Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Kronika Hellstroma (The Hellstrom Chronicle)

26 Sierpień 2011, 03:56 
Kompozytor: Lalo Schifrin

Rok wydania: 1971/2003
Wydawca: Aleph Records

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Kronika Hellstroma (The Hellstrom Chronicle)

Odtwarzaj / Zatrzymaj

 Kup tę płytę w:

iTunes za 6.99
Mówiło się w latach 60-tych, iż Lalo Schifrin był dla bossów MGM tym kim Henry Mancini dla wytwórni RCA, a mianowicie kurą znoszącą złote jaja. Seryjnie produkował podówczas przebojowe, łatwo rozpoznawalne tematy, błyszczał znajomością egzotycznych nurtów i brzmień czy wreszcie aranżerskim i wykonawczym kunsztem. Argentyńczykowi hollywoodzka kariera nie przynosiła jednak pełnej satysfakcji. Postrzegany głównie jako specjalista od orkiestrowego jazzu, popu i latynoskich brzmień, ten znakomicie wykształcony i wykazujący szerokie zainteresowania muzyczne twórca nie mógł zademonstrować pełni swych możliwości, ani dotrzeć do granic swojej wyobraźni, a tego właśnie pragnął. Ale los uśmiechnął się do niego w 1971r… Wtedy to producent filmowy David A. Wolper, z którym Schifrin pracował wcześniej na planie jednego z odcinków National Geographic a także dokumentu Rise and Fall of the Third Reich (Argentyńczyk napisał doń czterdziestominutową kantatę), zgłosił się do kompozytora z prośbą o stworzenie muzyki do filmu przyrodniczego noszącego dość enigmatyczny tytuł Kronika Hellstroma. Ów dokument miał dać widzowi możliwość super-dokładnego przyjrzenia się światu owadów: zachowaniom indywidualnym i grupowym, transformacjom, bezwzględnej walce o przetrwanie jak również sposobom komunikacji.

Czym dla lat 70-tych Kronika… tym dla lat 90-tych Mikrokosmos - oba odświeżające gatunek, oba świetne i nieszablonowe od strony muzycznej. Wydaje się, iż właśnie muzyka windująca do niesamowitego poziomu dramaturgię a także bajeczne zdjęcia, sprawiły, iż Kronikę Hellstroma nagrodzono Oskarem. Dokument ten wprawia w zachwyt, ale także przynosi irytację spowodowaną przez narrację ze strony snującego się na ekranie z obłędem w oczach dr Nilsa Hellstroma, fikcyjnego naukowca, który znalazł się w filmie dlatego, że jak twierdzą twórcy, dokument źle prezentował się w postaci zawierającej jedynie obrazy, odgłosy natury i dźwięki sprezentowane przez kompozytora. Ostatecznie w dokumencie nie udało się doskonale usadowić narrację słowną i muzyczną. Drażniące, nihilistyczne monologi i edukacyjne komentarze Hellstroma miejscami zagłuszają muzykę, nie pozwalają rozwinąć jej skrzydeł. Jednak w przeważającej części kompozycjom Lalo Schifrina udaje się wypełnić jeden z celów, jakie zwykł powierzać on wytworom swej muzycznej wyobraźni a mianowicie dotrzeć z ich pomocą do ludzkich emocji. Kompozytor osiąga ten sukces mimo pewnej niekonsekwencji, mimo dokonywania częstych zmian perspektywy, z jakiej relacjonowane są z pomocą dźwięków kolejne zdarzenia. Wciela się w owady nawiązujące ze sobą kontakty i walczące o pożywienie a gdy już opadnie kurz bitewny opuszcza korpusy, aby rzucić okiem na pobojowisko i gorzko się zamyślić; innym razem staje się malarzem dźwięków zachwycającym się cudami natury. W tym miejscu warto wspomnieć o koncepcji, która czyni dzieło Schifrina wyjątkowym. Otóż jest to w pewnej części muzyka, jak mówi sam artysta, będąca fikcją w fikcji - kreująca dźwiękowy świat owadów, a następnie tłumacząca i rozwijająca go do ludzkiego wymiaru, tak by ucho człowieka słyszało to, co wg kompozytora odbierają insekty. Nie wiemy i zapewne nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę słyszą i czują te istoty, stąd też pozostaje jedynie bić pokłony przed Lalo Schifrinem za podjęcie trudu i za ostateczny efekt, a jest nim muzyka ocierająca się o geniusz, imponująca pod względem wyrafinowania faktury i barw.

Jest to ilustracja niewątpliwie nowatorska i unikalna, jednak mogła ona rozczarować tych, którzy od początku kariery kibicowali Argentyńczykowi chcącemu spełnić swe wielkie marzenie i stworzyć nowy muzyczny idiom. Kronika Hellstroma jest podobnie jak Planeta Małp Goldsmitha dziełem adaptującym na grunt filmowy modne w czasie swego powstawania nurty muzyczne, brzmienia i techniki. Usłyszymy tu między innymi muzykę elektroniczną, muzykę konkretną, aleatoryzm, kompozycje sonorystyczne wyraźnie wzorowane na twórczości Krzysztofa Pendereckiego, ale także barok, rock i bossa novę. Zafascynowany etniką od młodych lat Schifrin nie omieszkał też wzbogacić emocjonalną paletę dzieła za pomocą strunowych cymbałów, grzechotek i afrykańskich bębnów. Zdumiewająca jest łatwość Argentyńczyka w poruszaniu się między kameralistyką a epiką, między zmasowanym, muzycznym terrorem a liryką czy wreszcie między tradycją a nowoczesnością.

Bogata i wielobarwna kompozycja Lalo Schifrina nie jest jednak dziełem doskonałym. Kompozytorowi, który włożył wiele pracy w realizację wspomnianej koncepcji i w stworzenie spektakularnych utworów akcji, zostało już niewiele paliwa na lirykę i muzykę easy-listening. Te składniki oprawy muzycznej Kroniki Helllstroma choć poprawne, rozczarowują na tle reszty materiału. Wzbudzą zawód szczególnie u tych odbiorców, którzy zetknęli się z takimi ścieżkami dźwiękowymi argentyńskiego artysty jak The Fox czy Mannix, gdzie kompozytor pokazał bardzo duży potencjał jako muzyczny poeta oraz twórca kompozycji lekkich i łatwych.

Należy także nadmienić, iż części ilustracji wyraźnie brakuje kontekstu filmowego. Ostrze tej muzyki zostało ponadto stępione przez głuchy, skompresowany dźwięk. Lalo Schifrin wydając Kronikę Hellstroma na CD skorzystał z taśm w formacie mono, na czym najwięcej straciła część z apokaliptycznych, rozpisanych na spory aparat wykonawczy kompozycji akcji. Niemożliwym jest dostrzeżenie w takiej sytuacji wszystkich niuansów muzyki Argentyńczyka. Konsekwencje powstania tej niezwykle urozmaiconej pracy, są między innymi takie, iż kompozycje w bardzo różnym stopniu ucierpiały na skutek powyższych braków, jak i z różnym skutkiem udało im się przetrwać próbę czasu. Wciąż jest jednak co podziwiać, jest z czego czerpać satysfakcję intelektualną i emocjonalną. Ostatecznie należy uznać Kronikę Hellstroma za pracę niepowtarzalną, intrygującą pamiątkę po Srebrnej Erze, stojącą w jednym rzędzie z takimi działami jak wspomniana Planeta Małp czy Tajemnica Andromedy Gila Melle i przeznaczoną głównie dla miłośników muzycznych wyzwań.

Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik   (Inne recenzje autora)



Wczytywanie ...


Lista utworów:

1.The Hellstrom Chronicle (Life Evolves) - 03:25
2. Primeval Beginnings and The Deadly Traps - 09:02
3. Horror Montage and The Harvester Ant Community - 08:28
4. Metamorphosis - 04:13
5. The Termite World - 06:40
6. African Drums, Moths and Communication - 03:38
7. The Acts of Love - 05:27
8. Bees, Wasps and Mayflies - 06:57
9. Rampage Of The Driver Ants - 08:13
10. The Hellstrom Chronicle (Finale) - 02:19

Razem: 58:22

Komentarze czytelników: