Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

4. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie - DZIEŃ 2

10 Wrzesień 2011, 14:42









 
DZIEŃ 2 

Drugi dzień Festiwalu, niejako na przekór niesamowitym emocjom, które nie opadły jeszcze po koncercie Joe Hisaishiego, przyniósł pierwsze rozczarowanie. Okazało się bowiem, że z powodu nieoczekiwanych obowiązków zawodowych do Krakowa nie zdołał dotrzeć Klaus Badelt, którego obecność miała uświetnić wykonanie muzyki do filmu Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły. W krótkim klipie, nagranym prosto ze swojego studia, kompozytor zwrócił się do przybyłych do Krakowa fanów, wyrażając swój żal z powodu braku możliwości przyjazdu do Polski oraz życzył wszystkim udanego koncertu.



 MEET & GREET: JOE HISISHI  

Odwołanie spotkania z Badeltem, które zaplanowano na piątkowy poranek, sprawiło, że ten dzień należał już wyłącznie do Joe Hisaishiego, którego konferencja została zorganizowana w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej - Manggha. Rozmowę moderowali Mariusz Herma i Łukasz Waligórski. Kompozytor, mimo że z natury powściągliwy, był wyraźnie rozluźniony i wypoczęty po swoim występie. Widać było, że koncert spełnił a może nawet przerósł jego oczekiwania. Artysta nie omieszkał również skomplementować Sinfonietty Cracovii, zarówno pod względem umiejętności, jak również urody jej damskiej części.

   


 Przedstawiamy najciekawsze wypowiedzi Maestro z tego spotkania.

O swojej współpracy z Hayao Miyazakim:
 
Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałem się z panem Miyazakim. Było to w tokijskim studiu - byliśmy tam tylko ja i on. Pamiętam, że na ścianach studia wisiały rysunki związane z filmem, który będzie robiony. Pamiętam, jak pan Miyazaki, tłumacząc scenę po scenie, biegał po sali i wskakiwał na krzesła, by pokazywać mi pewne rysunki. Pomyślałem: - O jej, ten człowiek ma rzeczywiście taką mentalność dziecka, małego chłopczyka, który widać, że jest kompletnie zauroczony tym, co robi. Mam takie wrażenie do dzisiejszego dnia. Już ponad 20 lat minęło, od kiedy współpracuję z Panem Miyazakim, ale wciąż zdumiewam się tą jego chłopięcością. (…)

W bardzo specyficzny sposób pracujemy. Zaczyna się od tego, że zapoznaję się ze scenariuszem. Otrzymuję również od pana Miazakiego taką krótką informację - dosłownie słowa-klucze, które mają mi uzmysłowić, jak ma wyglądać atmosfera, jakie emocje mają być zawarte w danej scenie. Staram się wtedy pracować swoją wyobraźnią, stworzyć parę melodii, które następnie na płytach kompaktowych przekazuję panu Miazakiemu, który się z nimi zapoznaje i następnie robi rozmaite uwagi. Na przykład uważa, że jako temat główny ta melodia jest za słaba, mało wyrazista, albo że tu coś należy zmienić, że tam powinno być coś delikatniejszego, a tam coś mocniejszego. Równocześnie film już zaczyna być tworzony. Taka współpraca przy jednym obrazie trwa czasem nawet dwa lata.
 

 O swojej współpracy z Takeshim Kitano i muzyce minimalistycznej:
 
Powiem o różnicy między muzyką, którą tworzyłem do filmów Miyazakiego, a tą do obrazów Kitano. Ta do produkcji animowanych powinna być szczególnie melodyjna, harmonijna, bardzo często łagodna. Przy filmach pana Kitano mogłem nieco bardziej wyrazić siebie jako artystę, tworząc w gatunku, który jest mi szczególnie bliski i w którym zamierzam kontynuować swoją działalność jako kompozytor, czyli w muzyce minimalistycznej. Dzięki temu, że mogłem z nim współpracować, realizowałem się w obu tych gatunkach muzycznych, za co jestem szczególnie wdzięczny panu Kitano.

Podczas studiów na Akademii Muzycznej zapoznawałem się z wszystkimi gatunkami muzyki klasycznej. Wtedy, jeśli chodzi o muzykę współczesną, modni byli Penderecki i Xenakis. Pamiętam partytury, które były całe czarne od zapisu. Powiem szczerze, że niezbyt mi te gatunki odpowiadały, dlatego gdy w wieku około 21 lat zetknąłem się z muzyką minimalistyczną - z takimi twórcami jak na przykład Terry Riley - to bardzo mnie ona zafascynowała. Pomyślałem, że to jest to, co mi najbardziej odpowiada i co chciałbym w przyszłości tworzyć.


O sposobie pracy:
 
Korzystam z komputera. Powiem szczerze, że muszę pracować z komputerem. Jest to głównie związane z nawałem pracy jaki mam. Nie zdążyłbym opracować całej tej muzyki, gdybym korzystał tylko z papieru i ołówka. Są dobre strony pracy z maszyną i dobre strony pracy ręcznej. Przyznam, że ostatnio coraz bardziej tęsknię za tym staromodnym sposobem komponowania i mam ochotę wrócić do papieru i ołówka.


O różnicach kulturowych:
 
Same różnice kulturowe nie mają żadnego wpływu na tworzenie muzyki, nie stanowią problemu. Natomiast na poziomie produkcji i organizacji pracy - oczywiście w zależności od kraju - różne są zwyczaje i czasem dochodzi do jakiś malutkich problemów. Francuzi są niesłychanie kreatywni, ale gdy przychodzi do realizacji projektu, to wszystko posuwa się jakoś tak bardzo ciężko. (…) Chiny to zupełnie inny świat. Sposób produkcji filmów jest tam pod pewnymi względami opóźniony o jakieś 15 lat w stosunku do tego, co dzieje się w Japonii. Są również inne różnice, dla nas kompletnie szokujące. Znają pewnie Państwo z filmów Cesarskie Miasto na terenie Pekinu - olbrzymi kompleks budowli, otoczony murem. Proszę sobie wyobrazić, że na przedmieściach Pekinu na potrzeby produkcji filmowych odtworzono od 4 do 6 takich obiektów. One są tego samego rozmiaru, 1:1, zbudowane specjalnie, by móc tam nagrywać filmy. Niczego takiego nie wyobrażam sobie w żadnym innym miejscu na świecie.

W muzyce, którą tworzę do filmów, są elementy europejskie. Miałem okazję robić nagrania z London Symphony Orchestra. Od dłuższego czasu zastanawiałem się, jak by to było, gdyby moje utwory były wykonywane w jakimś europejskim kraju, jak byłyby wykonywane przez lokalną orkiestrę i jak zostałyby odebrane przez europejską publiczność.


O tegorocznym trzęsieniu ziemi w Japonii:
 
 
 Gdy nastąpiło trzęsienie, byłem w Tokio. Jechałem samochodem. Zaczęło strasznie trząść. Byłem przerażony. Takie olbrzymie trzęsienie nie zdarza się często. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy o fali tsunami. To była olbrzymia klęska żywiołowa. Następnie całego obrazu nieszczęścia dopełniła katastrofa elektrowni atomowej. Ofiar w ludziach też było niesłychanie dużo. Był taki moment, kiedy pomyślałem sobie, że to już koniec Japonii. Po trzęsieniu ziemi została przerwana w zasadzie cała działalność artystyczna, odwołano wszystkie koncerty. Również w wielu rejonach kraju zabrakło prądu. Ja nie mogłem pracować, ludzie nie mogli dojechać do pracy. To była kompletna klęska. Gdy w kolejnym miesiącu miałem okazję dyrygować w Tokio utworami Beethovena, wtedy pomyślałem sobie, że to jest właśnie to, co powinienem robić. Każdy powinien zająć się swoją pracą i starać się wykonywać ją najlepiej (…) i to przyczyni się do odrodzenia Japonii.  

   


KONCERT - GRY KOMPUTEROWE  


Piątkowy wieczór poświęcony został po raz pierwszy w historii FMF-u muzyce z gier komputerowych. Ta młodsza siostra muzyki filmowej, mimo interaktywności i multimedialności samych gier, nie różni się tak bardzo od tej znanej z kina jeśli chodzi o pełnioną rolę i sposób wykorzystania. Nie przypadkiem na platformy wideo komponują coraz częściej uznani twórcy z Hollywood, zaś artyści tacy jak Michael Giacchino czy Christopher Lennertz, który pierwsze kroki stawiali przecież w branży rozrywki komputerowej, coraz śmielej radzą sobie w świecie filmu.

 Na pierwszy ogień poszła suita z najnowszej odsłony przygód Geralta z Rivii - czyli bohatera gry Wiedźmin II: Zabójcy królów. Muzykę skomponował duet weteranów - Adam Skorupa i Krzysztof Wierzynkiewicz (na zdj.).

WIEDMIN 2

Trz
eba przyznać na wstępie, że pod względem marketingowym zaprezentowanie muzyki z drugiego Wiedźmina na tym Festiwalu było strzałem w dziesiątkę, ponieważ dosłownie kilka dni wcześniej gra rozpoczęła prawdziwy podbój sklepów i bicie pierwszych rekordów sprzedaży w naszym kraju. Znając dość dobrze muzykę z pierwszego Wiedźmina, która notabene zdobyła wiele branżowych nagród muzycznych na świecie, z niecierpliwością czekałem na premierowe wykonanie obszernej suity z Dwójki. Jakby tego było mało, nie tylko było to premierowe wykonanie, ale też jednocześnie w ogóle pierwsze w historii wykonanie przez orkiestrę symfoniczną muzyki z Wiedźmina na żywo!

Muzyka z obu
Wiedźminów została w sporej części przygotowana na samplach, stąd też na potrzeby festiwalowego koncertu trzeba było przygotować specjalne, nowe aranżacje na pełną orkiestrę, i to wcale nie na małą, bo aż 120-osobową. Wielkie uznania kieruję tutaj dla orkiestratora i kompozytora Piotrka Musiała (autor aranży i orkiestracji również do m.in. kultowego już Bulletstorma), który podjął się wiele tygodni wcześniej rozpoczęcia pracy i przygotowań nad zorkiestrowaniem tej muzyki. Jego tytaniczna praca wydatnie przełożyła się na jakość zaprezentowanej suity.

Wielkie instrumentarium, potężne brzmienia, stylowa etnika i energiczna akcja tchnęły w syntetyczną muzykę z drugiego
Wiedźmina zupełnie nowe życie, zaskakując rozmachem i pomysłowością, dynamiką, a przede wszystkim niebywałą słuchalnością. Było to dla mnie kompletne zaskoczenie i dowód na to, że da się z muzyki tworzonej na komputerach, stworzyć w pełni orkiestrową, zmodyfikowaną i ulepszoną pracę, która nie ma się czego wstydzić w porównaniu do wielu współczesnych soundtracków filmowych, nie mówiąc już o muzyce z gier. Myślę, że szczególnie słuchacze wrażliwi na piękno żywych etnicznych instrumentów docenili koncert Wiedźmina i tę świetną suitę, bo w późniejszym punkcie programu, przy muzyce z Final Fantasy, nie było raczej okazji na wytchnienie, lirykę i romans, a szkoda.


DISTANT WORDS - MUSIC FROM FINAL FANTASY 

Po suicie z Wiedźmina 2 przyszedł moment na główny punkt programu, którym był pierwszy w Polsce i drugi w Europie koncert z cyklu Distant Worlds. Music from Final Fantasy. Na to blisko 2-godzinne show, stanowiące część światowego tournée, złożyły się wybrane kompozycje do serii japońskich gier RPG Final Fantasy. Pierwsza nich powstała w 1987 roku w Japonii na platformę Nintendo a jej twórcą był Hironobu Sakaguchi. Gra odniosła niespodziewany sukces, czyniąc z upadającej firmy Square czołowego gracza na rynku i w konsekwencji owocując kilkunastoma sequelami. Ścieżkę dźwiękową do części pierwszej, ośmiu kolejnych oraz ostatniej, czternastej, skomponował samodzielnie kompozytor-samouk Nobuo Uematsu. Niezwykła popularność tej muzyki, wykraczająca daleko poza granice Japonii i środowisko graczy, to prawdziwy fenomen w swojej kategorii, co tylko potwierdziła entuzjastyczna reakcja zgromadzonych w hali Arcellor Mittal słuchaczy.

Krakowski koncert rozpoczęło wykonanie sztandarowego utworu z 8. odsłony serii pt.
Liberi Fatali. W pierwszej części zabrzmiały także między innymi wyjątkowo energetyczne wersje Don't Be Afraid (VIII), Clash on the Big Bridge (V) i JENOVA (VII), jak również dużo lżejsze Dear Friends (V) i Vamo' Alla Flamenco (IX) - oba z rewelacyjnymi gitarowymi solówkami Michała Nagy'ego. Drugą część rozpoczął kultowy Opening - Bombing Mission (VII), po którym zaprezentowano utwory z późnych części serii, w tym cztery kompozycje z Final Fantasy XIII autorstwa goszczącego na Festiwalu Masashiego Hamauzu (na zdj.). Kompozytor współpracował z Nobuo Uematsu nad 10. częścią cyklu oraz był - już samodzielnie - autorem ścieżki dźwiękowej do Final Fantasy VII: Dirge of Cerberus. Muzykę do Trzynastki Hamauzu skomponował w oderwaniu od schematów narzuconych przez styl poprzednika, dzięki czemu wniósł ciekawe urozmaicenie do serii, co również dało się odczuć podczas koncertu. Całość zakończyło spektakularne, nagrodzone brawami na stojąco wykonanie chóralnego One-Winged Angel z Final Fantasy VII.

     


Program krakowskiego
Distant Worlds, choć rozbudowany, nie był w stanie objąć wszystkich najważniejszych szlagierów. Rozczarować mógł z pewnością brak takich klasyków jak Aerith's Theme (VII). Niespodzianką, choć już nie muzyczną, okazała się za to obecność na widowni samego Hironobu Sakaguchiego, który podobno nigdy wcześniej nie pojawił się na żadnym z koncertów.

IMERAUT
 

Dla tych, którym tego wieczoru wciąż było mało wrażeń, Masashi Hamauzu przygotował jeszcze w CSiTJ Manghha swój mini recital. Kompozytor wraz ze swoją partnerką, Miną Sakai (na zdj.), zaprezentowali oryginalny projekt muzyczny
IMERAUT, łączący nowoczesne brzmienia z elementami odchodzącej w niepamięć tradycji japońskiej ludu Ainu. Niełatwy w odbiorze charakter muzyki w połączeniu z późną porą stanowił raczej ciężki orzech do zgryzienia dla słuchaczy, nawet tych otwartych na takie eksperymenty. Samo spotkanie z artystami okazało się jednak całkiem interesujące i po prostu przyjemne, albowiem pokazali się oni jako ludzie bardzo otwarci i wyjątkowo sympatyczni.

 


Relację przygotowali: Krzysztof Ruszkowski i Adam Krysiński

Zdjęcia:
Damian Sołtysik i Krzysztof Ruszkowski
 
 

4. FESTIWAL MUZYKI FILMOWEJ W KRAKOWIE - DZIEŃ 3
   
4. FESTIWAL MUZYKI FILMOWEJ W KRAKOWIE - DZIEŃ 4






Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy!


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni