Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

CEZARY SKUBISZEWSKI - WYWIAD Z KOMPOZYTOREM [CZĘŚĆ II]

04 Lipiec 2010, 16:50









CZĘŚĆ II


Jak w ogóle zaczęła się Pana przygoda z muzyką filmową? Najpierw pracował Pan przy serialach telewizyjnych, prawda?

To była długa droga. Najpierw były seriale, jeśli chodzi o pracowanie z obrazem. Przed serialami pracowałem w teatrze, grałem również w zespołach. Całe moje życie muzyczne ciągnąłem w dwie strony, z których jedna była bardziej klasyczna, a jedna bardziej jazzowa i rock'n'rollowa. Zawsze miałem te dwie dusze w sobie. Kiedyś zrobiłem widowisko muzyczne Soundescape (1991). To była taka historia muzyki. Zaczynało się od pierwszego uderzenia w ziemię, potem była muzyka afrykańska itd. To mi bardzo pomogło. T
o był taki teatr muzyczny. Prezentowano to na dużych festiwalach artystycznych w Melbourne i Adelajdzie. Była masa przedstawień. Wtedy ludzie uznali, że mam dosyć ciekawe pomysły muzyczne. Potem dostałem pierwsze reklamy. W ciągu kilku miesięcy zrobiłem kilka takich wielkich międzynarodowych reklam, m.in. dla Formula 1 Racing. Jednym z lepszych pomysłów tej kampanii był taki, że jak się samochody przygotowywały do wyścigu, to napisałem to tak, jakby się orkiestra stroiła - głośniej, głośniej, głośniej... Jak się wyścig zaczął, to wtedy nagle nic - cisza. W ostatnich kilku latach zrobiłem jedną z największych tutejszych reklam - Big Ad. Ona jest fantastyczna! Tam jednak nie ma mojej kompozycji, ja jedynie przearanżowałem tę muzykę [pochodzącą z Carminy Burany Carla Orffa - przyp.].


Big Ad - reklama piwa Carlton Draught
(aranż. muz.: Cezary Skubiszewski)

W każdym razie po tych reklamach dostałem swoją pierwszą serię telewizyjną, a po niej ten pierwszy film - Historię Liliany w reż. Domaradzkiego. Tam operatorem był Sławomir Idziak. Potem był taki drugi film z Kerry Fox [Oklaski jednej dłoni (The Sound of One Hand Clapping, 1998) - przyp.]. Dalej to
się wszystko jakoś szybko posunęło. Teraz już rozumiem, jak nad tym wszystkim pracować, ale zawsze jak zaczynam, to jest prawie jak praca od początku. Chodzi o to - jak już powiedziałem podczas tego wywiadu - żeby siebie trochę zaskoczyć, bo inaczej po co to robić? Mi się wydaje, że wyszedłem trochę z tradycji polskiej - chcę, by sztuka była sztuką, a nie odwaleniem roboty. Zależy mi, by za każdym razem było to coś ciekawego.


Historia Liliany - fragment
(muz. oryg.: Cezary Skubiszewski)

A czy chciałby Pan kiedyś skomponować muzykę do polskiego filmu lub pracować z którymś z naszych reżyserów?

Bardzo. Ja muszę powiedzieć, że trochę rozmawiałem z panią Kędzierzawską, bo mi się jej filmy podobają. Rozmawiałem z nią po raz pierwszy w Toronto, teraz również się spotkaliśmy. Kilku reżyserów poznałem, kilka moich nagrań zostawiłem. Miałem również takie miłe spotkanie z moim kolegą ze szkoły podstawowej - Grzegorzem Kędzierskim, który jest operatorem.
To jest niesamowite! My całą podstawówkę siedzieliśmy razem w ławce, a potem się nie widzieliśmy te wszystkie lata. On mówił, że bardzo by chciał, byśmy pracowali razem nad jakimś filmem. Także może ta wizyta do czegoś doprowadzi. Albo i nie. Ale to by było dla mnie bardzo miłe. Kiedyś mi zaproponowano polski film. Nie powiem jaki, bo naprawdę nie był dobry, ale to było bardzo dawno temu.

Czy często Pan odwiedza Polskę? Przypomnijmy, że muzykę do filmu dokumentalnego Night (2008) nagrywał Pan w Polsce z Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia.

Tak, to też było bardzo miłe przeżycie - nagrać muzykę z polską orkiestrą. Jak Panu wcześniej powiedziałem, był okres, że bardzo długo nie byłem w Polsce, gdyż dużo pracowałem, potem podróżowałem po świecie. Ostatnio jednak bywam częściej i częściej. Przez wiele lat
prawie nie mówiłem po polsku, a teraz mówię dość dobrze, mimo że mieszkam w Australii już 37 lat.


Night - trailer
(muz. oryg.: Cezary Skubiszewski)

Wracając do Festiwalu w Gdyni, mówił Pan, że miał okazję obejrzeć dużo filmów. Czy któryś szczególnie zwrócił Pana uwagę swoją oprawą muzyczną?


Tak. Mi się wydaje, że w filmie Joanna [reż. Feliks Falk, muz. Bartłomiej Gliniak - przyp.] muzyka była dobrze użyta. Może nie była bardzo oryginalna, ale  właśnie była bardzo ciekawie użyta. Film był dość wolny i muzyka, która była głównie pomiędzy scenami jako komentarz, była dość energiczna. Dawała temu filmowi jakąś dodatkową płaszczyznę, dodawała mu energii. Inne ścieżki dźwiękowe jakoś mnie bardzo nie zaskoczyły. Były dobre, ale nie wzruszyły mnie na tę skalę, jak kiedyś Preisner czy … - zawsze zapominam nazwiska tego kompozytora, co pisze dla Zanussiego...

Kilar.

Kilar! On napisze prosty akord, ale to zawsze ma taką wagę. On ma to coś, co się nazywa ?pewność kompozycji?. Ale tacy ludzie nie rosną na drzewach. [śmiech] Poziom muzyki na Festiwalu był dobry, ale trochę byłem zaskoczony, że nikt nie chciał eksperymentować.

Brakowało Panu odważniejszej muzyki?

Tak. Mi się wydaje, że w przeszłości było tego więcej w Polsce. Teraz to jest taka muzyka, której się człowiek spodziewa w dobrym filmie. Kiedyś, jak Preisner napisał do Podwójnego życia Weroniki, to ludzie na świecie naprawdę odwrócili głowy. 


Mimo że miał Pan kontakt z muzyką już od najmłodszych lat, to jednak jako muzyk-kompozytor jest Pan w dużej mierze - chyba mogę to tak określić - samoukiem. Nigdy nie zdobył Pan czegoś, co się popularnie nazywa ?akademickim przygotowaniem?.

Jak Pan pewnie wie, w młodości uczyłem się gry na pianinie. Jedyny taki akademicki kurs muzyczny, jaki zrobiłem, to dyplomowy kurs z Berklee College, ale to było korespondencyjnie. Można więc powiedzieć, że jestem samoukiem.


Beneath Hill 60 - sesja nagraniowa
(próby)
(muz. oryg. i wyk.: Cezary Skubiszewski)

Czy dla Pana kiedykolwiek stanowił to ograniczenie w pracy kompozytora, czy wręcz przeciwnie - może dzięki temu czuje się Pan bardziej niezależny jako kompozytor?


Tego nigdy nie wiadomo. Udało mi się to, że miałem dużo pomysłów. To jest nawet śmieszne, bo teraz jestem zapraszany na wykłady do konserwatorium w Sydney. Przychodzą na nie ludzie, którzy mają tytuły magistrów muzyki. Ludzie, którzy pracują w tym zawodzie, i których jest mało, są zupełnie inni niż akademicy. Muzyka filmowa wymaga innego podejścia. Jest to przy tym najbardziej słuchana, najbardziej popularna muzyka symfoniczna. Ludzie bardziej znają muzykę filmową niż jakąkolwiek inną w tej chwili. Na pewno były momenty, kiedy było mi ciężej przez to, że nie miałem formalnego wykształcenia. Z drugiej strony nie bałem się ryzyka, bo może nie miałem takich ograniczeń jak akademicy. Mówiąc teraz poważnie, już tyle lat pracuję, że mogę robić orkiestracje z zamkniętymi oczami. Przy filmie La Spagnola w zasadzie całą partyturę napisałem prawie bez dotykania instrumentów, bo
tak musiałem się śpieszyć. Mam ponad 60 lat i jeśli chodzi o problemy techniczne, jakie mogłem mieć może jeszcze 15-20 lat temu, to już mam je dawno za sobą. Dyrygowałem orkiestrami nie tylko w Australii, ale też w Londynie i Los Angeles. Jest kilku kompozytorów bardzo zdolnych w Ameryce w podobnej sytuacji do mnie.


Beer Symphony - reklama piwa VB
(aranż. muz.: Cezary Skubiszewski)



Beer Symphony - making of...

Preisner jest również kompozytorem, który nigdy nie kończył konserwatorium.


Jest nas kilku takich, którzy przyszli trochę ?z lewej strony?... Ja bardzo chciałem, by moje dzieci skończyły studia. Mój syn [Jan Skubiszewski - przyp.] jest muzykiem i skończył studia, ale z drugiej strony on czasem mówi, że się więcej nauczył ode mnie niż na uniwersytecie. Chodzi o sposób podejścia. Oczywiście, bardzo ważne jest znać całą teorię. Ja musiałem się tego nauczyć samemu. Przez to, że muszę wykładać na te tematy na uniwersytecie, sam musiałem przeanalizować moje podejście do tych spraw. Na początku, oczywiście, musiałem długimi nocami rozszyfrowywać niektóre problemy, które miałem.



Od przeszło 30 lat mieszka Pan i pracuje w Australii. Jak Australijczycy radzą sobie z Pana nazwiskiem?

le. [śmiech] Bardzo źle sobie radzą z moim nazwiskiem. Jak widzą to ?sz? w środku, to zupełnie się załamują. To ?sz? jakoś bardzo Anglo-Saksonów straszy. Z tego powodu moją córkę, która jest aktorką
i pracuje w Stanach, namówiłem, by zmieniła nazwisko. [córką kompozytora jest Viva Bianca, znana z serialu Spartakus: Krew i piach - przyp.]



Pan nigdy nie zastanawiał się, czy samemu nie zrobić tego samego, właśnie po to, aby ułatwić sobie początki kariery w Australii?

Większość ludzi nazywa mnie Cezary, bo jestem chyba jedynym Cezarym, a raczej na pewno jedynym Cezarym Skubiszewskim w Australii. Byłem raz w takiej sytuacji może 10 lat temu podczas rozdania ważnych nagród muzycznych, że na moim stoliku, gdzie siedziałem z kilkoma znanymi muzykami, wszyscy mieli karteczki z imionami i nazwiskami, a przy moim miejscu było tylko napisane: ?Cezary?. Poszedłem do organizatorów i zapytałem się, co jest grane, a oni mówią: ?No wiesz, jest Madonna, jest Sting, jest i Cezary.? [śmiech] Oczywiście tutaj w Polsce od czasu mojego wyjazdu pojawiła się masa Cezarych. Jak ja byłem dzieckiem, to prawie żadnego nie było. Jednak Ci, którzy chcą mi okazać jakiś szacunek, to starają się wymówić moje nazwisko. Nigdy przez sekundę nie przeszło mi przez głowę, by je zmieniać. Nie ma mowy. Przez ileś tam pokoleń była rodzina o takim nazwisku. Teraz mam syna, który ma moje nazwisko i cała generacja zaczyna się w Australii. Ja nie rozumiem, jak ludzie mogą zmienić nazwisko i żyć. To bardzo ciekawe. Czytałem książki Czesława Miłosza na ten temat. Ludzie na świecie w różny sposób byli zmuszani zmieniać nazwiska i wszystkie dane o sobie, by się schować ze względów politycznych czy rasowych. Ja zawsze byłem dumny, że jestem Polakiem. Nie miałem żadnego powodu, by podejść do tego w inny sposób.

Bardzo serdecznie dziękuję Panu za rozmowę.


Rozmawiał Krzysztof Ruszkowski
4.06.2010 r.




Powrót do części I


Wojtek:

W tej chwili absolutnie liderujecie wśród portali, zajmujących się muzyką filmową!

Mefisto:

Świetny wywiad - gratulacje!

Koper:

Gratuluję świetnego wywiadu. :) Fajnie, że przypominacie rodzimym fanom o Cezarym. :) Bardzo to ciekawy kompozytor, wart poznawania, świetne "Night" ale nie tylko. Szkoda ino, że ciężko dostać płyty z jego muzyką.

Agatka:

Świetny wywiad Krzysiu :) Gratuluję :)

Paweł:

Kolejny fantastyczny wywiad i o dziwo tym razem akurat nie Adama :)) Jesteście niesamowici!! Dzięki!

Adam Krysiński:

Adam wziął urlop ;-) Teraz sezon urlopowy, a kompozytorzy wypoczywają niestety na Hawajach ;-) Jak wrócą to pojawią się oczywiście kolejne wywiady na naszym portalu :)


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni