Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Iron Man 3

27 Kwiecień 2013, 19:53 
Kompozytor: Brian Tyler

Wykonanie: London Philharmonic Orchestra
Chór: London Voices
Dyrygent: Brian Tyler

Rok wydania: 2013
Wydawca: Hollywood Records

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Iron Man 3

 Kup tę płytę w:

iTunes za 12.99
Większość miłośników muzyki filmowej z niecierpliwością czeka na każdy kolejny film o super-bohaterze, bo spodziewa się po nim bogatego i ekscytującego soundtracku. Komiksowe blockbustery dają bowiem kompozytorowi szerokie pole do stworzenia zróżnicowanej oprawy muzycznej, wypełnionej chwytliwymi tematami (nierzadko lirycznymi) i efektownymi sekwencjami akcji. Fani liczą na zapadający w pamięć temat przewodni albo na charakterystyczne i świeże brzmienie utworów, które będą mogli identyfikować z tytułowym bohaterem.

Myślę, że oczekiwaniom tym najtrudniej jest sprostać kompozytorom, pracującym nad filmami z uniwersum Marvela. Ich konwencja wymusza tradycyjną formułę ilustracyjną a także hollywoodzko-baśniowy charakter muzyki, co w pewien sposób utrudnia stworzenie czegoś oryginalnego. Oglądając najnowszy film studia Marvel Iron Man 3, można się zastanowić, czy również wymagał on konwencjonalnej oprawy muzycznej. Dzieło Shane`a Blacka jest przecież w swoim gatunku naprawdę nieprzeciętne - wyróżnia go przede wszystkim perfekcyjne połączenie świeżego humoru z trzymającą w napięciu akcją. Może odpowiedniejsze dla niego byłyby utwory bardziej - mówiąc kolokwialnie - odjechane, błyskotliwie łączące różne stylistyki (np. funk i rock) z hollywoodzką narracją?

Skomponowana przez Briana Tylera muzyka do Iron Mana 3 jest bardzo konwencjonalna. Została oparta na sprawdzonych schematach ilustracyjnych i narracyjnych i sama w sobie nie wyróżnia się niczym szczególnym. Kiedy na ekranie pojawia się szwarccharakter, słyszymy typowe dla baśniowych ilustracji złowrogie motywy wiolonczel i kontrabasów. Muzykę akcji kompozytor zbudował na charakterystycznych *progresjach akordów, wygrywanych energicznie przez orkiestrę symfoniczną w osłuchanej masywnej konfiguracji. Z kolei oprawa muzyczna scen rozładowujących akcję, np. romantycznych, bazuje na wyświechtanych współbrzmieniach i frazach, bardzo zresztą charakterystycznych dla Marvela i Disneya. Rozczarowanie? Absolutnie nie! Po obejrzeniu Iron Mana 3 mogę śmiało stwierdzić, że właśnie taka muzyka była dla filmu najlepsza. Tradycyjne utwory ilustracyjne dobrze spełniły swoje funkcje i jednocześnie zbalansowały emocje w angażującej widza opowieści. Słychać wyraźnie, że Tylerowi praca nad Iron Manem przyniosła radość, dlatego podczas seansu muzyki nie odbiera się jak sztampowego rzemiosła, lecz jako przyjemny oldchool. Nawet banalny temat przewodni działa ożywczo i dodaje filmowi potrzebnej baśniowości, która fantastycznie koresponduje z dowcipnymi dialogami i sekwencjami choreograficznymi.

Płyta robi lepsze wrażenie po seansie. Oczywiście można narzekać, że nie znalazł się na niej utwór na miarę Main titles ze Spider-Mana Danny`ego Elfmana. Trzeba jednak pamiętać, że ten najefektowniejszy ze wszystkich ilustracji filmów o Człowieku Pająku utwór Elfman napisał pod długie napisy początkowe. Tyler nie miał możliwości stworzenia tak złożonej kompozycji do Iron Mana 3. Niemniej jednak efektownie spuentował całą historię jazzową aranżacją tematu przewodniego. Przekonajcie się sami w kinie.

Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz   (Inne recenzje autora)





Lista utworów:

1. Iron Man 3 (02:23)
2. War Machine (07:18)
3. Attack on 10880 Malibu Point (04:35)
4. Isolation (02:00)
5. Dive Bombers (02:24)
6. New Beginnings (03:54)
7. Extremis (05:06)
8. Stark (04:31)
9. Leverage (02:15)
10. The Mandarin (02:36)
11. Heat and Iron (05:42)
12. Misfire (03:26)
13. Culmination (02:29)
14. The Mechanic (03:43)
15. Hot Pepper (04:31)
16. Another Lesson from the Mandarin (02:57)
17. Dr. Wu (02:41)
18. Return (06:20)
19. Battle Finale (03:57)
20. Can You Dig It (Iron Man 3 Main Titles) (02:42)

Razem: 75:30

Komentarze czytelników:

Adam Krysiński:

Moja ocena:

Score rządzi! Cieszy fakt, że dobrze sprawuje się w filmie - z tego co czytam wyżej - bo przecież to w muzyce filmowej jest ponoć najważniejsze (nie dla mnie, no ale..). Album cierpi troszkę z powodu długości, ale nadrabia klimatem. Ostatni track to najlepszy utwór w całej historii Marvela - Mistrzunio pozamiatał :)

ludi:

Moja ocena:

Zapamiętam tylko świetny, naprawdę wyrazisty temat i bezpłciową łupającą orkiestrację, która drażni w większości ścieżek Tylera.

Adam Krysiński:

Moja ocena:

Chyba słuchałeś innego albumu :) Przecież ten score jest rozpisany precyzyjnie i z dużą świadomością orkiestracji, a akcja jest uporządkowana i bardziej przemyślana. Tyler umiejętnościami technicznymi i swoim wykształceniem pod tym względem kosi połowę Hollywoodu, choć kiedyś nie zawsze udawało się mu to przełożyć na papier. Tu (i nie tylko, bo wystarczy posłuchać kilku ostatnich prac, również z gier) jest inaczej. Liryka jest dobra i są w niej emocje. Temat główny mocny, a to właśnie tematyka była często u niego bolączką. W ostatnich 2 latach Brajan zaczął przechodzić małą rewolucję i to słychać - to nie jest "zwykły" Tyler. I wiem co mówię, bo mistrzunio jest w kręgu moich szerokich zainteresowań od dawna, że tak powiem, i potrafię docenić progres :P

ludi:

Moja ocena:

Ale ta rewolucja Briana to nic innego jak popychanie perkusji i mocniejsze eksponowanie reszty instrumentów. Robi się nieprzyjemnie i nachalnie. Zresztą czuję, że Brian tak się zatracił w tych symfoniach akcji, że nie ma co liczyć na tchnienie jego dawnych ścieżek. Może warsztat się rozwija, co słychać, pomysły niestety nie. Jak sobie przypomnę same początki, naprawdę świeże, Timeline, Partition czy Children of Dune, to ja nie przyjmuję takiego rozwijania. Co dziwne, samo Army of Two, jest o jeden raz lepsze od IM. Pytanie: jaka jest różnica między Tylerem "zwykłym" a "niezwykłym"? :)

Andy:

Moja ocena:

Nie no, ostatni utwór świetny, mimo faktycznie banalnego tematu przewodniego, który być może by aż tak nie raził, gdyby jego druga część nie opierała się na taniej progresji. Właściwie fragmentami bardzo kojarzy się z tematem Hornera (TAS).


  Do tej recenzji jest jeszcze 8 komentarzy -> Pokaż wszystkie