Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Film Music Symposium & Hollywood In Vienna - RELACJA

15 Listopad 2009, 23:58







Ostatnimi laty, na świecie, a zwłaszcza w Europie wyraźnie przybywa imprez, których głównym celem jest popularyzacja muzyki filmowej. Szczególnie cieszy fakt, iż sławy gatunku coraz częściej i gromadniej zjawiają się w naszej części kontynentu. Pod względem liczby i klasy zaproszonych artystów, w Europie Środkowej zdecydowanie wyróżniły się w bieżącym roku dwie imprezy: krakowski Festiwal Muzyki Filmowej oraz organizowana po raz drugi wiedeńska gala Hollywood In Vienna połączona z Film Music Symposium. Stolica Austrii miała gościć w tym roku m.in. Davida Arnolda, Johna Barry`ego, Bruce`a Broughtona, Nicholasa Dodda i Haralda Klosera. Drugi z wymienionych miał odebrać za swe wyjątkowe osiągnięcia przyznawaną po raz pierwszy Nagrodę Maxa Steinera.

 


FILM MUSIC SYMPOSIUM 9-10.X.2009

 

Zaplanowane na 9 i 10 października Film Music Symposium było imprezą przeznaczoną dla młodych adeptów sztuki muzycznej, dziennikarzy a także fanów muzyki filmowej. W ciągu dwóch dni w budynku Uniwersytetu Muzyki i Sztuki Stosowanej odbyły się m.in. dyskusje panelowe na temat austriackiej muzyki filmowej, jej obecności w mediach i przyszłości gatunku jak również warsztaty muzyczne oraz sesje specjalne, podczas których kompozytorzy prezentowali swoją twórczość i dzielili się doświadczeniami z pracy nad projektami filmowymi. Jako przedstawiciel Redakcji Soundtracks.pl miałem przyjemność uczestniczyć w sobotnich sesjach Bruce`a Broughtona i Christiana Kolonovitsa.

 

Christian Kolonovits jest znany przede wszystkim ze swej działalności aranżerskiej, dyrygenckiej i producenckiej. Ten klasycznie wykształcony artysta ma na koncie współpracę z takimi sławami jak Kiri Te Kanawa, Sarah Brightman, wielkim triem tenorów: Carreras, Domingo, Pavarotti czy wreszcie z grupą Scorpions. Dla kina pisał dosyć rzadko - w ciągu ponad 30 letniej kariery muzycznej zdarzyło mu się to jedenastokrotnie. Sobotnie spotkanie było poświęcone ostatniemu i zarazem największemu z jego filmowych projektów. Mowa o niemieckim obrazie Północna ściana (Nordwand) - imponująco sfilmowanej, niezwykle dramatycznej historii dwóch bawarskich wspinaczy próbujących zdobyć alpejski szczyt Eiger w 1936 r. Ich odważny wyczyn hitlerowska machina propagandowa chciała wykorzystać dla ukazania wyższości rasy aryjskiej.



Dla potrzeb Północnej ściany powstała jedna z najbardziej udanych i funkcjonalnych ilustracji kina ?górskiego?, którą śmiało można postawić w jednym rzędzie z takimi dziełami jak K2 Hansa Zimmera czy Cliffhanger Trevora Jonesa. W bardzo przystępny i ciekawy sposób łączą się tej pracy konserwatyzm i tradycja z nowoczesnością i pomysłowością. Dominuje neoromantyczny styl komponowania - największe wrażenie pozostawiający w kunsztownym, ?większym niż życie? jak powiedzieliby Anglosasi, temacie miłosnym a także złowieszczym i błyskawicznie wpadającym w ucho temacie głównym poświęconym mitycznemu Eigerowi. Christian Kolonovits raczy nas również muzyką repetytywną, którą stosuje w sekwencjach górskich, zwracając uwagę na mozół i zawziętość, z jakimi krok po kroku śmiałkowie wspinają się na szczyt. Epizodycznie w muzyce Austriaka ulokowane zostały lekkie syntezatory - z ich mgiełki wyłaniają się momentami groźne pohukiwania sekcji dętej. Jednak chyba najbardziej z ilustracji Północnej ściany pozostaną w pamięci… haki alpinistyczne, które Kolonovits zmyślnie wykorzystał w kilku kompozycjach, m.in. w scenie umierania, gdy rytmiczne, coraz wolniejsze uderzanie młotkiem w hak ukazuje gasnące życie niezmordowanego pasjonata alpinizmu.

 

W trakcie blisko godzinnej sesji, Austriak prezentował na ekranie parominutowe sekwencje z Północnej ściany - najpierw pozbawione ilustracji muzycznej a następnie oprawione kompozycjami. Uczestnicy spotkania mieli okazję przekonać się, w jaki sposób filmowe sceny nabierają wielowymiarowości i jak wiele dramatyzmu wtłacza weń muzyka Kolonovitsa. Skomentowane zostały najważniejsze tematy i motywy muzyczne, przedstawiony został również cel zastosowania wybranych rozwiązań. Niespodziewanie, austriacki artysta rozdał widowni partytury dając w ten sposób możliwość prześledzenia przebiegu kompozycji. Zagrał ponadto na fortepianie temat główny. Na koniec sesji inicjatywę przejęła widownia. Austriak odpowiadając na pytania, wypowiedział się m.in. na temat temp-tracku (za takowy posłużyły w Nordwand utwory Wagnera, Czajkowskiego i Brucknera), komplementował również muzyków z Budapest Film Orchestra, która wykonała jego muzykę.

 

Głównym bohaterem drugiego dnia Film Music Symposium był jednak Bruce Broughton - znakomity amerykański kompozytor filmowy a także niezmordowany edukator i popularyzator gatunku. Gościł on w Wiedniu kilka dni, podczas których oprócz przeprowadzenia sesji specjalnej, przyszło mu między innymi dyskutować z młodymi austriackimi kompozytorami i zasiadać w jury konkursu dla tychże twórców. W trakcie sobotniego spotkania amerykański artysta przemawiał przede wszystkim do studentów uczelni muzycznych, którzy być może w przyszłości pójdą w jego ślady. Mówił między innymi, o problemach i dylematach kompozytora filmowego. O ideach, które pojawiają się w głowie artysty i na którymś etapie tworzenia dzieła okazują się niepotrzebne. Wspominał swoją współpracę z reżyserami, którzy wykazywali się niezdecydowaniem, niezrozumieniem materii muzycznej i nie potrafili ocenić kompozycji ani odpowiedzieć na pytanie czy podoba im się jak funkcjonuje muzyka w danej scenie. Wypowiedział się także na temat zapędów reżyserów, którzy chcą za wszelką cenę zachować kontrolę ad filmem - nie posiadając wiedzy muzycznej udzielają ostrych uwag i często doprowadzają do popsucia scen. Broughton tłumaczył też, czym jest temp-track i w jak różny sposób podchodzą do tego zagadnienia reżyserzy. Na przykładzie scenki z komedii Brzdąc w opałach zademonstrował jak muzyka tymczasowa (w tym przypadku był to Taniec Anitry Edvarda Griega z I suity Peer Gynt) może zostać zdekonstruowana, aby odpowiednio zbudować dramaturgię w scenie.



Bruce Broughton przywiózł do Wiednia stosunkowo dużą ilość materiału muzyczno-filmowego, który został zaprezentowany uczestnikom sympozjum podczas podzielonej na dwie części sesji. Przedstawienie fragmentów takich produkcji jak Last Rites, Silverado, Bernard i Bianka w krainie kangurów, Bambi II oraz Zaginieni w kosmosie miało na celu zwrócenie uwagi na różnorodność funkcji, jakie może w obrazie spełniać ilustracja muzyczna, na specyfikę każdego gatunku filmowego i wskazanie na wymagania, jakie stawia on kompozytorowi. Zobaczyliśmy jak wygląda wzorcowa symbioza muzyki i obrazu a także… w jak łatwy sposób można zepsuć scenę i pozbawić ilustrację muzyczną oddziaływania na widza. Kompozytor z gorzkim wyrazem twarzy skomentował scenkę z filmu Zaginieni w kosmosie, bolejąc nad ignorancją producentów filmowych, którzy decydują o wysunięciu na pierwszy plan rozmaitych efektów dźwiękowych, aby nadać scenom rzekomego realizmu.

 

Odkryciem sobotniego spotkania była zaprezentowana na wstępie, nigdy nie opublikowana muzyka Bruce`a Broughtona z thrillera Last Rites (1988). Zobaczyliśmy początkowe minuty filmu zwieńczone zapierającą dech w piersiach sceną morderstwa i ucieczki. Mistrz w swym fachu w fantastyczny sposób zagrał tu na emocjach widza, z klasą zamanipulował nim i doprowadził na koniec do dreszczy. Wyszukana nuta neo-klasycyzmu, symfoniczna erotyka i suspense najwyższej próby. Na sali po raz pierwszy i nie ostatni rozległy się gromkie i zasłużone brawa.

 

Wiedeńskie sympozjum potwierdziło opinię o Broughtonie zarówno jako twórcy niezwykle inteligentnym i posiadającym wielkie umiejętności warsztatowe a także wybornym gawędziarzu i przesympatycznym człowieku - po sesji spędził on kilkanaście minut ze swymi fanami, rozmawiając, rozdając autografy i pozując do zdjęć.

 


"HOLLYWOOD IN VIENNA" GALA 14.X.2009

 

Organizowana po raz pierwszy dwa lata temu gala muzyczna Hollywood in Vienna uzyskała niewielki rozgłos, w związku z czym aby przyciągnąć publikę i rozsławić imprezę na cały świat, jej twórcy wpadli na pomysł stworzenia nagrody przyznawanej corocznie kompozytorom za wyjątkowe osiągnięcia na polu muzyki filmowej. Jej patronem został Max Steiner, legendarny, wywodzący się z Austrii kompozytor filmowy uważany za ojca gatunku. Pierwszym laureatem został John Barry obchodzący niedawno 76. urodziny. O tym jak wielki prestiż zyskała ta nowa nagroda świadczy fakt, iż angielski kompozytor, ze względu na zły stan zdrowia bardzo rzadko opuszczający kontynent amerykański (mieszka pod Nowym Jorkiem), zdecydował się osobiście odebrać statuetkę w podczas gali w Wiedniu. Ostatecznie jednak z powodu nagłej choroby żony, Anglik odwołał swój przyjazd do stolicy Austrii a nagrodę podczas gali w jego imieniu odebrało trio: Kate Barry (córka artysty i zarazem znana fotografka mody), David Arnold i Barbara Broccoli (producentka serii filmów o przygodach Jamesa Bonda).

 

Zanim jednak to nastąpiło, w przeraźliwie zimny środowy wieczór muzycy ORF Radio-Symphony Orchestra Vienna rozgrzali audytorium wykonaniami nowszych i starszych kompozycji filmowych. Repertuar muzyczny imprezy mógł wydać się niezbyt wyszukany, zwłaszcza, jeśli porówna się go z programem prezentowanym na festiwalach w Teneryfie i Ubedzie. Pod tym względem nieco ciekawiej wyglądał także repertuar wiedeńskiej gali z 2007 roku, z kompozycjami m.in. Arnolda Schönberga i Hugo Friedhofera.




 

Pierwsza część tegorocznej gali zaczęła się świetnie, bo klasykami z teki Maxa Steinera w postaci fanfary studia Warner Bros. a także suity z Casablanki (koncert w patetyczny sposób zakończyła suita z innego Steinerowskiego klasyka Przeminęło z wiatrem). Wyraźnie rozkręcający się muzycy dyrygowani przez Johna Axelroda z wielką pasją wykonali utwory zmarłego w tym roku Maurice Jarre`a: legendarny epicki temat z Lawrence`a z Arabii oraz impulsywną, głośną muzykę akcji z tegoż filmu a następnie nostalgiczną melodię Adeli z Drogi do Indii. Jak pokazał wiedeński koncert, klasyka Steinera i Jarre`a w przeważającej części świetnie zniosła próbę czasu. Mieszane uczucia pozostawiły wykonania muzyki Johna Williamsa. O ile kapitalnie zagrane Throne Room/End Title z Gwiezdnych wojen: Nowej nadziei mogło całkowicie wyrwać słuchaczy ze świata rzeczywistego, to już rzadko prezentowany na koncertach temat z Siedmiu lat w Tybecie wypadł źle, a to ze względu na wiolonczelistę, który zagrał swoje partie dość płasko i automatycznie, a w dodatku został zagłuszony przez pozostałych muzyków. Najmniejsze uznanie publiczności zdobył temat z filmu Pojutrze skomponowany przez Haralda Klosera. Zebrał on za swoją kompozycję mizerne oklaski. Na twarzach widzów malowało się znudzenie a w sercach niejednego z nich zapewne pojawiło się uczucie nostalgii za złotymi czasami austriackiej muzyki filmowej.

 

Nadzieję na lepsze czasy mogła zaszczepić w widowni krótka uroczystość, która miała miejsce w trakcie pierwszej części koncertu. Bruce Broughton, który zluzował Johna Axelroda, aby wykonać swój wyśmienity i pełen splendoru temat z Silverado(wiedeńscy muzycy ponownie wykonali wspaniałą pracę) wręczył kilka chwil później nagrodę w konkursie dla młodych austriackich kompozytorów. Organizowany w bieżącym roku po raz pierwszy, ma na celu znalezienie następców wielkich austriackich klasyków. Zadaniem twórców było napisanie kilkominutowej ilustracji muzycznej do sceny balowej z serialowej, znanej również i u nas adaptacji Wojny i pokoju Lwa Tołstoja, w reżyserii obecnego na gali Roberta Dornhelma. Nagrodę zdobył wiedeński student Roman Kariolou, którego świetny technicznie i stylowy utwór wykonała następnie orkiestra. To był jeden z akcentów, który uczynił wiedeński koncert wyjątkowym.

 




Druga połowa gali była niemal w całości poświęcona gwieździe wieczoru, czyli Johnowi Barry`emu. Zanim jednak muzycy ORF Radio-Symphony Orchestra Vienna pod batutą ekscentrycznego Nicholasa Dodda zabrali widzów w świat muzyki angielskiego Maestro, na ekranie zaprezentowano wypowiedzi Jane Seymour, Richarda Attenborough a także samego Johna Barry`ego - wszystkie trzy z filmu dokumentalnego Moviola z 1992 roku. Warto też wspomnieć, iż bezpośrednio przed ceremonią wręczenia Nagrody Maxa Steinera obejrzeliśmy świeże jeszcze przemówienia Kevina Costnera i Johna Barry`ego, który dziękował za przyznanie statuetki (wyglądał źle, a nagranie z jego mową było dość mocno pocięte).

 

Z jednej strony szkoda, że organizatorzy koncertu poszli na łatwiznę serwując publiczności niezwykle popularne kompozycje Anglika z Pożegnania z Afryką, Tańczącego z wilkami oraz siedmiu filmów o przygodach Jamesa Bonda, a nie pokusili się o zakup mniej znanych acz równie znakomitych kompozycji Maestro, np. Marii, królowej Szkotów, Podnieść Titanica lub Ostatniej doliny. Z drugiej, kilka kompozycji Anglika odegranych na żywo zrobiło wielkie wrażenie i między innymi z ich względu był to naprawdę niezapomniany, wzruszający koncert. Mam tu na myśli szczególnie Journey To Fort Sedgewick, temat miłosny w Farewell And End Titles oraz potężny, perkusyjny Pawnee Attack (wszystkie trzy utwory z Tańczącego z wilkami), podczas którego, znany z wyjątkowo ekspresyjnego stylu dyrygowania Nicholas Dodd wypuścił z rąk batutę. Wiedeńscy muzycy świetnie spisali się także w dynamicznie zaprezentowanej bondowskiej suicie (były to dość stare, ale wciąż świetnie brzmiące wersje klasycznych tematów z serii o 007 stworzone na potrzeby albumu The Concert John Barry w 1972 roku). Niestety solistom podczas tej części koncertu zdarzyły się kiepskie chwile. Przy temacie Johna Dunbara z Tańczącego z wilkami kilkukrotnie skiksowali harmonijkarz i trębacz.

 


To właśnie brak klasowych solistów był jedną z głównych bolączek tegorocznej gali. Inną wg mnie były długie i nużące wprowadzenia do poszczególnych bloków utworów. Zamiast streszczać widowni fabułę obejrzanych przez miliony ludzi hollywoodzkich hitów prowadzący mogliby postarać się o ciekawostki związane z prezentowaną muzyką. I wreszcie program imprezy. Chciałoby się za rok, obok wielkich hitów usłyszeć w większej ilości mniej osłuchane kompozycje mistrzów gatunku a także twórczość spoza mainstreamu. Wg mnie jednak powyższe wady nie zmieniają faktu, iż tegoroczna gala Hollywood In Vienna była przedsięwzięciem udanym, podobnie zresztą jak Film Music Symposium. Dzięki dr Sandrze Tomek i prof. Geroldowi Gruberowi, którzy stworzyli sympozjum, Nagrodę Maxa Steinera, konkurs dla młodych kompozytorów oraz ściągnęli do Wiednia cenionych artystów, to miasto stało się w roku 2009 jednym z najatrakcyjniejszych miejsc dla miłośnika muzyki filmowej. Mnie, dwa październikowe dni spędzone w stolicy Austrii pozostawiły z ciekawymi odkryciami muzycznymi, nowymi doświadczeniami, pięknymi wspomnieniami oraz nadzieją, że wiedeńscy organizatorzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa…


Relację przygotował:Damian Sołtysik

Zdjęcia:Damian Sołtysik

Banner: Krzysztof Ruszkowski



Neimoidian:

Broughton jest rzeczywiście nie tylko świetnym kompozytorem, ale również szczególnie sympatycznym i otwartym człowiekiem. Widać, że lubi to co robi, choć życie zawodowe go nie rozpieszcza - facet zasługuje na znacznie większe uznanie i lepsze projekty niż ma w rzeczywistości.


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni