej gra pierwsze skrzypce i praktycznie przez cały czas serwowany jest w pulsującym tempie podkręcanym potężnymi bębnami i podniosłym chórem. The Red Capes Are Coming to z kolei wizytówka Luthora, która poprzez ostre nuty rodem z Sherlocka kreuje obraz człowieka nieobliczalnego, ogarniętego obsesją wielkości. Jest to jeden z przykładów powiewu świeżości, tak bardzo potrzebnego temu soundtrackowi. Po porcji szalonych harmonii, przesterowanych kolorach fortepianu i zadziornych skrzypcach przychodzi czas na Day of The Dead, czyli niezapomniany i jedyny w swoim rodzaju temat Supermana z Człowieka ze stali. Za każdym razem, kiedy go słucham, podziwiam kunszt Zimmera, który z kilku nut stworzył tak ujmujący i trafny obraz człowieka w czerwonej pelerynie.

Słuchając natomiast kolejnych, następujących po sobie utworów, można odnieść wrażenie, że zarówno Zimmer, jak i Junkie XL za bardzo dali ponieść się popkulturowemu charakterowi tak szeroko obecnych w kinach blockbusterów i akcyjniaków. A więc, z założenia musiało być głośno, z dużą ilością pompatycznej harmonii, z minimalną ilością jakiejkolwiek melodii i maksymalnie intensywną sekcją rytmiczną. O ile pozycje takie jak Must There Be A Superman, New Rules czy Do You Bleed sprawdzają się jako akompaniament do poszatkowanej i szalonej akcji dziejącej się na ekranie, to jednak jako samoistne kompozycje nie wnoszą zbyt wiele oryginalności i są raczej powieleniem schematów znanych z kina rozrywkowego. Sytuacja zmienia się trochę wraz z Problems Up Here, gdzie pod koniec dane jest nam delektować się hipnotycznym, lekko stłumionym wokalem oraz znanymi z Mad Max: Na drodze gniewu (znak rozpoznawczy Junkie XL) pięknymi i dojmującymi wiolonczelami.

Przykładem na to, że współpraca Zimmera i Holkenborga może jednak przełożyć się na kawał świetnego materiału, jest Is She With You oraz This Is My World. Pierwsza kompozycja wprowadza motyw główny Wonder Woman. Świetnie uchwycony, elektroniczny riff wiolonczelowy, którego autorką jest etatowa artystka Zimmera, czyli Tina Guo, oraz wbijające w fotel dobrze znane patetyczne bębny idealnie obrazują moc, z jaką Wonder Woman nie tylko towarzyszy komiksowym herosom, ale również najzwyczajniej w świecie kradnie im całe show. Nie ma co kryć, że Batman vs Superman nie należy do kina wybitnego, a Snyder znany jest z wrzucania do swoich filmów scen czy postaci niekoniecznie spójnych z fabułą, jednak obecność pięknej Wonder Woman była strzałem w dziesiątkę.

Wspomniany This Is My World jest natomiast jednym z tych utworów, które zaliczam do ewidentnie zapadających na długo w pamięć. Pierwsze 2 minuty to istna uczta dla tych z nas, którzy delektują się epickimi frazami i charakterystycznymi dla obu kompozytorów potężnymi brzmieniami. Patos aż leje się z głośników, a my oddajemy się heroicznym emocjom kipiącym na ekranie. Kolejne dwie minuty są najpiękniejszym fragmentem albumu. Przejmująca, bardzo melancholijna linia prowadzona przez sopran przy delikatnym akompaniamencie chóru wieńczy sekwencję jednej z najbardziej widowiskowych scen walki w filmach o superbohaterach. Na zakończenie otrzymujemy ponownie chwilę oddechu przy kojącym nerwy fortepianowym motywie Supermana.

Pierwsza płyta dwukrążkowego wydania delux kończy się 14 minutową suitą, po raz kolejny łączącą w sobie poszczególne motywy główne, nie wnosząc niczego nowego do muzycznego obrazu całości. Edycja rozszerzona (dwupłytowa), zawiera pięć dodatkowych kompozycji Blood Of My Blood, Vigilante, May I Help You Mr. Wayne?, Fight Night oraz They Were Hunters, z których w zasadzie tylko w tej ostatniej możemy doświadczyć ciekawego, nowego pomysłu na budowanie frazy. Pozostałe to nic innego, jak jeszcze jedna porcja materiału stworzonego na potrzeby kina akcji.

Po kilkunastokrotnym przesłuchaniu dzieła niemiecko-holenderskiego duetu, nasuwa się pytanie: dlaczego kompozytorzy kazali nam czekać dopiero do numeru 12 i 13 na albumie, abyśmy mogli poczuć przyjemne dreszcze na całym ciele? Ich wspólny potencjał daje przecież tak wiele możliwości. Zabrakło oryginalności i odrobiny szaleństwa, dzięki którym mogło powstać kolejne niesamowite, kultowe dzieło. Zamiast tego otrzymaliśmy kilkanaście średnich kompozycji i zaledwie kilka rzeczywiście wartych uwagi. Jak na tych dwóch panów, to według mnie zdecydowanie za mało.
Może rzeczywiście Zimmer stracił zapał do historii o nadludziach (zapowiedział rozbrat z tym gatunkiem kina), a Junkie XL za bardzo bał się wyjść przed szereg? Małym pocieszeniem może być fakt, że mimo wszystko to właśnie muzyka w Batman vs Superman: Świt sprawiedliwości broni ten film przed stoczeniem się w niepamięć. *piano

Recenzję napisał(a): Piotr Sikorski   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:


Lista utworów:


CD 1:
1. Beautiful Lie (03:47)
2. Their War Here (04:34)
3. The Red Capes Are Coming (03:32)
4. Day Of The Dead (04:01)
5. Must There Be A Superman? (03:58)
6. New Rules (04:02)
7. Do You Bleed? (04:36)
8. Problems Up Here (04:25)
9. Black and Blue (08:30)
10. Tuesday (04:00)
11. Is She With You? (05:46)
12. This Is My World (06:23)
13. Men Are Still Good (The Batman Suite) (14:03)

CD 2:
1. Blood Of My Blood (04:25)
2. Vigilante (03:53)
3. May I Help You, Mr. Wayne? (03:27)
4. They Were Hunters (02:45)
5. Fight Night (04:20)

Komentarze czytelników:

Roman:

Moja ocena:

No more Remote Control shit composers!

Tomasz Goska:

Moja ocena:

Każda nowa recenzja na S.pl to jak święto, które trzeba celebrować. :D No ale do rzeczy. Podziwiam optymizm Piotrka, ale za ten muzyczny bubel należą się Zimmerowi i Junkiemu najtęższe baty. Blamaż na całej linii kładący się cieniem na całym gatunku superhero. Najgorsze, że Zimmer namaścił już JXL na swojego następcę, więc nie ma co liczyć na dobre podejście do kolejnych tworów serii.

Piotr Sikorski:

Moja ocena:
bez oceny

Tomku, robimy co możemy, żeby okazji do celebrowania było jak najwięcej! :)
W przypadku tych panów jestem niepoprawnym optymistą i stety (lub niestety) daję im kolejną szansę... :P

Mefisto:

Moja ocena:

Bardzo kurtuazyjna recenzja, ale jeśli ktoś jest optymistą, to bardzo proszę :) Dla mnie tylko pierwszy utwór przejawia tutaj jakąkolwiek wartość - reszt albo poniżej średniej, albo wręcz godności.

Michał Zniszczoł:

Moja ocena:

Bardzo słabo wyszedł ten score niestety. Hans Zimmer na szczęście ogłosił, że była to jego ostatnia kompozycja dla filmów o superbohaterach.


  Do tej recenzji są jeszcze 2 komentarze -> Pokaż wszystkie